Siedziałam w bunkrze przed mapą zastanawiając się nad opracowaniem lepszej strategii... Wtedy usłyszałam na zewnątrz krzyk. Wybiegłam na zewnątrz pomóc w razie potrzeby. Rozejrzałam się dookoła, ale na szczęście był to krzyk mojego wroga ginącego od ostrza drugiej alfy, naszego dowódcy. Nie zauważyłam nawet momentu kiedy zbliżył się do mnie jeden z podwładnych West'a. Zaatakował mnie i powalił na ziemię. Siłowałam się z nim chwilę próbując go ode mnie odepchnąć, jednak był silny. Uderzył mnie swoim ostrzem w metalową łapę. Wykorzystałam jego dezorientację i wyrwałam mu ostrze odpychając go tym samym od siebie. Kiedy miałam już zakończyć żywot tego pomiotu piekielnego, coś przebiło jego klatkę. Spojrzałam w górę i ujrzałam wybrankę mojego serca.
- Nikt nie będzie krzywdził mojej Red... - Powiedziała ognista waderka do martwego już wroga. - Nic ci nie jest?
- Nie... - Spojrzałam na swoją łapę - To tylko draśnięcie... To metal, nawet nie prawdziwe kości...
- Uważaj na siebie bardziej... Najlepiej wracaj do bunkru myśleć nad planem. Nie chcę żebyś coś sobie zrobiła, za bardzo cię kocham.
- Nie mogę siedzieć tylko tam... Chce pomagać...!
- Tylko uważaj, proszę...
Wadera odbiegła ode mnie, aby wesprzeć naszych w odepchnięciu ataku wroga.
Po kilkugodznnej walce udało nam się odeprzeć atak wroga. Oddział Vesny, jak i West'a musiały odpocząć. Vesna przyszła do mnie, aby omówić plan.
- Myślę, że wilki, które są najbardziej na siłach powinny iść na zwiad. - Wydukałam z lekką nutą niepewności.
- Wszyscy są zmęczeni. Dali z siebie wszystko, to byłoby jak wyrok.
- Więc... Miałam plan, żebyśmy podzielili się na 3 oddziały i atakowali z różnych stron, ale... Jest nas trochę za mało, gdyż nawet jeśli podzielimy się na te oddziały po chociaż 2 osoby, to i tak zabraknie. Moglibyśmy atakować tutaj, ze wschodu i zachodu, ale z większą liczebnością dałoby nam to większą przewagę, a tak? Jest nas zdecydowanie - alfa przerwała mi w tym miejscu.
- Sarene i Nora pójdą od wschodu, ty i Romanie zostaniecie tu, a ja pójdę od zachodu.
- Sama...? A co jeśli będziesz potrzebowała pomocy?
- Dam radę. Obiecałam zginąć na tej wojnie, jeśli będzie taka potrzeba.
- Ale...- Westchnęłam próbując wymyślić argument na zaprzeczenie zdaniu alfy - Tak jest.
Po chwili przekazaliśmy cały plan reszcie. Nikt nie miał większych zastrzeżeń do mojego planu, cieszyłam się z tego, gdyż ja nie umiem planować. U mnie zawsze jest „do broni, a później jakoś to będzie...”, ale to jest wojna. Tutaj trzeba mieć plan. Bez planu już dawno by nas tu nie było. To bezlitosna wojna, z potępieńcami, którzy wyszkoleni są do mordów. Na koniec spotkania, kiedy wszyscy mieli rozchodzić się na swoje stanowiska zabrałam głos
- Na koniec chciałabym prosić was abyście uważali... Chcę zobaczyć was wszystkich z powrotem po tej wojnie. Jeśli komuś coś się stanie, od razu wracajcie do obozu. Specjalnie jesteście dobrani po 2, aby drugi wilk mógł pomóc poszkodowanemu. Dzięki wam za wszystko... Jeśli jest to nasze ostatnie spotkanie...
- Nikomu nic nie będzie. Nie martw się. - Wsparła mnie najbardziej pozytywnie nastawiona do wszystkiego wadera jaką znam. - Wszyscy jeszcze będziemy ciepło wspominać chwilę zwycięstwa. Zobaczysz...
Vesna wydała rozkaz abyśmy się przygotowali. Kiedy bronie były już naostrzone, a wszyscy byli już na miejscach do naszego obozu zaczęła zbliżać się armia West'a. Na ich czele stał ogromny basior, który nimi przewodził. Zawył przeraźliwie, co oznaczało rozpoczęcie się piekła.
C.D.N.
Aarel?