· 

Słodko gorzkawe kłopoty #7

Wpadnąwszy wraz z Redzią do tego dziwnego korytarza nadal usiłowałam zachować optymistyczne myślenie, ale strzała ostatecznie przekonała mnie o beznadziejności sytuacji.

 

Szłyśmy przed siebie bardzo niepewnie, badając każdy element ściany czy bruku pod naszymi łapami. W końcu żadna z nas nie chciała skończyć z przebitym łbem.

 

-Czujesz? Znowu cuchnie zgniłym mięsem, Reddie. Powinnyśmy przyspieszyć. - powiedziałam cicho do swojej towarzyszki.

-Nic nie czuć, Clem. Nic poza typowym smrodem podziemi. Wydaje ci się. - odparła, poniuchawszy przez chwilę w powietrzu. 

 

Zignorowałam to i szłam posłusznie dalej. Może po prostu zapach zniknął nim zdążyła go wyłapać? Miałam jednak wrażenie że powód był nieco inny. 

Korytarz robił się coraz węższy i coraz bardziej przepełniony szczątkami małych zwierzątek. 

 

-Nie żebym miała coś do resztek czyjegoś posiłku, a konkretniej pana bezfutrego, ale czy miałabyś coś przeciwko przyspieszeniu nieco tępa? - narzekałam do wilczycy, starając się nie dotykać rozkładającego się mięcha, które walało się dosłownie wszędzie. Red Dust już miała odpowiedzieć, gdy tuż przed jej nosem ze ściany buchnął zielonkawy płomień. Odskoczyła zwinnie i przykucnęła obok mnie w oczekiwaniu aż się skończy.

-Hm, tak. Kolejna zapadnia. Tym razem pod truchłem jakiegoś szczuroszczeta. Świetnie. Tak właściwie to czemu ten ogień był zielony? - trajkotałam, otrzepując łapę z obrzydzeniem.

-Musimy bardziej uważać. - wadera warknęła cicho w odpowiedzi i ruszyła dalej, ignorując moje pytanie. A ja znowu czułam tą zgniliznę. Już nawet nie pytałam Red czy ona też, sama doskonale wiedziałam co odpowie. Może powinnam udać się do medyka.

 

 

Nie sądzę moja droga. 

 

Gdy tylko głos odezwał się w mojej głowie, poczułam jak zaczyna rozsadzać mi czaszkę, a odór zgnilizny nasila się.

 

Poprzedni sposób także nie zadziałał, ale twoja słaba bariera dała mi szansę na odratowanie sytuacji.

 

Kolejna fala bólu. Kolejny powiew smrodu. Poczułam jak upadam na ziemię.

 

 

W końcu uda mi się poświęcić w rytuale was obie, zaraz po tym jak przejmę nad tobą całkowitą kontrolę.

 

-Nie! - wrzasnęłam dziko, miotając się po ziemi, podczas gdy Red próbowała mnie uspokoić. - Nie możesz mi ufać!

-Uspokój się, Clem! - wrzasnęła i zdzieliła mnie łapą po pysku. Zadziałało to na mnie jak kubeł zimnej wody. - Co się dzieje?

-On jest w mojej głowie. - wyszeptałam, a oczy mojej towarzyszki stały się ciemne i nieprzeniknione jak otchłań Hadesu. 

 

 

<Reddie? Musiałem wprowadzić mały plot twist>