Czekałam chwilę w bezruchu, czekając na idealny moment do ataku w szyje ofiary. Nadszedł idealny moment. Otworzyłam pysk i wgryzłam się w tętnice, z której radośnie wytrysnęła na nas krew zwierzątka. Oblizałam się. Krew miała dziwny słodko-kwaśny smak. Wykopałam dół, do którego wrzuciłam ciało zdechlaka i zakopałam ją. Po co ten stwór ma niepotrzebnie zawracać głowę innym wilkom. Teraz spokojnie mogliśmy trenować.
- To jak? - Zapytałam - Wracamy do treningu?
Malum kiwnął głową na tak, ale jeszcze przed tym, pomogłam Deus'owi wdrapać się na drzewo.
- Będziesz miał lepszy widok. - Uśmiechnęłam się lekko.
Trenowaliśmy dobrą chwilę w ciszy, aż w końcu postanowiłam się odezwać.
- Opowiecie mi coś o swoich mocach?
- To znaczy? Co konkretnie chcesz wiedzieć? - Zapytał Deus.
- Do potraficie? - Dopytywałam.
Malum zatrzymał się przy mnie, ale przez śnieg nie zdarzył wyhamować i delikatnie uderzył we mnie biodrem, spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.
- Masz bardzo ładne oczy, wiesz? - Zapytałam, patrząc wprost na nie.
Malum nie odpowiedział, ale popatrzył na mnie jednoznacznym spojrzeniem.
- Więc co umiecie? - Powtórzyłam.
- Mam wpływ na sny.- Odpowiedział Deus.
- Ja też... - Dodał Malum.
- Jak to działa? - Dopytywałam zaciekawiona.
- Mogę sprawić, że zaśniesz bez żadnych problemów i sprawić, że będziesz miała dobry sen... - Rzekł Deus.
- ...bądź zły sen... - Dokończył Malum.
- Macie jeszcze jakieś wspólne moce?
- Wyczuwamy negatywne emocje. - Powiedział Deus.
- A to jak działa?
- Wyczuwamy, kiedy źle się czujesz. Kiedy jesteś smutna albo zła. - Wyjaśnił złotooki.
Chłopcy opowiedzieli mi o reszcie swoich umiejętności. Umiejętności Deus'a były typowo pokojowe i obronne, za to umiejętności Malum'a wręcz przeciwnie. Pomagały mu w walce. Chłopcy byli naprawdę ciekawi, czułam, że z tego naprawdę może wywiązać się ciekawa i emocjonująca przyjaźń.
- Nigdy nie miałam okazji wybrać się w niebezpieczne tereny... Z chęcią zobaczyłabym smoka...
- A możemy zacząć od mniej ekstremalnych warunków? - Zaproponował niebieskooki.
- Ponure Bagna? Jest dzień... Zdążymy wrócić przed nocą...
Chłopcy, chcąc nie chcąc zgodzili się na małą wyprawę. Damy radę. Ruszyliśmy w ciszy w stronę owych bagien. Ja szłam z przodu, a chłopcy trochę za mną oglądając dokładniej tereny. Zaczęliśmy się zbliżać do miejsca docelowego.
- Jesteście pewni? - Dopytywał Deus.
- Tak. - Odpowiedzieliśmy niemal jednym głosem.
- To może być lekkomyślne...
- Jeśli masz do zaproponowania inne miejsce na przygodę, to słuchamy. - Powiedziałam.
Deus milczał.
- Tak też myślałam. Następnym razem pójdziemy tam, gdzie ty będziesz chciał.
Resztę drogi milczeliśmy. Ponure Bagna nie były okropnie straszne, nie tak jak mi się wydawało, jednak nie było widać słońca pomiędzy drzewami. Straciliśmy poczucie czasu i szybko zastała nas noc. Zaczęliśmy uciekać w stronę powrotną, jednak na naszej drodze pojawiły się małe puszyste kulki i białymi maskami i dzidami. Widok był rozczulający, jak i straszny. Próbowaliśmy ominąć maluchy, jednak to nic nie dało. Szybko rzuciły się na nas i zaprowadziły nas do swojej wioski. One były za małe, aby z nimi walczyć. Najwyraźniej chciały nas zjeść. Kuleczki zostawiły nas w jednym z cieplejszych miejsc.
- To nasza szansa. - Powiedziałam. - Malum, zmień się w cień i przegryź sznurki Deus'a. Uciekniecie, jeśli wrócą.
Malum zrobił to, o co go poprosiłam, jednak mnie uwolnić już nie zdążyli.
- Wiać! - Powiedziałam szybko, aby nie marnować czasu.
- Nie może... - Zaczął Malum, jednak mu przerwałam.
- Już! Bez dyskusji! Mam plan!
Chłopcy szybko stamtąd wyszli. Wybiegli wręcz. Dotarli po niedługim czasie do krańca bagien, gdzie czekałam na nich ja.
- Co tak wolno? - Zapytałam, opierając się o drzewo.
Chłopcy patrzyli na mnie zadziwieni.
C.D.N.
(Seria zakończona z powodu odejścia wilka, który miał ją kontynuować.)