· 

Spienione fale #1

Sentis miała bardzo zły dzień. Wszystko ją denerwowało. Chciała się wyżyć na czymkolwiek, dlatego też postanowiła pójść do spokojnego i cichego miejsca sama, by czasem kogoś przypadkowo nie zranić. Co chwilę krzyczała na cały głos o tym, jakie życie jest durne i ile przykrości jej sprawiło. Mogła być też zadziorna z powodu pragnienia. Nie piła nic  przez cały dzień. Przez to miała straszną suszę w gardle i musiała natychmist je zmoczyć. Z tego powodu kierowała się w stronę Wodospadów Życia. Prawdę mówiąc, wadera szła dość wolno pomimo chęci picia. Pewnie po to, by nie połamać sobie łap. Tak zróżnicowane podłoże może być niebezpieczne. Zwłaszcza gdy pędzi się na połamanie karku. Mina Sent była bardziej ponura niż zwykle. Było to spowodowane zapewne tym durnym dniem. W tym dniu, Ses nie mogła też pozbyć się pecha. Tuż za sobą usłyszała grzmoty. Burza? - pomyślała i krzyknęła na cały głos:

- Wynocha stąd, burzo! Spadaj! - te słowa jednak nie pomogły. Samica nie chciała przemoknąć, więc rzuciła się biegiem w stronę celu. Zapomniała już o własnych przestrogach. Wyglądało to tak, jakby Sentis panicznie bała się burz. Biegła tak, dopóki nie usłyszała podejrzanego szelestu. Wyhamowała ostro i wskoczyła w zarośla. Przed jej nosem przeskoczyło 12 zajęcy. Zaskoczona tym zdazrzeniem wilczyca zamarła w bezruchu na znak przelęknięcia się. Zwierzęta spokojnie uciekły. Sint prychnęła na stworzenia i zaszydziła z nich. Zanim zdążyła ruszyć łapą, zaczął kropić deszcz. Sentis natychmiast wypruła w kierunku Wodospadów. Gdy tylko dotarła na miejsce, zamiast zachwycać się widokiem, rzuciła się pyskiem w wodę. Ulga nadeszła natychmiast. Sentis musiała również zamoczyć przednie łapy, ponieważ były całe poharatane. Wadera uspokoiła się i już przstała mieć cały świat gdzieś. Tak jakby ten zły dzień się skończył, a słońce nowego, tego dobrego dnia rozświtliło jej plecy. Ale nie. Nie było nowego dnia. Był to cały czas ten sam dzień. Być może Sent sama go zmieniła. Odpoczynek samiczki przerwał plusk w w wodzie. Tych plusków było coraz więcej. Był to deszcz. Burza ją dogoniła. Samica nie myśląc wiele ruszyła w kierunku Kryształowych Grot. Albowiem były one bliżej niż Jaskinia Przejścia. Ses musiała się pospieszyć, by nie zamoknąć, a co gorsza przeziębić się. Na szczęście dość prędko znalazła się w tunelach Grot. Znowu uśmiechnęło się do niej szczęście - jej futro tylko trochę się zmoczyło. Sent usiadła przed wyjściem i zaczęła nucić coś donośnie. Nie miała pojęcia skąd znała taką muzykę. Sint zamknęła oczy i rozmarzyła się, słuchając jak deszcz uderza o skały. Jej błogą ciszę przerwał cichutki szmer. Wilczyca odwróciła się, ale dojrzała zaledwie sylwetkę posiadającą skrzydła. Podeszła powoli do postaci, a gdy był dość blisko, dojrzała jedengo z członków watahy. Samica zrobiła głupią minę i zawstydziła się trochę.

 

C.D.N.

 

>Sunshine?<