Środek nocy, znowu nie mogłam zasnąć. Ostatnio co noc dręczą mnie koszmary, złe myśli... Muszę w końcu znaleźć sobie jakieś twórcze zajęcie, nie jadłam kilka dni, zwierzyny nie było raczej dużo, a ja nie mogłam jeść. Usłyszałam niedaleko mnie, że ktoś się zbliża. Nastawiałam uszy, starając się zlokalizować źródło dźwięku, kiedy już namierzyłam, skąd pochodzi hałas, odwróciłam się w tamtą stronę. Po niedługiej chwili moim oczom ukazał się wilk. Nie groźny, nie miał złych zamiarów. Miał piękne skrzydła, które od razu przykuły moją uwagę, były cudowne. Podreptałam do niego, aby się przywitać.
- Hej - zaczęłam - jesteś nowy w watasze, czyż nie?
- Tak, jestem Deus. - Odparł przybysz.
Przez chwilę korciło mnie, aby powiedzieć „Wiem”, ale nie chce go wystraszyć...
- Red Dust... Po prostu Red - Odpowiedziałam.
- Miło mi cię poznać...
- Mnie również. - Uśmiechnęłam się delikatnie do przybysza. - Co tu robisz tak późną nocą?
- Zwiedzam...? - W jego głosie było słychać pewną nutkę niepewności. Jakby sam nie był do końca pewny.
- Oprowadzić cię po tych cudownych terenach?
- Jasne, czemu nie...
Wstałam na równe łapy, rozprostowałam mechanizm, i ruszyłam przed siebie. Pokazałam Deusowi wszystkie jaskinie, tereny łowne, jak i właśnie dokładnie wtedy mu się przyjrzałam.
- Kiedy ty ostatnio jadłeś? - Zapytałam lekko zmartwiona wychudzonym brzuchem mojego towarzysza.
- Co? Ach, to... Cóż... Nie pamiętam... Nie dawno... - Odpowiedział bez zmartwień.
- Poczekaj chwilę.
Odeszłam trochę na tyle, żeby nie stracić Deusa z oczu. Zobaczyłam dorodnego jelenia. Powoli skradałam się do niego, a kiedy wyskoczyłam na niego z zamiarem wbicia zębów w szyje, jeleń się spłoszył, za to ja napotkałam na swoim torze lotu innego wilka. Zderzyliśmy się w powietrzu i poupadaliśmy na ziemię. Deus podbiegł do nas i pomógł nam wstać.
- Nic wam nie jest? - Dopytywał niebieskooki.
- Tak. - Odpowiedział krótko basior, na którego wpadłam.
- Tak, jasne... Wszystko dobrze.
Przyjrzałam się basiorowi od ogona, aż po czubek nosa, a kiedy napotkałam wzrokiem jego oczy, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Złote, piękne oczy.
- Ty chyba też jesteś nowy... Jestem Red Dust... Po prostu Red...
- Nazywam się Malum... - Odpowiedział.
- Właśnie oprowadzam Deusa po watasze, chcesz się dołączyć? - Zapytałam.
- Niech będzie.
Całą trójką wybraliśmy się na zwiedzanie. Pokazałam im tereny do zabaw, do treningów, przy okazji opowiadając o terenach, do których ani ja, ani oni nie mogą się dostać. Przeplatałam to legendami o dolinie burz, które sama niekiedy słyszałam. Kiedy nadążyła się okazja, zjedliśmy jelenia, w końcu wszyscy byliśmy głodni.
Do wschodu zostało jeszcze kilka godzin, więc udaliśmy się do Jaskini Błękitnych Ogników, w końcu tam było cicho, a poza mną był tam tylko Anake, który na dodatek jeszcze spał. Usiedliśmy więc przy strumyku, chłopcy opowiedzieli mi co nieco o sobie, ale raczej nie dużo. Opowiedzieli, jak się tu znaleźli, ja opowiedziałam im trochę o sobie i tak minęło nam te kilka godzin.
Nastał świt. Długo nie siedzieliśmy w jaskini i wybraliśmy się do Mroźnego Lasu, rankiem jest tam szczególnie zimno, mogliśmy pokazać, na co nas stać. Deus usiadł w bezpiecznym miejscu. Nie miał ochoty na treningi. Nie trenowaliśmy długo, kiedy z niedaleka coś wydało głośny ryk. Wszyscy odwróciliśmy wzrok w tamtym kierunku, a naszym oczom ukazała się ogromna zaspa śnieżna, mająca oczy i usta.
C.D.N.
>Malum :D<