· 

Wstrętność rzeczywistości i nieporadność socjalności, czyli dziwny jest ten świat cz.2

Minął już przeszło tydzień, odkąd to Skaza DeNoir dołączył do watahy. Choć dla przeciętnego wilka byłby to wystarczający czas, by przy użyciu szarych komórek nauczyć się dopasowywać wygląd wilków ze stada do ich imion, Skazie nadal sprawiało to pewną trudność. Rozróżniał Alessę – przywódczynię, do której, chcąc lub nie, musiał mieć minimum szacunku i Areliona, którego kojarzył ot tak. Reszta zdawała mu się zlewać w jedną masę i za nic w świecie mu to nie przeszkadzało. Ta niezdolność nie wynikała jednak z jego upośledzenia umysłowego czy innych chorób – najzwyczajniej go to nie obchodziło. Liczyło się dla niego, że wreszcie nie musi się wysilać aż tak bardzo, żeby znaleźć cokolwiek do jedzenia, a nie oszukujmy się – zimną szczególnie nie jest łatwo, oraz, że ma swego rodzaju wsparcie – w końcu jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Dla Skazy znaczenie miała jedynie druga połowa tego jakże sławnego powiedzonka. Jeszcze zanim dołączył do watahy, zdawał sobie sprawę, że wszystko ma swoją cenę – dla niego było nią znoszenie wieczornego jazgotu i nocnego chrapania w jaskini. Parę lat w samotności odebrało mu zdolność wyłączania słuchu na zbędne dźwięki.

 

Aby lekko odetchnąć, nacieszyć się odgłosami zimy i może przy okazji coś skonsumować, wybrał się na niedaleką przechadzkę. Pogoda była tego dnia wymagająca, co ostudziło temperament wilka. Dodatkowo mógł popatrzeć na malownicze okolice, jakby nie patrzeć także jego terenów, co napawało go dumą i zachwytem. To poprawiło mu humorek w znacznej mierze – a trzeba wiedzieć, że basior jako zodiakalny koziorożec sam w sobie ma paskudny charakterek i czasem już nie może wytrzymać sam ze sobą, ze względu na nieprzewidywalne wahania nastroju.

 

Dotarłszy nad rzekę, gdzie miał zamiar odpocząć przy norze zajęczej, dostrzegł niewyraźną postać. Choć nie był w stanie nazwać wszystkich osobników w stadzie po imieniu, tego jegomościa nie kojarzył nawet z wyglądu. Oblizał pysk, głośno kłapiąc przy tym pyskiem. Gnuśny plan zaświtał w jego łepetynie i postanowił zabawić się, dowartościowując się przy tym. Zacisnął poślady przygotowując się do wygrzebania z wody płaskich kamieni. Oczekiwał bardziej przeszywającego zimna, co nie oznacza, że w rzeczce płynął wrzątek. Po chwili puścił „kaczkę” przed nosem obcego wilka. Skaza pomyślał, że tamten albo jest ślepy, albo głupi, ale to tylko bardziej podsyciło jego chęć do igraszek. Po chwili rzucił jeszcze dwukrotnie, teraz celując już w udo obcego. Bezbłędnie trafił w to samo miejsce. Tamten warknął tylko niezbyt groźnie, co uradowało złośliwego wrzoda. Po chwili odwrócił się i parsknął z niezadowoleniem i niedowierzaniem, że dorosłego wilka mogą bawić takie podchody. Odwrócił pysk z powrotem w stronę wody i jął dalej próbować chłeptać szatańsko zimną wodę.

 

- Może ci podgrzać? Wyglądasz na takiego co ma wrażliwe gardziołko. – usłyszał strudzony przybysz tuż nad głową.

 

 C.D.N.

 

>Monty? ;D<