Obudził mnie delikatny pisk gdzieś niedaleko. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Midnight'a nie było.
- Mid? - Powiedziałam po cichu. - Gdzie jesteś?
Wstałam na równe nogi i zaczęłam chodzić po wioseczce, szukając mojego przyjaciela. Nigdzie go nie było. Szukałam go dłuższą chwilę, aż znalazłam, ale nie jego. Król Chhayo siedział na głazie i bawił się szmacianymi lalkami, które wyglądały jak ja i Midnight. Ruszał nimi na lewo i prawo, uderzał o siebie.
- Szukałem cię. - Zaczął Chaos - I twojego... Hm... Jak go nazwać? Kim on dla ciebie jest? - basior zaczął się do mnie zbliżać.
- Przyjacielem. - Odpowiedziałam stanowczo.
- Na pewno? - Dopytywał. - Przyjacielem? Aż tyle dla ciebie znaczy, że nazywasz go przyjacielem?
- Do czego zmierzasz? - Powoli oddałam się od niego, aby nie dać mu nade mną przewagi.
- Straciłaś siostrę, przyjaciela, ukochaną. To nie za dużo? Naprawdę chcesz stracić kolejnego „przyjaciela” i cierpieć? Jesteś w ogóle pewna, że on cię nie zostawi przy pierwszej lepszej okazji? Jesteś pewna, że coś dla niego znaczysz? Że nie uważa cię za zwykłego śmiecia?
- Jestem pewna.
Próbował namieszać mi w głowie. Znałam te sztuczki, ale ja się nie dam.
- Serce ci tak mówi? A co mówią te głosy w głowie? Te, które od dziecka słyszysz? Co mówi rozum?
Westchnęłam głęboko.
- Skoro zostawił cię w tak banalnej sprawie, jak omówienie planu, to skąd wiesz, że nie zostawi cię, jak będziesz go najbardziej potrzebowała. - Oczy Chhayo zmieniły się w spirale i zaczęły wirować. - Nie oprzesz mi się. Dobrze wiesz, że to jedyne słuszne rozwiązanie, dołącz do mnie.
Miał taki przekonujący głos, ale ja nie jestem podatna na hipnozę. Król się wkurzył, związał mnie mocno i wlókł ze sobą, do Midnight'a, po drodze król Chaosu nucił mi piosenkę, którą skądś znałam, ale nie wiedziałam skąd.
- Popatrz, jaki spokojny. - Powiedział donośnie wariat. - zostawił cię samą z tymi maluchami i nie pomyślał o tym, że ja mogę was znaleźć. - Przejechał mi ręką po podbródku - Chyba postawie was sobie na półce pod łóżkiem. Będziecie słodziutko wyglądać w mojej kolekcji.
Midnight szykował się do ataku.
- Przemyśl to. Mam tą małą w garści, jeden niewłaściwy ruch, a niechcący skręca jej głowę. - Powiedział, trzymając mnie mocno przy sobie. Jedną ręką mnie utrzymywał, a drugą trzymał za pysk.
Próbowałam go ugryźć, wyrwać się, cokolwiek, ale był za silny. Nie pozwalał mi na jakikolwiek ruch.
- Dam ci to przemyśleć. Kiedy się zastanowisz, po prostu powiedz... „Kwiatek” 3 razy, a ja pojawię się z nią, ale oczywiście możesz odpowiedzieć teraz. Poddajesz się?
Midnight milczał.
- Masz 24 godziny na przemyślenie tego. Nie zmarnuj tego czasu. - Zakończył basior.
Przeteleportował nas do zamku.
- Masz okazję zobaczyć, czy miałaś rację, czy nie. - Powiedział, sadzając mnie obok swojego tronu.
- Nie odda ci się. Wybierze słusznie, ja sama się z tego wykaraskam.
- Powodzenia. Zwariujesz tutaj.
- Nie uda ci się mnie złamać.
- Mi nie, ale znam kogoś, komu się uda. - Król Chaos zniknął.
- Gdzie ty jesteś? Wracaj! Rozwiąż mnie!
Sznury pękły, a nagle przede mną pojawiła się gigantyczna czarna masa o czerwonych oczach. Zaczęła się do mnie zbliżać, ciągle powtarzając „All part of your nightmare”. Otworzyła paszczę, a ja zamknęłam oczy, wzięła mnie na rękę i włożyła do paszczy. Kiedy otworzyłam oczy, okazało się, że jestem w jakimś dziwnym tunelu. Na jego ścianach znajdowały się miliony drzwi. Podeszłam do jednych z nich, otworzyłam je i weszłam do środka. Znalazłam się w swoim wspomnieniu. Tym najwcześniejszym, które pamiętam. Leżałyśmy z siostrą ma środku zimnego niczego. Wyszłam przez drzwi, przez które tu weszłam i poszłam do innych. To wspomnienie pokazywało, jak złapali mnie naukowcy. Z każdymi drzwiami wspomnienie były coraz gorsze. Nie było tam dobrych wspomnień. Same źle. Z każdym krokiem do przodu szum i głosy w głowie były coraz głośniejsze, aż w końcu, kiedy błagałam, żeby to ucichło, wszystko wokół zniknęło.
- Podobało się? - Zapytał Chhayo, wyciągając do mnie rękę. Odtrąciłam jego łapę, dalej milcząc. Wolę nie powiedzieć nic...
- Mogę pozwolić ci zapomnieć. Musisz tylko do mnie dołączyć.
Nie doczekanie jego. Wolę cierpieć niż przejść na stronę wroga. Chhayo gdzieś poszedł, a ja udałam się do drzwi, aby uciec, ale wszystko było zamknięte. Nie dało się ich wyważyć. Wróciłam na miejsce, w którym ten wariat kazał mi siedzieć, upadłam na ziemię i zamknęłam oczy
C.D.N.
>Midnight?<