· 

Górski Nieprzyjaciel [Część #33] - Walka i krótki odpoczynek

Zacięta walka wciąż trwała. Co prawda przeciwnicy byli silni, lecz na szczęście jakoś dawałam sobie z nimi radę. Niektórzy rywale byli słabsi, niektórzy silniejsi... Cóż, mimo tego walczyłam odważnie i nie poddawałam się!

 

Gdy pokonałam obcego mi wilka, nim się obróciłam kolejny basior zdążył mnie zaatakować. Skoczył dobijając mnie do ziemi. Szybkim ruchem odwróciłam swoją głowę po czym zrobiłam wielkie oczy udawając zdziwienie. Tak jak myślałam - basior również odwrócił głowę lecz nie na długo. Właśnie w tym momencie bardzo szybko podrapałam go w pysk, na co basior odskoczył. Przewróciłam go na ziemię i ugryzłam w kark, po czym pośpiesznie odbiegłam od niego.

 

Po chwili znów zauważyłam wilka skaczącego na mnie... Basior był w powietrzu z wysuniętymi pazurami i otwartą szczęką - był gotowy do ataku. Błyskawicznie odskoczyłam w bok, a basior trafił na ziemię. Niestety wilk bardzo szybko się ocknął - leżał dosłownie chwilę, następnie wstał, zaczął warczeć i szybko zaczął biec w moją stronę.

 

Przestraszyłam się. Basior napewno był silny. Warczenie, jego zęby i pazury stanowczo mnie przeraziły. Nie dość, że na moje oko był silniejszy to również szybszy...

Cofałam się, lecz starałam się nie pokazywać mu mojego strachu. Szukałam w głowie jakiegoś planu... Ale nie wiedziałam, kompletnie nie miałam pojęcia co robić!

Stanęłam w miejscu udając spokojną. Gdy basior był już bardzo blisko, z całych sił w moich łapach pobiegłam przed siebie. Wilk bez zastanowienia pobiegł za mną. Próbowałam go jakoś zmęczyć, lub aby sam potknął się o coś... Po długim bieganiu w końcu się udało! Basior potknął się o kamień i upadł na ziemię. Podeszłam do niego po czym zaczęłam warczeć. Z tego co widziałam, wilk najwyraźniej poddał się - spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach po czym położył głowę na ziemię. Pomimo tego, że należał on do wrogiej armii, zrobiło mi się go odrobinę żal... Przestałam warczeć i podrapałam go po grzbiecie i ugryzłam w kark po czym odeszłam.

 

- Potrzebuję troszkę odpoczynku! Miałam dobrego jak i szybkiego przeciwnika... Lecz odpocznę i wrócę do walki! - krzyknęłam do Areliona na co on kiwnął głową.

Usiadłam gdzieś dalej z boku, natomiast bacznie obserwowałam wrogie wilki. Gdyby któryś zacząłby zbliżać się w moją stronę, musiałabym być gotowa do ataku.

Siedziałam kilka minut, gdy nagle zobaczyłam jakiegoś wilka biegnącego w moim kierunku. Od razu wstałam i otworzyłam szczękę pokazując swoje kły oraz warcząc. Wilk momentalnie stanął w miejscu co mnie trochę zdziwiło. Zaczęłam biec do niego lecz on nadal stał.

- Co z nim? Zamyślał się czy co? - pomyślałam zdziwiona.

 

Zatrzymałam się kilka metrów przed nim. Wpatrywałam się w niego przez chwilę po czym skoczyłam do ataku. Przewróciłam go, lecz basior błyskawicznie odrzucił mnie. Ugryzł mnie w tylną łapę po czym zaczął rzucać mną na wszystkie strony. Po chwili puścił... Myślałam że już odpuścił, lecz myliłam się. Wilk drapał mnie i gryzł. Po chwili szybko wstałam i zaczęłam uciekać. Basior oddalał się, gdy ja na niego naskoczyłam i zaczęłam gryźć. Chciałam mu pokazać, że nie jestem taka słaba jak pewnie sobie myśli! Również odeszłam od niego lecz moja tylnia łapa dawała o sobie znać - bolała. Pomimo tego, ruszyłam dalej walczyć. Pomagałam w walce innym wilkom. Oczywiście nie wrogom! Łapa przestała boleć z czego bardzo się ucieszyłam!

Powoli coraz mniej było wilków z wrogiej watahy.

Dzięki tym walkom nauczyłam się wielu rzeczy, o których nie miałam wcześniej pojęcia. Miedzy innymi gdzie popełniam błędy podczas walki oraz jak pokonać wroga.

 

C.D.N.

 

>Alessa? Arelion?<