· 

Odważni czy głupcy? cz.5

Wskoczyliśmy do portalu, uciekając przed duszami. Znaleźliśmy się na polanie pełniej kwiatów, raj dla oczu. Wylądowałam w kwiatach z Apollyon'em, za to Midnight pod drzewem. Akanos wyszedł najładniej z tej sytuacji, gdyż wylądował sobie ładnie na drzewie. Podbiegłam do mojego towarzysza, który chyba zemdlał. Poszturchałam go łapą po barku, ale ten nie reagował.

 

-Midnight, wstawaj, popatrz jak tu ładnie. - Powiedziałam, patrząc na mojego przyjaciela. - No rusz się, nie rób mi tak.

-Mogę go zjeść? - Zapytał mój gad, oblizując się swoim długim językiem.

-Spróbuj tylko, a skończysz jako sopel lodu. - Odparłam w obronie.

 

Chwyciłam Mid'a za ogon i zaciągnęłam w kwiaty, żeby miał miękko, jak umrze to przynajmniej w pięknych warunkach. Biedak się kręcił, coś tam majaczył.

 

- Red! - Krzyknął przez sen basior.

 

Dlaczego ja? Ciekawe co mu się śni...

 

Krzyczał moje imię jeszcze kilka razy, a ja i pupile mogliśmy tylko obserwować.

 

- Midnight, obudź się... Zaczynam się martwić... - Szturchnęłam go w pysk. - Proszę...

 

Jego łapa momentalnie zaczęła krwawić. Rozejrzałam się dookoła, próbując znaleźć coś, czym mogłabym mu tę łapę opatrzyć. Znalazłam liścia, owinęłam go wokół jego łapy i obserwowałam dalej. Był bardzo niespokojny. Biedaczek, chciałabym mu pomóc.

 

Minęła chwila, krążyłam wokół niego zdenerwowana, ciszę, która panowała już chwilę, przerwał nagły głos śpiącego Midnight'a. Powiedział „Ja cię kocham”. Do kogo do cholery!? Nie powiem, zdenerwowałam się... Chwila... Czy ja jestem zazdrosna?

 

Położyłam się na ziemi lekko zakłopotana... Nigdy nie miałam wątpliwości co do tego, czy go kocham, ale czy to jest miłość romantyczna...? Taka, na której można zbudować związek? Nie powinnam o tym myśleć, nie wiem nawet, do kogo mówił. Zapytam go o, to kiedy się obudzi. Nie musiałam na to długo czekać, Midnight otworzył oczy i popatrzył na mnie, a ja na niego, patrzyliśmy na siebie wzajemnie w ciszy. Odwróciłam wzrok.

 

-Nic ci nie jest? - Zapytałam, patrząc na jego łapę.

-Nie, a co się stało? - Dopytywał.

-Przeszliśmy przez portal, zemdlałeś... Coś majaczyłeś przez sen... Wołałeś mnie kilka razy... - Odpowiedziałam, zastanawiając się, czy zapytać się go co mu się śniło... - Nie ważne, dasz radę iść?

 

Mid kiwnął głową, ciekawe, czy on cokolwiek pamiętał...

 

Ruszyłam przed siebie, nie minęła chwila, a znowu zaczęliśmy słyszeć duszę. Świat wokół nas zaczął robić się czarno-biały. Świetnie, to jeszcze nie koniec?

 

Biec nie za bardzo mogliśmy, Mid miał chorą łapę. Co zrobić? Rozejrzałam się dookoła, za nami otworzył się kolejny portal. Jak na zawołanie. Chwyciłam Mid'a za ogon i pociągnęłam go w stronę portalu. Akanos i Apollyon poszli w nasze ślady, a my znaleźliśmy się w jakimś okropnie ciemnym miejscu, ale tam też były te cholerne dusze. Teraz już nawet nie było gdzie uciekać. Otoczyły nas.

 

- Dobra. Jak mamy umrzeć, to chyba czas coś wyznać. - Zaczęłam. - Dziękuję, że byłeś, że jesteś, za te przygody, za wszystko, bardzo cię kocham. - Powiedziałam niemal na jednym wdechu, żeby mieć to za sobą.

 

Mid nawet nie zdążył czegokolwiek powiedzieć, a pod nami znowu otworzył się portal. Po tej przygodzie będę miała dość portali na długi czas. Przejście wywaliło nas na początek Mrocznych Jaskiń, jednak nie było z nami Apollyon'a i Akanos'a. Cholera...

 

C.D.N.

 

>Midnight?<