· 

Nieznany trop #12

Przebudziłem się nieco wcześniej od spoczywającej obok mnie wadery, ale mimo to pozostałem bez ruchu. Alvar spał po drugiej stronie ogniska. Do jaskini wpadały już pierwsze promienie wschodzącego słońca. 

 

Nie byłem do końca pewien co Alis miała na myśli, mówiąc, że mogę nie być zwykłym śmiertelnikiem. Nigdy nie czułem, że jestem kimś specjalnym. Nawet moja przeszłość jest nijaka.

 

Widząc, że wilczyca się budzi postanowiłem zacząć jakąś rozmowę.

 

 

-Jak się spało? - spytałem uśmiechając się. Alessa wstała, przeciągnęła się i obudziła naszego towarzysza, który niechętnie otworzył oczy.

-Umm, całkiem dobrze. A tobie? - odparła.

-Lepiej niż kiedykolwiek. - powiedziałem i prawie natychmiast poczułem jak się czerwienię. 

 

Wilczyca prawdopodobnie tego nie zauważyła, albo po prostu nie chciała poruszać tego tematu i zwróciła się do Alvara w tym ich dziwnym języku.

 

-Powiedziałam mu żeby został tutaj z mieczami, a po ostatni pójdziemy do watahy sami. Tak będzie najbezpieczniej. - wytłumaczyła, widząc moją dezorientację.

 

Trasa powrotna do watahy minęła nam w ciszy i spokoju. W międzyczasie rozmawialiśmy o swoich zainteresowaniach, lękach i planach na przyszłość. Po prostu poznawaliśmy się nawzajem. 

 

Po dotarciu na tereny watahy Alessę powitało mnóstwo wilków, w tym basiorów, przez co chyba pierwszy raz w życiu poczułem się zazdrosny o wilczycę. Coraz częściej wydawało mi się, że jest dla mnie kimś więcej niż alfą, czy przyjaciółką. 

 

-Twój miecz jest w jaskini? - spytałem, starając się zignorować poczucie zazdrości. Al przytaknęła.

 

Gdy tylko przeszliśmy przez wejście uderzyło mnie piękno tej jaskini. Co prawda mieszkałem tu już od jakiegoś czasu, ale do tej pory nie zwracałem na to uwagi. Przez promienie wpadające do środka moja towarzyszka sprawiała wrażenie jeszcze piękniejszej. O ile się dało.

 

 

-Poczekaj moment. - powiedziała i podeszła do swojego legowiska. 

 

Znajdowało się tam wiele pergaminów i duża, puszysta skóra jakiegoś zwierzęcia. Wyciągnęła spod niej bordowo-złoty miecz i przysiadła, zapewne w celu odpoczynku.

 

Podszedłem do niej powoli i stanąłem na przeciwko niej. Gdy spojrzałem w jej kolorowe oczy uświadomiłem sobie kilka spraw. Mam jej wiele do powiedzenia.

 

-Dziękuję za wspólną podróż, te kilka dni naprawdę mocno wpłynęło na moje życie. Wiele razy byłem przerażony, zły lub po prostu zagubiony, ale ty byłaś tym promieniem nadziei, uświadomiłaś mi wiele rzeczy. Ja… Kocham Cię. I chciałbym spędzić z Tobą resztę życia. - wyznałem na jednym wdechu, cały czas patrząc się jej w oczy.

 

 

<Aless..?>