· 

Ku wolności ducha #1

Cywil cieszył się, że został przyjęty do nowej watahy. Było to dla niego ważnym krokiem w życiu. Mógł zapomnieć o swoim poprzednim życiu. O tych wszystkich koszmarach. O wszystkim co złe.

 

Idąc leśną drogą szedł w kierunku jeziora. Liczył na to, że uda mu się tam nieco ochłodzić w ten piękny, słoneczny i dosyć gorący dzień. Jego kroki były stawiane powoli. Nie spieszył się zbytnio. Napawał się otaczającym go światem. Pierwszy raz od dawna mógł mu się uważnie przyjrzeć, nie martwiąc się o to co będzie jutro. Czuł, że w końcu zaznał upragnionej wolności. Poniesiony chwilą rozłożył skrzydła i jednym płynnym, ale i silnym ruchem wzbił się w powietrze. Ruszał swoimi skrzydłami w równych odstępach, aby jego szybkość lotu była stała. Lecąc ponad drzewami podziwiał świat z góry. Wiatr przyjemnie rozwiewał jego futro. Basior przymknął oczy. Wsłuchiwał się w melodię, którą grał świat. Szum liści, śpiew ptaków wraz z falami jeziora. Gdy Cywil ponownie otworzył oczy zauważył, że jest już blisko jeziora. Silnym ruchem zatrzymał się, a następnie niczym delikatne piórko opadł na ziemię. Złożył skrzydła i rozejrzał się. Był całkiem sam wśród natury. Uśmiech zagościł na jego pysku. Podszedł do tafli wody, a następnie pochylił się nad nią, by ochłodzić się w ten piękny dzień. Po chwili uwagę basiora przykuło coś w krzakach. Samiec wyprostował się i odwrócił w kierunku roślin. Jego mięśnie napięły się nieco, a na jego pysku ukazała się biel kłów. Ciche warknięcie rozniosło się w kierunku czegoś lub kogoś w krzakach. Basior był przygotowany do obrony, gdyby zaszła taka konieczność. Jednak gdy z krzaków wyskoczył szarak, jego mięśnie od razu się rozluźniły.

 

- Nieźle mnie wystraszyłeś kolego. - powiedział Cywil z lekkim uśmiechem. Zwierzę przechyliło głowę, a następnie szybko wskoczyło ponownie w krzak. Basior odwrócił się z zamiarem ponownego napicia się, lecz jego uwagę przykuła stojąca niedaleko wadera. Samiec wyprostował się dumnie i zwrócił w jej kierunku. Przyjrzał się nieznajomej uważnie, lecz nie czuł z jej strony zagrożenia, co pozwoliło mu na spokojne przyglądanie się jej. Samiec milczał, czekając na ruch samicy. Nie był pewny, jakie ma ona zamiary.

 

C.D.N.

 

Adi?