· 

Ufaj snom #4

Sentis nie widziała, co ma robić. Lekko spanikowała. Jednak jelenie nie były nią zainteresowane. Przybyły na polanę pożywić się, a że śniegu ubywało, z łatwością wydobyły trawę. Ses odetchnęła z ulgą. Czyli cała sprawa była rozwiązana? Według samicy nie. Cały czas nie mogła przestać myśleć o tym wydarzeniu. Starała wmawiać sobie, że już po wszystkim i może przestać o tym myśleć. Jej wmawianki nie przynosiły żadnych skutków. Nadal siedziała i wpatrywała się w stado jeleni. Zmęczyło ją to. Siedziała tam z 4 godziny. W końcu opadła na ziemię i zasnęła. Sama z siebie wybudziła się po 6 minutach.

 

Nie zamierzała spać narażona na wszystko. Stado wiąż ucztowało. Sent odwróciła spojrzenie i skierowała się do legowiska. Jej łapy stawiały opór, więc podróż znacznie się wydłużyła. Na miejscu zastałą pustą jaskinię. Czyżby nikt w niej nie przebywał? Nie dziwiła się. Przecież to już wiosna. Ledwo co dowlekła się do swojego miejsca i zasnęła. W śnie ukazała się grupa osobników, z którymi Sentis już się spotkała. Znikały one powoli w blasku zachodzącego słońca. Wilczyca obudziła się nadal umordowana siedzeniem tam. Łapy miała obolałe. Postanowiła sprawdzić, czy ten sen naprawdę przedstawiał odejście jeleni.

 

Ses robiła z igły widły. Odejście jeleni to wcale nie wielkie wydarzenie. Przecież nadal może będą na terenach watahy. Co do tego, słońce zniżało się, a jego blask oświecał skrawki podłoża, jak i drzew. Widok wydawał się niecodzienny. Gdy samica dotarła na polanę, dojrzała to co powinna widzieć, czyli te piękne zwierzęta. Sint żałowałaby, gdyby się spóźniła. Słońce oślepiało waderę, ale dojrzała zarys 6 sylwetek, które zostały pochłonięte przez światło. Sentis nie zamierzała nadal główkować nad dziwną "kreaturą" i przestała myśleć o zdarzeniach związanych z jej proroczym snem.

 

 

KONIEC