Nasari wstała i od razu poczuła, że ten dzień będzie wyjątkowy. To właśnie dziś miała wykonać misję na awans. Czy się denerwowała? No oczywiście, że tak.
Zaraz po odprowadzeniu Leili na zajęcia udała się do Areliona, aby otrzymać zadanie. Nie wspominała swojej podopiecznej o awansie, gdyż pytania na ten temat mogłyby ją tylko jeszcze bardziej zestresować. I tak jak chciała, dostała polecenie. Miała znaleźć i obserwować zwierzę nazywane Almirajem. Nasari pierwszy raz słyszała tą nazwę, co zestresowało ją jeszcze bardziej. No ale jak inne wilki dały radę to dlaczego ona miałaby sobie nie poradzić?
Ale aby dokonać obserwacji jakiegokolwiek zwierzęcia najpierw wypadałoby je znaleźć. Nasari wiedziała tylko, że pomieszkuje w pobliskich lasach dlatego, z braku innego pomysłu, ruszyła od razu w stronę puszczy życzeń. Ostrożnie stawiała kroki i nadstawiała uszy, a jej różowe oczy dokładnie badały otoczenie. W końcu usłyszała ciche, ale przyjazne piszczenie. Podkradła się do krzaka i ostrożnie wystawiła łeb. Ukazało się jej stworzenie nieco przypominające zająca. Różniła go żółta barwa futerka, jadeitowe oczy oraz róg na głowie. Serce Nasari zabiło szybciej i z powrotem wsunęła się w krzaki.
- Dasz radę. To tylko obserwacja- próbowała się uspokoić.
Zwierzątko tymczasem siedziało na pniu niegdyś sciętego drzewa i myło sobie pyszczek.
Nagle jednak Almiraj zeskoczył z pnia, ale gdy znajdował się kilkanaście centymetrów nad ziemią jego róg błysnął, a on sam zniknął. Nic po sobie nie zostawił. Wyglądało to bardzo... magicznie i tajemniczo. No dobra, ale co teraz? Almiraj zniknął, a Nasari rozmyślała o tym, co teraz powinna zrobić. Przecież nie mogła wrócić do Areliona tylko z potwierdzeniem, że ten zwierz rzeczywiście się teleportuje! To jeszcze za mało!
Na szczęście dla niej Almiraj wrócił z kilkoma jagodami w pyszczku. Znów wskoczył na pień i rozpoczął swój posiłek.
- Urocze stworzonko- rozczuliła się w myślach Nasari.
Zwierzę z wyglądu przypominało zająca, ale jadło w taki sam sposób jak na przykład wiewiórki, trzymając jagody w łapkach.
Zwierzątko po skończeniu posiłku migiem zeskoczył z powrotem na ziemię i podbiegło do pewnej skarpy. Ziemia w niej była dość twarda, więc Nasari zdziwiła się, gdy spostrzegła, że Almiraj coś przy niej kombinuje. Najpierw łapkami próbował się przebić przez grubą i twardą warstwę ziemi, ale po chwili zaczął używać swojego rogu. Gdy doszło do udanej próby rozkopania ziemi, zaczął kopać łapkami, gdzie ta była zdecydowanie bardziej miękka. Łatwo można było się domyśleć, na co to wszystko. Almiraj tworzył sobie swoje gniazdo. Tylko że wiecie... budowa gniazda nie trwa 5 minut. Jedne zwierzęta tworzą je w kilkanaście godzin, inne w kilka dni, a ile musiała czekać Nasari? No tak z 3 godziny. Dla Nasari było to dość długo.
Almiraj odbiegł od swojej nory, a Nasari postanowiła to wykorzystać. Migiem wyskoczyła z krzaków i zajrzała do dziury. Nie była ona wielka, tylko trochę większa od jej głowy. Ze strachu, że niedługo zwierzątko wróci, czrnofutra znów usadowiła się w swojej kryjówce, jak się okazało w ostatnim momencie. Almiraj przybiegł, trzymając w pyszczku sporą ilość trawy, liści i innego zielska. Wszedł do nory i zaczął mościć sobie posłanie. Jako iż dało się słyszeć też ciche chrupanie Nasari podejrzewała, że zwierzę żywi się nie tylko jagodami, ale i również ziołami.
Nagle jednak zrobiło się straszenie cicho. Nie było już słychać szelestu liści ani kroków Almiraja.
- Sprawdzić czy nie?- zastanawiała się wadera.
W końcu cicho i ostrożnie zbliżyła się do nory i zerknęła do środka. Jej różowym oczom ukazał się śpiący w ciemności Almiraj. Uroczy widok! Nasari z braku pomysłu postanowiła wrócić do Areliona. Zebrała już wystarczająco dużo informacji, aby wykonać misję. Lecz czy dostanie awans to miało się dopiero okazać.
- A-Arelionie?- Nasari weszła do jaskini skrzydlatego basiora.
- O! Już jesteś- powiedział z uśmiechem na pysku- Zatem słucham, czego się dowiedziałaś?
Czarnofutra wzięła głęboki wdech i zaczęła:
- Więc Almiraj rzeczywiście może znikać za sprawą swojego rogu, ale pełni on jeszcze inną funkcję. Pomaga przekopać się przez twardą ziemię, aby stworzyć sobie norę, którą potem wypełnia trawą i liśćmi. Żywi się leśnymi owocami oraz ziołami.
Arelion wysłuchał uważnie jej obserwacji.
- Dobrze możesz iść. Po południu przyjdę i zdecyduję co dalej- powiedział.
Lekko zakłopotana Nasari grzecznie się pożegnała i wyszła. Z braku lepszego pomysłu udała się na skraj jednego z lasów. Miała jeszcze sporo czasu do odebrania Leili z zajęć oraz decyzji Lunka. Znalazła więc na granicy lasu głaz, położyła się na nim, zamknęła oczy i zaczęła wygrzewać się na słońcu, niemal od razu zapominając o ekscytującej misji.
KONIEC