W watasze od kilku dni jedynym tematem była tajemnicza budowla, która pojawiła się na beztroskiej polanie, przypominała ona labirynt, wszyscy byli zaniepokojeni tym dziwnym zjawiskiem. Alessa tego dnia zorganizowała zebranie watahy, na które właśnie szedłem, prawdopodobnie ona wiedziała co to jest, dla mnie i dla reszty była to zagadka.
Umówione spotkanie było w okolicach Leśnych Wrót, kiedy się tam zjawiłem wataha była już niemal w komplecie. Cudem przecisnąłem się pomiędzy ciekawskimi wilkami, które wyczekiwały aż alfa wyjaśni im czym jest ten zagadkowy labirynt. Stanąłem najbliżej jak się dało Alessy i Vesny, o czymś rozmawiały, musiało być to coś ważnego i niepokojącego, bo rozmawiały między sobą szeptem, a wilki niepokoiły się tym faktem jeszcze bardziej. W końcu kremowofutra wilczyca stanęła na środku zebranych, przy niej dumnie stała Vesna, po wyrazach ich pysków nie dało się zupełnie nic wyczytać.
- Dziękuję kochani, że wszyscy zjawiliście się na moje wezwanie, jak dobrze wiecie, na ternach watahy pojawił się labirynt, nie jest to zjawisko mi nieznane, nie jest to również dla nas zagrożeniem, nie musicie się martwić – zaczęła nam wyjaśniać spokojnym tonem.
- W takim razie co to? Po co to jest? – pytania zaczęły sypać się z tłumu.
- Pozwólcie, że wam wyjaśnię. Za mojego życia pojawiła się już podobna budowla, raz na około sto lat pojawia się coś takiego. Przez labirynt przejdą tylko najwytrwalsze wilki, które są godne by poznać tytanów. Wiem, że ta nazwa nic wam nie mówi, otóż kiedyś tytani pełnili funkcję bogów, opiekowali się wszystkim co istnieje, potem przekazali to swoim dzieciom, bogom, opuszczając raz na zawsze znany nam świat, to gdzie przebywają do dzisiaj jest tajemnicą, to jak wyglądają również, tak naprawdę niewiele o nich wiemy. Ponoć każdy kto przejdzie wszystkie próby jako nagrodę będzie mógł się z nimi zobaczyć. Będziecie mogli zadać im pytania o ile istnieją rzecz jasna – rzekła wilczyca, a ja słuchałem jej słów jak zaczarowany, było to coś niezwykłego i już wtedy wiedziałem, że musze być tym wilkiem, który przekona się na własne oczy o ich istnieniu.
- Ale ty tam już byłaś tak? To możesz nam powiedzieć! – po raz kolejny wyrwał się ktoś z tłumu, chciał chyba zepsuć klimat tego wydarzenia.
- Tak, przeszłam już raz wyzwanie tytanów. Ale nie mogę wam zdradzić zakończenia, dlaczego? Między innymi dlatego, że wyzwanie nie miało by już wtedy sensu oraz z pewnych przyczyn jakie spotkałam w labiryncie. Prawdę poznają tylko ochotnicy, jeśli w przeciągu paru dni, nikt się nie zjawi w labiryncie, zniknie na kolejne sto lat – wyjawiła nam kolorowooka, a ja wręcz cały się trząsłem z ekscytacji, to z całą pewnością było wyzwanie, którego chciałem i musiałem się podjąć.
- Ja chętnie pójdę, zgłaszam się! – wyrwałem się, chciałem jako pierwszy być już w grupie biegaczy, którzy będą przemierzać przez ten labirynt, chociaż tak naprawdę Alessa nie zaczęła jeszcze zapisów.
- My również pójdziemy – zgłosił się Midnight, który zgłosił siebie i waderę, która obok niego stała Red Dust, od razu stanęli przy mnie, zatem z nimi będę przemierzać labirynt – pomyślałem.
- Również chętnie przekonam się co jest na końcu labiryntu – kolejnym, który się zgłosił był Aarel, dumnie stanął obok nas, no tym nas więcej tym weselej, ucieszyłem się, że kolejny wilk się zgłosił.
- My również się zgłaszamy – rzekł Arelion, obok którego stała chętna do tego zadania Etria, kolejne wilczki, ciekawe jak duża będzie nasza grupa – zastanawiałem się, gdy kolejno zgłaszały się następni ochotnicy.
- I my też! – wyrwał się Skaza z Irni, którzy dołączyli do naszej coraz to większej grupy ochotników.
- Ja także chętnie przekonam się co czeka nas w labiryncie – powiedziała spokojnym tonem Niyebe i ustawiła się przy nas, byłem zdziwiony, że tyle wilczyc jest chętnych by stawić temu czoło, by pobrudzić łapy.
- Ja też pójdę – powiedział Visio Electri, dumnie wychodząc do przodu.
- Wspaniale, wszyscy, którzy chcą wziąć udział, proszę o zostanie, reszta może się rozejść – widać, pierwsza alfa miała nam coś jeszcze do powiedzenia.
Kiedy wataha rozeszła się w swoje strony, została nas trzynastka, plus dwie alfy, zastanawialiśmy się, która z alf pójdzie z nami. Obstawiałem, że Vesna, bo Alessa znała już ten labirynt. Czekaliśmy z niecierpliwością na to co powiedzą nam jeszcze wilczyce, na temat tego tajemniczego wyzwania, którym ekscytowałem się z każdą chwilą coraz bardziej.
- Muszę was ostrzec przed tym co tam zobaczycie. Ostatnim razem próby polegały na odróżnieniu wizji od fikcji oraz na wykazaniu się odwagą. Podejrzewam, że i tym razem będzie podobnie. Nie ufajcie niczemu co tam zobaczycie, labirynt podda was najgorszemu, sprawdzi waszą lojalność, będzie wiedzieć czego się boicie, czego najbardziej pragniecie. To będzie naprawdę trudne, ale wierzę, że podołacie temu zadaniu – wyjaśniła nam ze zmartwieniem kremowofutra wadera. Co prawda jej słowa trochę mnie zaniepokoiły, ale nie ma takiego wyzwania, któremu bym nie podołał – pomyślałem w tamtej chwili.
- Czy coś jeszcze jest o czym powinniśmy wiedzieć? – spytałem z zaciekawieniem.
- Labirynt zmienia co parę godzin swoje ułożenie, musicie o tym pamiętać – dodała Vesna, która jakby też co nieco wiedziała na temat tego wyzwania.
- Czyli, która z was z nami idzie? – dopytałem, na co reszta pokiwała na znak zgody głowami, w końcu była to dość istotna kwestia.
- Żadna – powiedziała pierwsza alfa, nie dowierzałem w to co usłyszałem, popatrzyłem n resztę, ich zdziwienie również było widoczne.
- Żadna alfa nie idzie? – dopytałem, aby upewnić się, że dobrze słyszałem.
- Tego nie powiedziałam. Powiedziałam, że ja i Vesna nie idziemy. Ale są jeszcze wśród nas inne alfy. Tak Alice, Ketos, chcę byście wy poprowadzili watahę przez labirynt – zdradziła nam swoje zamiary walkiria.
- Co? Ale jak to? – dopytywałem, jakbym nie rozumiał tego co powiedziały.
- To o tym właśnie rozmawiałam z Alessą – zaczęła druga alfa. – Obie uważamy, że czas sprawdzić wasze predyspozycje na zostanie w przyszłości alfami, tak naprawdę nie mieliście żadnej okazji by się wykazać, czas najwyższy abyście udowodnili, że nadajecie się by w przyszłości mieć władzę nad watahą – wyjaśniła dość surowym tonem cynamonowo futra.
- Dokładnie, będziecie przez te parę dni pierwszymi alfami, muszę mieć pewność, że dobrze wybrałam przyszłych przywódców, to również próba dla was… Dowiecie się czy nadajecie się czy nie, a my, jeśli wam się uda, będziemy spokojne, że w razie czego mamy wilki, którym spokojnie w dalekiej przyszłości, będziemy mogły powierzyć watahę – dodała Alessa, której głos mocno sugerował, że w nas wierzy, nie wiedziałem jednak czy i ja w siebie tak wierzę.
- A co, jeśli nie damy rady? – spytała ze zmartwieniem moja partnerka, z którą jak najbardziej się zgadzałem.
- Nie przewidujemy takiej możliwości – uśmiechnęła się Alessa, jednak jej uśmiech nie dodał mi, ani Alice otuchy.
– A teraz kochani, przygotujcie się, wyruszycie za dwie godziny, weźcie wszystko co wam potrzebne, gdy wejdziecie do labiryntu, Ketos i Alice będą waszymi alfami na czas pobytu tam – dodała, wyjaśniając wszystkim, kto będzie dowodził podczas eksploracji labiryntu, coś czułem, że nie wszystkim mógł się podobać ten plan, ale przecież nikt nie przeciwstawi się woli Alessy, co najwyżej będą stawiać się podczas wyzwania, co mnie niepokoiło jeszcze bardziej…
Po słowach pani generał, wszyscy się rozeszli, zostałem sam na sam z Alice. Ona również nie wiedziała co ma mówić, byliśmy oboje zszokowani tym co usłyszeliśmy, będziemy alfami, gdzie nie mieliśmy w ogóle doświadczenia w tej kwestii. Martwiłem się również tym, że byłem jednym z młodszych wilków i o ile Alessa i Vesna mają respekt członków watahy, tak ja na pewno nie mogłem się im równać, ani wiekowo, ani doświadczeniem. Więc czemu mieliby nas słuchać? Chociaż czułem w głębi, że nie będzie problemów, ale z innej strony, trzeba być przygotowanym na wszystko, prawda?
- Myślisz, że podołamy? – spytała moja partnerka ocierając się o mój bok, wyrywając mnie z moich przemyśleń.
- Mam nadzieję, alfy w nas wierzą, myślę, że się nie mylą – rzekłem by ją uspokoić, ale sam nie do końca wierzyłem w to co mówię.
- Martwię się, że je zawiedziemy, jeśli nie damy rady – zmartwiła się jeszcze bardziej szarooka, też się o to martwiłem, ale wolałem o tym nie myśleć w ten sposób.
- Posłuchaj… Zrobimy wszystko by się udało, zrobimy wszystko by być tak dobrymi alfami jak są Alessa i Vesna, wiem, że nie uda nam się to tak samo jak im, ale mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu im dorównamy. Uda nam się, jestem tego pewny, musimy tylko uwierzyć w siebie, w naszą intuicję – powiedziałem, czując, że faktycznie musimy się spisać, nie chciałem nikogo rozczarować. – Odpowiadamy nie tylko za siebie, ale za wszystkich, którzy wejdą z nami do labiryntu, są oni na pierwszym miejscu, zajmiemy się wszystkim jak najlepiej potrafimy – dodałem próbując być jak najbardziej pewny siebie.
- Dobrze Ketosie, postaramy się najlepiej jak potrafimy – rzekła wilczyca i wtuliła się w moje futro.
Nie marnując więcej czasu zabrałem się wraz z moją waderą za przygotowania, wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy oraz zebraliśmy wszystkich ochotników, nadszedł czas stawienia czoła wyzwaniu