· 

Odważni czy głupcy? cz.9

Momentami słyszałam myśli... Myśli Midnight'a... Czyli... On chce. On na prawdę mnie chce! Tak jak ja ma wątpliwości, ale kocha mnie. Ja też go kocham! Jak dobrze, że Akanos tutaj był i osłonił Mid'a. Jeszcze nie zdążyłam się nim nacieszyć. Myślałam, że ona już nie wróci, a tu proszę. Żaden atak nie działa, może jakoś inaczej? Wiem!

 

- Chciałaś mieć przyjaciół, prawda? - Skierowałam łeb w stronę wadery. - Mogę ci jednego skołować, ale musisz dać mi chwilę. Mam go w jaskini, wypuść mnie, a wrócę z nim. Nie oszukam cię, mam za wiele do stracenia. - Uśmiechnęłam się czule do Midnight'a. - To jak będzie?

 

Wadera się uspokoiła. Pomyślała chwilę, po czym skinęła głową na znak, że się zgadza. Przed nami otworzył się portal.

 

- Prowadzi do twojej jaskini. Masz 5 minut, inaczej się zamknie, a oni zostaną ze mną już na zawsze.

 

Przez chwilę chciałam się obrócić i zapewnić, że wszystko będzie dobrze, ale nie było na to czasu. Wskoczyłam czym prędzej do portalu i rozejrzałam się do jaskini. To było ryzykowne, mogło nie wyjść, ale... Życie jest nudne bez ryzyka. Chwyciłam za słoik z duszą króla Chaosu, którą zabrałam ze sobą z poprzedniej wyprawy i wróciłam do Astarte i rozbiłam słoik.

 

-Astarte, przedstawiam ci Króla Chaosu z innego wymiaru. Oto Chhayo, twój nowy przyjaciel. - Wskazałam pyskiem na dym.

 

Z dymu wyłoniło się dziwadło, które poznaliśmy w tamtym świecie. Midnight patrzył na mnie zadziwiony. Zapewne nie spodziewał się, że kiedyś go wypuszczę. Ja też tego nie planowałam, ale byłam na to przygotowana. Wyćwiczyłam go sobie, dużo z nim rozmawiałam, nie jest taki zły, jak się wydawało.

 

- Chhayo, jesteś wolny, Mroczne Jaskinie są teraz twoim domem, a to twoja nowa przyjaciółka. Nie słyszę sprzeciwu, wiesz, co się dzieje, kiedy mi się sprzeciwiasz.

 

Torturowałam trochę jego duszę, przyznaje, ale dalej był niebezpieczny. Minęła chwila, Astarte i Chhayo znaleźli nić porozumienia. Okazało się, że Astarte nie może stąd wyjść. Jest tu uwięziona. Obdarowała Chhayo pocałunkiem, który sprawił, że będzie tkwił tu z nią na wieki. O, proszę jak romantyczne. Czyli nie stanowią zagrożenia dla watahy. Jestem szczęśliwa. Sunia otworzyła przed nami portal.

 

- Jesteście wolni. Dziękuję! - Uśmiechnęła się.

 

Cała nasza czwórka wbiegła do portalu, który zaprowadził nas przed mroczne jaskinie. Pozbierałam czarne lilie, po które tu przyszłam. Podeszłam do Mid'a i dałam mu całusa w policzek.

 

- Spotkajmy się o 23 przy Wodospadach Życia. Bądź sam. - Wyszeptałam, wręczając mu lilię. - Nie zapomnij. - Dodałam, oddalając się powoli.

 

***

 

Zbliżała się powoli godzina spotkania. Wraz z moim gadem wybrałam się w umówione miejsce. Wbrew pozorom to nie miała być romantyczna schadzka kochanków. O nie, nie. Midnight, jak i Apollyon nie podejrzewają co, ich czeka, chyba mnie za to zamordują. Pod jednym z wodospadów znalazłam niewielką jaskinię. Wysłałam tam Apollyon'a i kazałam mu na siebie czekać, gdyż mam mu coś ważnego do powiedzenia, wcześniej upewniłam się, że nie ma stamtąd innego wyjścia, żadnego otworu, przez które mogliby się prześlizgnąć. Przyszedł Midnight, w pysku trzymał róże, którą z dumą mi wręczył.

 

- Jest piękna. Przygotowałam dla nas coś specjalnego, czeka w jaskini. - Wskazałam łbem na wejście. - Została mi do zrobienia jeszcze jedna rzecz, poczekaj tam na mnie. - Wplątałam sobie kwiat w sierść na głowie.

 

Czarnofutry wszedł do jaskini, a ja czym prędzej zasnęłam wejście głazem.

 

- Red? Co jest? - Zapytał zdziwiony Mid.

- Albo się dogadacie, albo umrzecie z głodu! - Wykrzyczałam. - Miłego! A, Midnight... Skoro już będziemy tu tak siedzieć to... Pamiętam, że chciałeś odpowiedzieć na moje pytanie, ale nie zdarzyłeś... Więc może teraz...?

 

Wtedy dotarło do mnie, że mój genialny plan może nie zadziałać... Mój przyjaciel potrafi się zmieniać w tę mgłę i spokojnie się wydostać. Mam nadzieję, że do końca tego nie opanował i nie umie zmieniać się cały, albo przynajmniej na to nie wpadł...

 

C.D.N.

 

>Midnight <3 Do Rednight już prosta droga, nie komplikuj :D<