· 

W białym puchu

Zimny piękny dzień. Spełnienie marzeń każdego grubofutrzastego stworzonka. Nora miała już dość tych ciepłych dni, nigdy nie lubiła temperatury plusowej nawet po tym, kiedy już w watasze spędziła ponad połowę swojego życia. Ten dzień przypominał jej jeden z tych dni, kiedy była razem ze swoimi dziećmi oraz jej „rodziną".

To był bardzo mroźny dzień, matka uczyła swoje szczenięta jak ruszać się po cichu i tak, aby nikt ich nie zauważył. Dzieci zadowolone nie były z tego powodu, chociaż też nie należały do wilków o cienkim futrze. Matka wiedziała, że to nie będzie łatwe dla jej szkrabów, ale muszą nauczyć sobie radzić w każdych warunkach, gdyż sama nie wiedziała wtedy, jak długo jeszcze będzie żyła.Oczywiście starała się ,jak tylko mogła ,ale jej dość świeża zmiana, jaką były posiłki z krwi, nie odpowiadała jej. Najstarszy syn, który miał już wtedy około roku wpatrywał się zmęczonym wzrokiem w liść ,który mocno go zainteresował. Był zdenerwowany, że matka znowu budzi go, aby robić z niego ofiarę i uczyć na nim młodsze rodzeństwo, ale sam on dobrze wiedział, że z mamusią się nie dyskutuje. Dzieciaczki, które miały ze trzy miesiące bacznie obserwowały swoją matkę ,jak ta zakradała się do starszego brata. Dzieci Nory były bardzo inteligentne i szybko pojęły, o co chodzi i zaczęły powtarzać ruchy matki. Cóż, niestety szczenięta szybko straciły zainteresowanie nauką i po cichym skradaniu się rzuciły się oba na starszego brata, powalając go i dokuczając mu w wielkiej zaspie śniegu. Braciszek nie był zachwycony zabawą z młodszym rodzeństwem, ale szybko do nich dołączył i tak o to cała trójka razem tarzała się w śniegu ,razem bawiąc się ,dogryzając sobie i bijąc się.Nora, patrząc na ten rozczulający widok ,uśmiechnęła się lekko, na myśl o tym, że sama nigdy nie miała się z kim bawić i kiedy już zyskała przyjaciół to była już dorosła i zabawy prawie w ogóle nie wchodziły pod uwagę. Zazdrościła im lekko spokojnego dzieciństwa, ale też współczuła im że mimo tego, że najstarszy syn oraz dwójka młodszych szczeniąt miały innych ojców to jednak oni sami swoich biologicznych ojców nie poznali. Nora zawsze chciała poznać swojego biologicznego ojca tak samo, jak i matkę, pragnęła zobaczyć ich tylko przez chwile, ale wiedziała, że to prawie niemożliwe. Po chwili przemyśleń sama dołączyła do wesołej gromadki i zaczęła bawić się ze swoimi szczeniętami i chociaż przez chwile poczuć się jak mały szczeniak bawiący się z przyjaciółmi.

To wspomnienie było sprzed ponad pięciu lat. Nora bardzo, ale to bardzo tęskniła za swoimi pociechami, ale też była pewna, że poradziły sobie doskonale i nic im nie jest. W końcu to ona je wychowała. Samotna łza wypadła tylko z oka Nory, po czym szybko spadła na śnieg. Wilczyca szybko otarła oboje przeszklonych oczu i otrząsnęła się ze swoich wspomnień z przeszłości.W watasze jest już pięć lat i miło wspomina chwile w niej, nawet samą wojnę z Westem, ale i tak brakowało jej małych kluseczek, które były już dorosłymi wilkami. Potem jedyne co pomyślała to, kiedy jej dzieci przyjdą ją odwiedzić, bo jakoś do tego czasu specjalnie im nie było spieszno.Po tej myśli szybko przekazała wiadomość swojemu dobremu przyjacielowi krukowi, aby ten zaprosił jej dzieci do niej w odwiedziny.I tak minęło popołudnie różowo futrzastej cioci Nory.

 

KONIEC