· 

Taniec spadających płatków

Nie pamiętam już, jak długo wędrowałam. Czułam, jak moje łapy zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa. Bałam się, ponieważ nie miałam pojęcia gdzie jestem. Zgubiłam się, zgubiłam dom, moją rodzinę, zgubiłam ich. Ciągle nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego musiałam być tak nieuważna? Chciałam im pomóc, lecz teraz? Westchnęłam ciężko i spojrzałam w niebo. Zbliżała się noc. Czułam, jak strach się we mnie nasila.

 

- Dlaczego musiało mnie to spotkać. - szepnęłam sama do siebie. Odpowiedziała mi jedynie cisza. Czułam się niezwykle słabo. W końcu łapy pode mną ugięły się, a ja nie mogąc utrzymać równowagi, upadłam. Śnieg był taki zimny. Zadrżałam. "Muszę się podnieść". Oparłam łapy ponownie o ziemię i ostatkiem sił, stanęłam na nich. Kręciło mi się w głosie. Głód narastał. Nie wiedziałam, czy mój koniec nie jest mi bliski. Po chwili zauważyłam, że zaczął padać śnieg.

 

- Czemu akurat w tym momencie? - spytałam zrezygnowana. - Dalej Rene, nie poddawaj się. - szepnęłam, by dodać sobie otuchy. Stawiałam łapy jedna za drugą czując, jak bardzo są słabe. Wędrówka mocno mnie wykończyła. Wszystko zdawało mi się odmawiać posłuszeństwa. Śnieg po czasie zaczął pruszyć na tyle silnie, że pole mojego widzenia znacznie się pomniejszyło. Byłam jednak przekonana, że gdzieś tam... ktoś stał... wilk. Chciałam się zbliżyć, jednak potknęłam się, co zaskutkowało sturlaniem się w zaspę śniegu. Ledwie zdołałam się z niej wygramolić, gdy nagle poczułam zapach. Ten wilk, był blisko. Rozejrzałam się, a moje ogony zadrżały. Czułam strach i obawę, przed nieznanym. Jednak nim nasze spotkanie nastąpiło, zrobiło mi się ciemno przed oczami. "Dlaczego teraz? Dlaczego w tej chwili?" - Pomyślałam nim całkiem straciłam przytomność.

 

C.D.N.

 

>Mitchell?<