· 

Głód silniejszy niż rozum.

Odejście Romanie było jak cios prosto w serce. Co ja teraz miałam zrobić? Nikt nie był dla mnie tak ważny, jak ona... Ona zawsze będzie w centrum mojego wszechświata, nawet jeśli już nigdy jej nie zobaczę... Myśląc o tym, robi mi się nie dobrze i chce mi się płakać. Chce znowu móc ją przytulić, czuć jej zapach, widzieć ją, ale z drugiej strony... Rozumiem, że chciała się czegoś o sobie dowiedzieć, chciała odwiedzić dawną watahę, chciała wiedzieć, kim jest. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa. Przypominają mi się wszystkie chwile spędzone z nią... To wszystko tak szybko minęło... Nie miałam chęci do życia, już nie, ale byłam głodna. Głodna czegoś więcej niż królika, sarny, czy jelenia. Głodna duszy. Ludzkiej duszy. Wyszłam z jaskini zła i jednocześnie smutna... Słyszałam, że gdzieś na skrajach watahy plącze się człowiek. Bezbronny, łatwy cel. Więc tam poszłam. Faktycznie był jeden, byłam już tak głodna, że nie mogłam czekać. Bez większego zastanowienia się rzuciłam się na człowieka, który był dość chudy, nie był zbyt umięśniony, ani bystry. Raczej taki, którego lud chętnie złożyłby w ofierze, ale ja tego nie przemyślałam. On jednak miał broń. Miał nóż. Zranił mnie nim lekko w ramie. Na moje nieszczęście to nie było metalowe ramię. Z ramienia zaczęła wyciekać mi krew. Dużo krwi. Człowiek wstał, wytarł się i zaczął do mnie iść, uśmiechając się.

 

- Masz takie piękne futro mały wilczku, będzie idealne na płaszczyk. - Stwierdziła dwunożna bestia.

 

Wtedy jakby znikąd pojawił się Midnight. Powalił człowieka i wbił mu jego własny nóż w udo. Jego krew prysnęła na pysk mojego wybawiciela, mężczyzna już nie mógł się ruszać. Wstałam, podeszłam do niego i wyssałam z niego duszę. Może i wyglądał na słabego, ale jego dusza była silna... Dała mi dużo energii, ale i tak upadłam na ziemię od straty krwi. Mój przyjaciel mnie podniósł i niósł na grzbiecie.

 

- Czy ciebie pogrzało, żeby atakować uzbrojonego człowieka samej? - Zadziwił się basior.

 

- Musiałam coś zjeść... - Odpowiedziałam. - Byłam głodna. Dzięki za pomoc.

 

Midnight zaniósł mnie do jaskini, gdzie opatrzyłam sobie ranę.

 

Po jakimś czasie po ranie została tylko blizna. Miło, że mam takiego przyjaciela.

 

KONIEC