· 

Nowa znajoma

Zamoczyłem łapę w lodowatej wodzie i odetchnąłem z ulgą. Cholerstwo bolało mnie już od samego rana. Wpatrywałem się w swoje odbicie do czasu usłyszenia szmeru zza krzaków. Szybko odskoczyłem od wody krzywiąc się lekko z bólu i przyjąłem pozycję do ataku. Po chwili zza krzaka wyszła wadera z uśmiechem na pysku. Miała ona jasne czerwone futro i kolorowe paski. Była średniego wzrostu i o przeciętnej budowie ciała. Stawiała łapy z gracją i z uśmiechem zmierzała w moją stronę. Szczęście aż od niej emanowało. Mimowolnie sam się uśmiechnąłem i wyprostowałem.

 

- Hej - powitała mnie promiennie i usiadła pół metra ode mnie.

 

- Cześć - odpowiedziałem z uśmiechem - My się chyba jeszcze nie znamy. 

 

- Jeszcze - zaśmiała się - Jestem Ulfer, miło mi cię poznać, Jake.

 

Zamurowało mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zaśmiałem się krótko i usiadłem.

 

- Mi również miło cię poznać. - kiedy położyłem łapę wolno na ziemi mój pysk z uśmiechu zmienił się na grymas niezadowolenia. Podszedłem do jeziorka i ponownie zanurzyłem w nim łapę. Uczucie ulgi rozeszło się po moim ciele. - huh, przepraszam.

 

Wadera podeszła do mnie i popatrzyła moja bolącą łapę. 

 

- Dotykałeś jakiś trujących roślin? - spytała zdziwiona. Szybko myślami wróciłem do wydarzeń z  dzisiejszego dnia, i szybko przypomniałem sobie tą małą różową roślinę, którą dotknąłem przez przypadek. Pokiwałem głową na tak, na co wadera zaczęła się śmiać. Szybko do niej dołączyłem i już po chwili oboje zwijaliśmy się ze śmiechu. Do moich oczu napłynęły łzy. Zawsze mi leciały gdy się śmiałem. 

 

Gdy wspólnie z Ulfer śmialiśmy się i żartowaliśmy poczułem to dziwne uczucie. Szczęście? Radość? Naprawdę polubiłem waderę  i miałem zamiar bliżej ją poznać. Tego dnia naprawdę dużo rozmawialiśmy. Wilczyca wydawała się bardzo wesoła i pogodna. Widać że ma dużo znajomych. Uroku dodawał jej towarzyszący rumieniec przy każdym wybuchu śmiechu. Miło mi się z nią rozmawiało i w ogóle. Miałem nadzieję że ona również swobodnie czuła się w moim towarzystwie.

 

Chcąc zaimponować waderze, podszedłem do jeziorka i lekko się pochyliłem. Zerknąłem na nią z cwanym uśmiechem i wbiłem wzrok w wodę czekając na odpowiedni moment. Gdy jedna z ryb powoli przepływała tuż przy brzegu, przyjąłem postawę i już byłem gotowy na atak gdy jedna łapa mi się omsknęła i z impetem wpadłem do lodowatej wody. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz gdy zetknęło się z taflą wody. Wyłoniłem się i pierwsze co ujrzałem to zwijającą się ze  śmiechu Ulfer. Zmierzyłem ją morderczym wzrokiem.

 

- To nie jest zabawne - wywarczałem a gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy Wadera wybuchnęła jeszcze głośniejszym i niekontrolowanym śmiechem.

 

Odgarnąłem mokra grzywkę z oczu i popłynąłem do brzegu. Zapewne wyglądałem jak zmokła kura. Gdy podpłynąłem śliczna wadera nachyliła się nad taflę wody, wystarczył jeden ruch by i ona skończyła w wodzie.

 

Zacząłem się głośno śmiać  na co wadera zmiażdżyła mnie wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niej szczerze i odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy. Wypatrzyłem się w jej oczy. Brązowa otchłań zaczęła pożerać moją podświadomość.  Jednak gdy zorientowałem się jak głupio to musi wyglądać szybko spuściłem wzrok.

 

>Ulfer?<