· 

Po trupach do celu #3

Rozsypane przed nimi runy zaczynały mienić mu się w oczach i przez parę chwil zupełnie straciły dla niego sens. Po chwili jednak wyprostował się i poruszył uszami w charakterystyczny sposób. Od szczeniaka zdarzały mu się chwilowe amnezje, a ten krótki proceder odświeżał jego umysł. 

 

-To nie może być takie trudne... -spojrzał na Alessę, która nie odrywała wzroku od zagadkowych kamieni. 

-Alfa, Beta, Gamma, Delta to pierwsze cztery, w końcu takie zajmujemy hierarchiczne stanowiska. A dalej? Wydaję mi się, że epsilon. 

-Tak! Po epsilonie na pewno będzie dzeta, potem eta, bo to zawsze tak głupio brzmiało... -uśmiechnął się, ledwie zauważalnie. 

-Ale miejsc jest tylko pięć. -przypomniała mu wadera, spoglądając z lekkim zdezorientowaniem.

-Racja. W takim razie spróbujmy pierwsze pięć. 

 

Raksha ostrożnie układał runy w wyznaczonych doń miejscach, a Alessa bacznie przyglądała się otoczeniu, na wszelki wypadek wypatrując niebezpieczeństwa. Gdy basior umieścił ostatni z kamieni w zagłębieniu z początku nic się nie wydarzyło. Dopiero po chwili, gdy już zrezygnowany miał je przestawiać, kamienie błysnęły jasnym, delikatnie niebieskim światłem. Kamienna i ociężała brama zazgrzytała i powolnie uchyliła się. Powietrze w środku pachniało starością, jak gdyby wrota nieotwierane były przez kilkaset lat. Alessa spojrzała na niego i uśmiechnęła się, po czym oboje weszli do środka bez słowa. Wewnątrz było ciemno, ale światło wpadające przez otwartą bramę pozwalało im na prowizoryczne obejrzenie miejsca w którym się znaleźli. Dodatkowo obydwoje posiadali umiejętność dobrego widzenia w ciemnościach. Rakshy zdawało się, iż jest to świątynia, bowiem wysokie kolumny miały przynajmniej z sześć metrów wysokości, a pomieszczenie miało okrągły plan. Za młodu bywał w podobnych miejscach i zawsze były to świątynie. 

 

-Jest tutaj nawet ładnie. -stwierdziła Alfa, przyglądając się dziwnym znakom wyrytym na popękanej, kamiennej podłodze. -Tylko ten zapach...

-Jest okropny, zgodzę się. 

W momencie gdy Raksha skończył mówić w pomieszczeniu rozległ się dziwaczny syk, po czym wrota zatrzasnęły się gwałtownie. Basior jednym susem znalazł się obok Alessy. Ustawili się w tyłem do siebie, aby mogli obserwować każdy punkt i nie dać się zaskoczyć. Gdy wrota się zamknęły zostali w całkowitej ciemności. 

-Coś słyszę. -szepnęła Alessa. -Zdaje mi się, że... Nad nami! 

Okrągły sufit podzielił się na pół i zaczął otwierać się wpuszczając ostre, rażące światło do środka. Raksha zasłonił oczy łapą, zauważył jednak zarysowujący się cień na podłodze. 

-Uwaga, coś spada! -krzyknął i ruszył przed siebie. Alessa również uniknęła zagrożenia, jednakże rozdzielili się. 

 

Na środek okrągłej świątyni spadł z hukiem ogromny głaz. Wydawałoby się, że niebezpieczeństwo minęło, jednakże owy głaz zadrżał kilkakrotnie i w mgnieniu oka przemienił się w ogromnego, kamiennego trolla. Jego aparycja budziła grozę. Mierzył przynajmniej trzy metry, a ciało gdzieniegdzie obrastało mu mchem. Na twarzy rysował się grymas, nie miał w ogóle nosa, a oko tylko jedno błyszczało przeraźliwą czerwienią. Drugie ślepie potwora było diamentem. Rakshy zdawało się, że to właśnie owy kryształ będzie ich następnym celem. Troll wyprostował się i wydał z siebie wściekły ryk, aż wszystkie ściany zadrżały i zdawało się, że się zawalą. Kilka niewielkim kamieni posypało im się na głowy, Raksha pozostał jednak niewzruszony. W całym swoim życiu nie widział takiego monstrum, nawet na chwilę zupełnie stracił oddech. 

 

-Schowaj się! -głos Alessy odbił się echem i wybudził basiora z przerażenia. 

Odskoczył zręcznie na bok i biegiem okrążył potwora. Ich przewagą z pewnością pozostawała szybkość, troll był bowiem ospały i ciężki, tak jak jego ruchy. Raksha odnalazł wzrokiem Alessę i ruszył w jej kierunku. Ukryli się za jedną z kolumn. 

-Jego słabym punktem będą uszy i kolana. Musimy go powalić i ogłuszyć, potem jakoś uciekniemy. 

-Zdaję mi się, że potrzebne nam jego oko. To diamentowe. -westchnął. -Nie wierzę, że robimy to dla jakieś książki!

-Ja odwrócę jego uwagę, Ty spróbuj użyć którejś ze swoich mocy. 

Alessa ruszyła przed siebie, przebiegając pomiędzy grubymi kończynami trolla. Potwór nieustannie próbował ją schwytać, był jednak zbyt wolny. Raksha przeszukiwał swoją głowę w celu odnalezienia odpowiedniego czaru, który mógłby im teraz pomóc. 

-Allora Vattene! -wypowiedział zaklęcie głośno i wyraźnie, aż odbiło się echem kilkakrotnie. 

Oczy basiora zdawały się być nieobecne, obraz lekko mu się rozmył. Troll spojrzał w jego kierunku, wówczas Raksha przeszył go spojrzeniem. Zaklęcie które rzucił miało wzmocnić jego umiejętności. Postanowił wzbudzić w monstrum napad strachu, lecz troll nic sobie z tego nie robił. 

-Alo'ji quesimay! -rzucił kolejny czar, którego niedawno uczył Dremurr. Przed jego pyskiem pojawiło się źródło wody, basior zręcznie pokierował wprost w twarz wroga. Troll zachwiał się pod siłą uderzenia, a gdy zaczął tracić równowagę Alessa z pomocą nieznanej basiorowi broni przecięła nogi stwora w słabym punkcie, sprawiając, że upadł. Raksha skierował strumień wody w uszy potwora, ciecz acz wylewała się ustami trolla. Rakshy zdawało się to dość okrutne, powtarzał sobie jednak, iż to konieczne. Po chwili straszydło przestało się ruszać. Alfa sięgnęła po diamentowe oko, które bez problemu wypadło z oczodołu trolla. 

 

-Teraz powinno iść już z górki. Chodź, nie ma co zwlekać. -rzuciła krótko.

Wadera podeszła do bramy umiejscowionej naprzeciw tej, dzięki której tu weszli. W miejscu klucza było wgłębienie o kształcie zdobytego przez nich diamentu. Dało się słyszeć zgrzytnięcie, a po chwili wrota były gotowe do otwarcia. Raksha przyglądał się trollowi, który leżał martwy na zimnej, popękanej posadzce. Zrobiło mu się go nawet szkoda. Teraz jednak nie miało to już znaczenia. Czasami trzeba było pogodzić się z okrutnością jakie życie ze sobą niosło. 

-Muszę Ci przyznać, Alesso, że dawno się tak nie bałem. Ale jednocześnie przez ostatnie czternaście lat nie przeżyłem takiej przygody. -posłał w jej stronę ciepły uśmiech. Cieszył się, że ma okazję nieco lepiej poznać swoją Alfę. Chociaż wataha liczyła sporo członków, Raksha nie znał zbyt dobrze większości z nich. Wadera odwzajemniła jego gest. 

- Dziwne jest to miejsce. Straszne i piękne, to dość ironiczne, nieprawdaż? -popatrzyła na bramę, której jeszcze nie otworzyli. Raksha miał nadzieję odnaleźć za nimi Księgę Saturna, dla której narażali swoje życie. Był ciekaw jak wiele nowych zaklęć będzie mógł dzięki niej zgłębić. Radością napawała go też myśl o tym, iż nauczy Drem kolejnych czarów. 

-Ohh, tak. Przerażająco piękne, można by rzec. -zaśmiał się krótko. -Alesso?

-Hmm? 

-Nie mów proszę nikomu o tym, że obleciał mnie strach. Trochę wstyd być takim starym i przestraszyć się ospałego trolla. 

 

Alessa roześmiała się, przytaknęła jednak głową na znak, iż pozostanie to ich tajemnicą. Potem pociągnęli za drzwi wrót, z zaciekawieniem czym jeszcze to miejsce ich zaskoczy.

 

C.D.N.

 

<Alesso?>