· 

Niespokojna noc #8

Postanowiłam, że skoro do mnie należy wybór, to pokaże mu już całą watahę, o dziwo po drodze nic się nie działo. Zwiedziliśmy wszystkie miejsca i jaskinie, aż w końcu dotarliśmy do Puszczy Życzeń, w której postanowiliśmy urządzić sobie mały konkurs, kto złapie większą sarnę. Midnight wygrał. Miał po prostu szczęście, okej? Inaczej to ja bym wygrała! Po zawodach zmieniłam mu opatrunek. Rana dobrze się goiła, wszystko było z nim okej. Dobrze, że ja jeszcze nie oberwałam. Nie powiem, było blisko, ale Rose była podobna do mnie, kiedy byłam szczeniakiem. Typowy nerwus, łatwy cel do wyprowadzenia z równowagi, agresywny, ale praktycznie nieszkodliwy. Starała się skupiać moją uwagę na klonach, ale mi już dawno udało się przejrzeć jej myśli na wylot i wiedziałam, co planuje. Było, minęło, oni już nie żyją. Nie wrócą. Nie ma ich. Midnight dokończył to, co zaczął i mam nadzieję, że jest z siebie dumny, bo ja byłam. Z siebie i z niego. Midnight podszedł do rzeki, żeby się napić, a ja dopiero wtedy zaczęłam mu się jakoś dokładnie przyglądać. Duży basior o ciemnym umaszczeniu, gdzieniegdzie białe przebłyski. Nie pałał szczęściem, kiedy musiał odpowiadać na pytania, które mu zadawałam, sam zadawał ich mało. Sam w ogóle mało mówił. Gdyby mógł, w ogóle by nic nie mówił. Patrzyłam na niego, zastanawiając się, co on może mieć w tych zakątkach głowy, do których ja nie mogę dotrzeć. Jakie ma marzenia? A może w ogóle ich nie ma? Zastanawiam się... Może poprosić go, żeby powiedział mi coś więcej o sobie? W końcu spędzam z nim 2 dzień bez przerwy, a wiedziałam o nim mało, prawie nic. Kiedy basior odchodził od wody i zmierzał w moją stronę, aby spytać co chcę robić dalej, ja nie pozwoliłam mu nawet wypowiedzieć jednego słowa.

 

- Midnight... - zaczęłam. - Opowiedz mi coś więcej o sobie.

- Po co? - Zadziwił się basior.

- Chcę cię lepiej poznać, chce widzieć kim jest ten Midnight w środku. Ten basior, który tkwi głęboko w tobie.

 

Midnight milczał. Patrzył się na mnie, jakbym była szczeniakiem, który zadał mu pytanie typu „Jak się robi szczeniaki?”. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć.

 

- Cóż.... - Zastanowił się basior - Nie do końca rozumiem, o co ci chodzi...

- Oh, po prostu powiedz mi coś więcej o sobie! Co o sobie myślisz? Co byś zmienił? Co chciałbyś naprawić w swojej przeszłości? Wolisz wadery, czy basiory, może oba? Masz plany na przyszłość? Chciałbyś założyć rodzinę? Mieć szczeniaki? Planujesz coś takiego? A może kiedyś miałeś już partnera? Może podoba ci się ktoś z watahy? Moce miałeś od urodzenia? Jakoś je zdobyłeś? A może to dar od Bogów jak u mnie?

 

Midnight widocznie był przytłoczony tymi pytaniami... Nie wyglądał, jakby chciał odpowiadać...

 

Wtedy właśnie dotarły do mnie 2 rzeczy.

 

1. Te pytania były trochę.... Nie na miejscu.

 

2. Nie jesteśmy tu sami.

 

Midnight nabrał powietrza, jakby chciał coś powiedzieć, ale ja zatkałam mu łapą pysk.

 

- Wrócimy do tej rozmowy... - Rzekłam po cichu, rozglądając się po okolicy.

 

Niby nic nie szeleściło, nikogo nie było widać, Midnight zastanawiał się, o co chodzi. Zabrałam mu łapę z pyska, ale pokazałam też, że ma siedzieć cicho. Ten milczał. Myśli tego, który był tu z nami, były coraz głośniejsze. Nie miał dobrych zamiarów.

 

 

>Midnight! :v<