W pomieszczeniu znów rozbiegł się wrzask. Chaos pstryknął palcami, a ja znowu pojawiłam się w pomieszczeniu. Midnight wyglądał na bardzo złego. Podeszłam do niego i pomachałam mu łapą przed pyskiem, ale on nie zwracał na to uwagi.
- Miiiidnight....! - Zawołałam.
- Nie słyszy cię. - Odpowiedział Chaos.
- Czemu? - Dopytywałam - Czemu jest taki zły?
Właśnie wtedy zobaczyłam zwłoki leżące na ziemi.
- No masz... Zdechłam? Jestem w Hadesie? Dziwne... Hades jest dla osób z wyrzutami sumienia. - Podeszłam do swoich zwłok.
- A ty ich nie masz?
- Już nie. Myślałam, że to, co robiłam, było złe, ale tak naprawdę tego nie żałuję. Jestem dumna z tego, kim byłam i kim jestem. Jestem dumna, że trafiłam do watahy, jestem dumna, że poznałam jego. - Pokazałam nosem na Midnight'a. - Aż szkoda, że nie mogłam się z nim pożegnać.
- A co byś mu powiedziała? - Zapytał Chhayo.
- Że bardzo mu dziękuję, że naprawdę był dla mnie kimś ważnym.
Kiedy ja gadałam sobie z Chaosem, Midnight w tym czasie rozrywał go na strzępy. Bez hamulców. Wyglądał, jakby już na niczym mu nie zależało, poza zabiciem go.
- Jesteś ze mną, czy z nim aktualnie? - Zapytałam.
- Z nim. - Odpowiedział, patrząc na krwawą masakrę.
- Więc dlaczego jeszcze z tobą gadam? W końcu nie żyjesz. - Zadziwiłam się.
- Moja dusza jest wieczna. Kiedy on powoli zabija moje ciało, ja za godzinę będę miał nowe i tak w nieskończoność aż mi się znudzi. - Zachwycił się sobą król.
- Czyli to, co on robi... Nie ma sensu?
- Bystra jesteś. A pomyśleć, że prosta iluzja zadziałała na niego jak czerwona róża na Draqonesy.
- Czym są Draqonesy?
- To takie zwierzęta. Wyglądają jak wasze byki, tylko mają niebieskie, długie rogi i są z reguły różowe.
- Czekaj, czekaj chwilę... Mówiłeś „iluzja”?
- Twoje zwłoki to iluzja. Chcesz już do niego wracać?
- Tak, proszę. - Pokiwałam głową.
Chhayo pstryknął palcami, a ja pojawiłam się obok swoich zwłok.
- Midnight? On już nie żyje. Możesz go zostawić. - Powoli podchodziłam do niego.
Był w ogromnym szale, przez chwilę bałam się odezwać, jego każdy ruch był precyzyjny i napędzany przez zemstę. Chwyciłam go za ramię, a on jednym precyzyjnym ruchem przygwoździł mnie do ziemi. Leżałam pod nim, a on przyciskał mnie łapą do ziemi. Przechyliłam głowę na bok po psiemu i spojrzałam mu w oczy.
- To tylko ja. - Powiedziałam po cichu.
Midnight spojrzał na mnie, wyraźnie się uspokoił, widząc mnie żywą. Oczy wróciły do normalności, a on zdjął ze mnie łapę.
- On... Ty leżałaś tam... Twoja krew... - Zająknął się Mid.
- To tylko iluzja, ja żyję. - Zaczęłam mówić spokojnym, stonowanym głosem, jakbym próbowała uspokoić dziecko. - A teraz chodźmy po tę książkę i spadajmy stąd.
Mid pokiwał głową i zaczął kierować się na najwyższe piętro. Ja jeszcze chwilę zostałam. Znalazłam słoik, do którego złapałam duszę Chhayo, która dryfowała jeszcze po pokoju. Teraz już się nie zregeneruje. Będę go miała przy sobie.
Pobiegłam za Midnight'em, a po chwili bez trudu trafiliśmy do najwyższej wierzy.
- To... Razem...? - Zapytałam, patrząc na księgę.
Midnight pomachał głową na tak i zbliżyliśmy łapy do książki. Dotknęliśmy jej w tym samym czasie, a przez nasze ciała przeszedł zastrzyk energii. Wzięliśmy książkę razem, a kiedy mieliśmy wychodzić Midnight wystrzelił w powietrze zieloną flarę. Wyszliśmy spokojnie przez główną bramę, a kiedy maleństwa zobaczyły swoją królową były dosłownie w niebo wzięte. Razem ogłosiliśmy wieść o śmierci króla Chhayo. Zanieśliśmy książkę do wioski i postawiliśmy ją na ziemi na środku wioski, ale książka była napisana w dziwnym języku. Wiem tylko, że była w niej pokazana przyszłość, przeszłość i teraźniejszość i w zależności od tego, kto jej dotykał, pokazywała jego losy. Kontem oka widziałam swoją przeszłość. Nie zamieniliśmy z Midnight'em słowa wracając do wioski, tam z resztą też była cisza.
Leżałam razem z Tycią przy książce, próbując rozszyfrować składniki potrzebne do otwarcia portalu. Ktoś zaczął się do nas zbliżać. Bardzo powoli, jakby zwlekał.
C.D.N.
>Midnight, twoja kolej<