Moja radość wynikająca z poznania nowej wilczycy powoli wyparowywała, przytłoczona spotkaniem z hydrą i tym dziwnym wilkiem, ale nie dałam tego po sobie poznać nawet teraz, gdy stał on niebezpiecznie blisko nas. Z otwartej w groteskowym, przerażającym wyrazie paszczy buchał odór zgnilizny, a na jego podniebieniu dało się dostrzec dziesiątki pełzających, oślizgłych larw. Ten potwór powinien być już martwy.
Red Dust, która również była mocno przyciśnięta do ziemii, zwinnie wywinęła się spod góry mięśni i zerwała się na cztery łapy, po czym natychmiast zaatakowała. Nie czekając, zrobiłam to samo. Bezskóre monstrum niestety było dość silnym przeciwnikiem, więc moment później obie wylądowałyśmy spowrotem na ziemii.
-W nogi! - wrzasnęłam, szarpiąc moją towarzyszkę za futro na karku. Kluczyłyśmy pomiędzy pniakami drzew, starając się go zgubić, lecz wtem poczułam jak załamuje mi się grunt pod łapami. Obie z łoskotem spadłyśmy do dziury.
-Nie uciekniecie mi, nie po tym jak tygodniami szukałem dogodnych ofiar do rytuału... - powiedział bezfutry, oblizując lubieżnie pysk, po czym wycofał się.
-I tyle go widziałyśmy. - stwierdziła Reddie, otrzepując się z pyłu i kurzu. - Zastanawia mnie tylko o jakim rytuale on mówił. - dodała ze zmartwionym wyrazem pyska.
-Nie wiem, ale wiem jedno. Nie marzy mi się śmierć w takich okolicznościach. Zdecydowanie wolałabym umrzeć z przejedzenia spowodowanego odnalezieniem mięsnego drzewa. - zażartowałam, posyłając wilczycy głupkowaty uśmiech.
- Ale masz świadomość, że takie drzewo nie istnieje? - spytała, bacznie mi się przyglądając.
- Wiem, Reddie. Ale trzeba mieć marzenia, prawda? - odparłam i położyłam jej łapę na łbie. Ta strąciła ją, zawstydzona. - W każdym bądź razie musimy się stąd wydostać. - dodałam po chwili.
Próbowałyśmy wyskoczyć, wspiąć się... cokolwiek. Ale nasze starania spełzły na niczym.
- Mam jeszcze jeden pomysł. Przekopiemy się! - wrzasnęłam.
- Głupia jesteś? Wróci, zanim będziemy w połowie. Mam nieco lepszy plan. - powiedziała z mrocznym uśmieszkiem.
C.D.N.
>Red Dust?<