Spokojny dzień nad jeziorem. Wszędzie cisza przerwana delikatnym szumem drzew i cichym ćwierkaniem skowronka. Pogoda idealna i słoneczna. Cóż mogło zakłócić spokojną atmosferę nad jeziorem?
- Wodaa!- krzyknęła ze śmiechem Leilani podbiegając do brzegu jeziora.
- Aniołku nie krzycz tak- upomniała ją Nasari- i proszę nie wchodź do wody.
Leila odwróciła ze zdziwieniem łepek w stronę swojej matki.
- Ale jak to?
- Nie jesteśmy tu po to żeby się bawić- powiedziała spokojnie z tajemniczą miną.
- Ale w takim razie po co? Co innego można robić nad jeziorem i to jeszcze w taki ciepły dzień?- Leilani dalej nie kryła zdziwienia.
- Kochanie, masz już niemalże pół roku, dlatego stwierdziłam że to odpowiedni moment aby nauczyć cię polować.
Waderka otworzyła szeroko pyszczek i wbiła swój wzrok w oczy Nasari.
- Polować?!- zawołała radośnie.
Nasari przytaknęła, a jej córka zaczęła skakać z ekscytacji.
- Ale jeżeli chcesz cokolwiek upolować musisz zachować ciszę, a jeżeli będziesz grzeczna i dobrze sobie poradzisz to potem możemy sobie trochę popływać - powiedziała Nasari.
Nie trzeba chyba dodawać, że na pyszczku Leilani wymalował się jeszcze większy uśmiech niż wcześniej.
- Słuchaj, połóż się koło mnie i obserwuj.
Czarnofutra nie była mistrzem w dziedzinie łowieckiej. Raczej można by ją zaliczyć do wilków o średnim stopniu umiejętności łowieckich. Ale kto jak nie matka ma uczyć swoje potomstwo tego typu rzeczy?
Nasari położyła się tuż przy brzegu jeziora i ostrożnie włożyła łapę do wody. Była nieco chłodna, ale i tak było lepiej niż tydzień temu. Leilani zgodnie z poleceniem położyła się blisko swojej matki i obserwowała. No i czekały. Leila przez pierwsze parę minut była niezwykle cierpliwa i skupiona, ale szybko uległo to zmianie. Może i jest dość obeznana, ale jednak to dalej szczeniak. Ile musi minąć czasu, aby takiemu się coś znudziło. Waderka zaczęła bawić się drobnymi kamyczkami leżącymi tuż przy jej łapkach, na co Nasari lekko trącała ją ogonem na znak że nie do końca podoba jej się ta zabawa. W końcu jednak ryba podpłynęła bliżej łapy Nasari. Jej córka od razu skupiła swój wzrok na szarym stworzonku z płetwami i łuskami. Gdy tylko ryba odpowiednio blisko podpłynęła, Nasari zamachnęła się na nią wyrzucając ją z wody.
- Łoooł- powiedziała ze zdumieniem Leila oglądając rybę- mogę teraz ja?
- Tak od razu?- zdziwiła się Nasari.
- Tak, tak, tak!
- No... dobrze.
Nasari oddaliła się odrobinę, patrząc jak Leila przygląda się tafli wody. Widać było, że jest skupiona na swoim zajęciu co bardzo ucieszyło Nasari.
- Hejka!- czarnofutra usłyszała koło siebie łagodny, wesoły głos.
Spojrzała w bok. To Alice!
- Ciii- uciszyła ją Nasari i łapą wskazała na swoją córkę- Leila właśnie przeprowadza swoje pierwsze polowanie.
- Oooo, mogę też popatrzeć?- spytała Alice.
Nasari przytaknęła i znów spojrzała na Leilani. Chyba coś zauważyła! Ale nie chwila... co ona robi? Waderka pochyliła się uginając tylnie łapy, a wyciągając przednie. W takiej pozycji stała chwilkę i... wyskoczyła do wody! Na pysku Alice pojawiło się zdziwienie, z resztą podobnie jak u Nasari. Czarnofutra od razu podbiegła do Leili. Ta akurat wychodziła z wody, a w pyszczku trzymała rybę. Położyła wiercące się stworzonko tuż przed dwiema waderami i dumnie spytała:
- Jak mi poszło?
- Uhhh... no Dobrze- wydukała Nasari- tylko że miałaś trzepnąć ją łapą.
- To ten sposób nie jest dobry?- zapytała ze zdziwieniem.
- Wydaję mi się że nie chodzi o to czy jest dobry czy nie- skomentowała Alice- oczywiście odpowiednio dopracowany jest w porządku, ale gdy dni będą chłodniejsze lepiej używać do polowania tylko jednej łapy nie wchodząc do wody.
- Aaaa... Ale coś ze mnie będzie tak?- spytała Leila.
- Raczej tak- odparła z uśmiechem Alice.
Waderka wyszczerzyła z zadowoleniem swoje ząbki i zwróciła się do Nasari z pytaniem:
- To mogę iść się kąpać?
- Najpierw zjedz, a potem idź się bawić- powiedziała czarnofutra.
Waderka energicznie kiwnęła głową i zaczęła zajadać. Nasari jadła już wcześniej więc nie miała ochoty na jedzenie.
- Już!- powiedziała przełykając posiłek- teraz do wody!
Po tych słowach Leila ruszyła w stronę Nasari, naskoczyła na nią i razem wpadły do jeziora. Po chwili z wody wynurzyły się obie wadery. Woda sięgała Nasari mniej więcej do połowy tułowia, co oznaczało że Leila nie miała gruntu pod łapami, ale i tak radziła sobie świetnie pływając. Nasari otrzepała się z wody, i usłyszała niedaleko głośny, przyjazny śmiech. Owy śmiech należał do Alice.
- I ty przeciwko mnie- mruknęła Nasari.
Czarnofutra nagle zniknęła pod taflą wody. Alice przestała się śmiać i zaczęła się rozglądać.
- Nasari?- spytała lekko zaniepokojona.
Leila również szukała swej matki ale na próżno. Nagle tuż przed Szarofutrą z wody wyskoczyła Nasari i wciągneła ją do wody z wielkim pluskiem. Leila zaczęła się śmiać razem z Nasari, gdy tylko Alice się wynurzyła.
- Dobra teraz jest remis- odparła szarooka wypluwając wodę i odgraniając grzywkę.
-Teraz ja!- krzyknęła Leilani po czym migiem wdrapała się na grzbiet Nasari i zeskoczyła z niego zwijając się w kulkę. Obie wadery dostały taflą wody po pysku.
Wilczyce otrzepały się i wkrótce wszyscy śmiali się od czasu do czasu chlapiąc sobie po oczach. W pewnym momencie Alice zaczęła machać łapką do kogoś w oddali i krzyknęła:
- Orion! Chodź do nas!
Basior o dwóch parach skrzydeł spojrzał na trójkę wader i zaczął wchodzić do jeziora. Chwilę później była już przy nim Leila, zainteresowana jego drugą parą skrzydeł. Dorośli zaczęli rozmawiać, a Leila wyjątkowo nie słuchała. Miała dość ciekawy plan.
- Ałć!- powiedział nagle Orion.
Nasari i Alice nieco zdziwione odkryły przyczynę krótkiego bólu. Zza basiora wypłynęła Leilani w pyszczku trzymając kilka piór wyrwanych z jego skrzydeł.
- Leila, co ty...- spytała zdezorientowana Nasari.
- No co? Zabrałam parę piórek.
- A po co ci one, jeśli mogę wiedzieć?- zapytał Orion masując swoje skrzydło.
- Otwieram kronikę z piórami każdego wilka z watahy. W ten sposób nigdy nie zapomnimy o żadnym starym przyjacielu.
- Ale ty wiesz, że nie każdy wilk ma skrzydła, prawda? Alice na przykład nie ma- odparła Nasari.
Leilani przyjżała się uważnie Alice, zastanowiła się chwilę po czym spytała:
- Mogę wyrwać jej pazur?- spytała, jak najbardziej poważnie patrząc na łapy szarofutrej.
- Nie!- krzyknęła cała trójka jednocześnie.
- No dobrze dobrze- odparła Leila- ale mogę sobie zatrzymać te piórka, tak?- zwróciła się jeszcze do Oriona.
- Jeżeli chcesz to możesz. Mi i tak już się raczej na nic nie przydadzą- odparł z uśmiechem basior.
I tak czwórce wilków minął dzień, spędzony na zabawie i śmiechach.
KONIEC