· 

Na nowej ziemi #11

Fiołkowooka wadera usiłowała się podnieść na równe łapy.

- O ile cokolwiek z tego zrozumiemy.- powiedziała Vesna, poddając pod wądpliwość ich znajomość starszej mowy.

Alessa nieznacznie kiwnęła głową.

- Jest możliwość, że treść przepowiedni będzie napisana w przystępniejszym języku. -Alessa rozwinęła zwój na trawie.

W tym momencie Vesna zobaczyła niedowierzanie w oczach towarzyszki. Podeszła powoli i zajrzała na stary pergamin. Na ułamek sekundy serca obu wader zatrzymały się w niemej trwodze, by później zacząć bić ze zdwojoną siłą. Obie wpatrywały się tępo w rzekomy zwój z przepowiednią. Wadery jednak nie były przerażone treścią pergaminu, tylko jej zupełnym brakiem. Przed nimi leżał rozpostarty zwykły, postarzały kawałek papieru z jednym przedartym bokiem, a na nim prócz kilku małych zabrudzeń- nie było zupełnie nic. Alessa chwyciła pergamin i przerzuciła go na drugą stronę. Tam również świeciło pustkami. W jej oczach można było dostrzec zagubienie i desperację. Vesna poczuła jak jej łapy robią się słabsze, jakby z waty. Chciała sobie to tłumaczyć utratą krwi, jednak doskonale wiedziała, że to nie jest prawdziwy powód. Miała wrażenie, że to tylko zły sen, że zaraz obudzi się wycieńczona gdzieś tam, na schodach oświetlonych czerwienią jarzących się run. Może tam zasłabła i w rzeczywistości nigdy jeszcze nie wyszła na powierzchnię? Vesna jednak nie śniła, była świadoma pomimo zmęczenia.

- Jak to możliwe?... - wyszeptała Alessa cały czas przewracając zwój w obie strony i przyglądając mu się nerwowo.- Zostałam oszukana.- dodała

- Może poradzimy sobie bez tego, znamy już połowę przepowiedni. Przyniosłam magiczne dzienniki i księgi z czasów pradawnej wojny i powstania demona. Jest możliwość, że tam dowiemy się czegoś, co pomoże nam powstrzymać to... coś.- rzekła rudawa wadera sama w pewnym stopniu nie wierząc w swoje słowa.

Alessa uniosła głowę i spojrzała towarzyszce w głębokie, przejęte zgrozą, fiołkowe oczy. Zdała sobie sprawę z tego, że zabójczyni nie wie nawet o tym, kto stoi za inwazją demona.

Nagle kolorowe oczy rozbłysły zaskoczeniem i niedowierzaniem. Przed nią stała śmiertelniczka, która wykonała zadanie przeznaczone dla boga i zdobyła niezwykłe artefakty. Ale to jest niemożliwe... jakim cudem Vesna weszła w podziemia nie będąc boginią?! Przecież furie mówiły jasno, że tylko bogowie zostali wybrańcami. A jeśli przeznaczeniem rudofutrej wadery wcale nie było zejście w podziemia? Jednak wykonała zadanie, więc kim jest owa zabójczyni przybyła na tereny watahy? Alessa otrząsnęła się z rozmyślań i dopiero teraz spostrzegła niejasne spojrzenie towarzyszki. Vesna swoim zwyczajem, lustrowała dokładnie twarz wadery próbując wyczytać jak najwięcej z jej mimiki i oczu. Tym razem nie zrozumiała nic, prócz wielkiego zagubienia i wątpliwości. Wiedziała, że cokolwiek trapiło Alesse, nie powinna o to pytać. Zapadła chwilowa cisza, przejmująca i potęgująca niepokój. Jedynym słyszalnym dźwiękiem był leciutki szum leśnego potoku. Woda. Obie wadery jak na komendę wstały ze swoich dotychczasowych miejsc i ruszyły truchtem w stronę odgłosu strumyka. Krótką drogę przeszły w całkowitej ciszy, każda zagłębiona w ponurym rozmyślaniu. Gdy tylko znalazły się nad wodą, bez zawahania zaczęły pić. Vesnie woda nigdy tak bardzo nie smakowała, jak teraz. Nie pamiętała, kiedy ostatnio cokolwiek piła, prócz zatrutego cykutą wina w towarzystwie strażnika podziemi.

Parę chwil minęło, zanim wadery powróciły na polanę. Obopólne milczenie przerwała dopiero Alessa.

- Przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że musimy obejść się bez przepowiedni. Bądź co bądź, ona i tak się urzeczywistni. Najważniejsze teraz to ochronić watahę i nie dać się zabić.

- To jest racja. Ale nawet jeśli przepowiednia się spełni, dobrze byłoby wiedzieć z wyprzedzeniem jak to ma wyglądać. Na razie, spróbujmy zajrzeć do ksiąg.

- Próba rozszyfrowania trzech książek w starszej mowie zajmie nam wieki a my nie mamy ani chwili! Nie wiadomo jak długo jeszcze wytrzyma bariera ochronna. - rzekła zmartwiona Alis.

- Ale my nie mamy nawet planu. Nie wiemy co dalej robić. Jak planujesz chronić watahę przed nieznanymi siłami zła nic o nich nie wiedząc?

Alessa zastanowiła się chwilę. Prawda była taka, że nie wiedziały jak dalej postępować. Jej priorytetem od zawsze było bezpieczeństwo i dobrobyt watahy.

- Zgoda, ale musimy się pospieszyć.

Wadery bezzwłocznie przysiadły na trawie i zaczęły wertować kartki ksiąg. Niewiele z tego rozumiały, może co piąte słowo. Jednak największą pomocą w wyszukiwaniu informacji okazały się być ilustracje. Stare rysunki szkicowane najczęściej węglem nie zawsze były schludne i ładne, aczkolwiek zawsze wiadome było co one przedstawiają. Stary papier miał charakterystyczny zapach, który Vesna naprawdę lubiła.

Alessa uniosła się raptownie nie odrywając wzroku od książki.

- Mam coś ciekawego! Piszą tu trochę o kamieniu, który przyniosłaś. Ma on na pewno wiele wspólnego ze sprawą demona, ale nie zrozumiałam konkretnie o co chodzi. Z tego, co wiem, powinnyśmy to zanieść do Dekala, on będzie wiedział co z tym zrobić.- powiedziała kolorowooka wadera z wnikliwością studiując treść postarzałego dziennika.

- Dekal jest boskim kowalem, prawda? -dopytała Vesna odrywając się od lektury.

- Tak, prawda. Można wydedukować, że on ma zrobić z tego kryształu coś, co będzie odgrywało bardzo ważną rolę w całej misji. - Alessa mówiąc dalej przeszukiwała wzrokiem rzędy starych run.

- Dobrze, że te księgi mówią nam cokolwiek. Dzięki temu wiemy jak postępować dalej.- wymamrotała fiołkowooka przerzucając stronę.

Nie cały kwadrans później Vesna znalazła coś, co zaintrygowało ją równie bardzo, jak przeznaczenie magicznego kamienia. Na przestarzałym papierze dostrzegła wyraźny malunek przedstawiający waderę. Nie wyglądała ona zwyczajnie, można było przypuszczać, iż wilczyca jest istotą boską, jednak nie przypominała Vesnie żadnego ze znanych jej bóstw. Postać o smukłej sylwetce, długim, srebrno-szarym futrze i bursztynowych oczach prezentowała się naprawdę pięknie, jednak było w niej coś niepokojącego.

- Alesso, czy jesteś w stanie zrozumieć choć część z tych pism?- Vesna podeszła do towarzyszki z książką w pysku. Rozłożyła przed nią książkę na stronie, która intrygowała ją najbardziej.

- Podejrzewam, że nie potrzebuje nawet tego czytać...- wymruczała pod nosem. Spojrzenie kolorowych oczu omiotło ilustracje przedstawiającą boską wilczycę. Oblicze Alessy jakby posmutniało i złagodniało.

- O czym jest ta księga? -dopytała pierwsza alfa zaglądając na skórzaną okładkę. Nie znalazła tam jednak nic, co mogłoby naprowadzić ją na odpowiedź.

- Gdybym to ja wiedziała. Wzięłam ją, bo na którejś ze stron widniał szkic naszego przeklętego demona. Podejrzewam, że została spisana pod wpływem wizji, bo opowiada... o naszej aktualnej sytuacji. - zabójczyni westchnęła cicho. Nigdy wcześniej nie wierzyła w wizje i przepowiednie, ale ostatnie dwie doby całkowicie zmieniły jej podejście do tego tematu.

- To jest Melione...- wilczyca niespokojnie przesunęła po ziemi swoim kremowo-brązowym ogonem. Po jej oczach widać było, że bije się z myślami. -...bogini dusz, potępiona przez bogów. Gdy West opuścił ziemie watahy, ona poszła za nim. Mnie już przy tym nie było, nie wiedziałam o jej odejściu przez długi czas. Ona była jego córką i... moją siostrzenicą...- Alessa odwróciła głowę od książki i spojrzała w niebo.

Minęła chwila, zanim Vesna zdecydowała się przerwać ciszę. Wiedziała, że Alessa gdzieś w głębi duszy dalej cierpi z powodu wydarzeń związanych z Westem.

- Jest w księdze, która bezpośrednio dotyczy czasu teraźniejszego, co znaczy, że odegra jakąś rolę w całej tej powalonej sytuacji.- szepnęła Vesna z nutą irytacji i zmęczenia całym tym trwającym już jakiś czas zamieszaniem. Nigdy nie czuła się tak bezużyteczna i zagubiona jak teraz. Nie potrafiła połączyć znanych do teraz wątków a cały czas los rzucał im pod nogi nowe nierozwikłane zagadki. Wadera czuła, że jest bardzo wiele rzeczy, o których nie wie. Miała wrażenie, że wszystko, czego dowiedziała się pod ziemią to tylko czubek góry lodowej, zaledwie cząstka czegoś wielkiego, niepokojącego.

Alessa podniosła wzrok ku zachmurzonemu niebu. Przez moment fiołkowookiej zdawało się, że jej towarzyszka chciała coś powiedzieć, jednak ta nie wydała z siebie ani słowa.

- To ma sens.- powiedziała Alessa po chwili prawie szeptem- Jeśli Melione przyłączyła się do Westa może to znaczyć, że pojawili się tu w dwójkę. - bogini skierowała wzrok na swoją rozmówczynię- To wszystko, co się dzieje ma związek z powrotem Westa. On chce zemsty. - stwierdziła z goryczą w głosie.

Vesna zachwiała się lekko. Słowa Alessy nadal dzwoniły jej w uszach. Dopiero teraz wadera odczuła płynący czas. Wiatr zawiał mocniej poruszając na chwilę zastygłą w bezruchu naturą. Futro obu wader pofalowało. Wysokie trawy ukłoniły się delikatnie a w powietrze wzbiło się kilka nasion dmuchawca, które zaczęły tańczyć w wietrze kołysząc się i opadając niezwykle wolno. Vesna czuła się bezradna w całej sytuacji, w której wraz z Alessą znalazły się zupełnie przypadkiem.

- Nie mamy czasu do stracenia.- stwierdziła fiołkowooka krztusząc się swoimi słowami.- Trzeba udać się do Dekala.- I choć było to jedyne sensowne wyjście, Vesna w głębi duszy wiedziała, że to nie będzie dobra decyzja.

 

 

<Alesso? Wybacz ten zupełny brak akcji i... ponad roczne opóźnienie>