- ŃEIGO UT TSEJ. OŁTAITŚ UT TSEJ. AWOLÓRK EIZDĘB AŁZ.
Podniosłam głowę w stronę dźwięku.
- Ogień tu jest... Światło tu jest... - Zamarłam na chwilę - Ogień...? Romanie...? Romanie! Moje światełko! - Wstałam na równe łapy - Ona tu jest! - Zanim zdążyłam ruszyć przed siebie jedna z macek złapała mnie za łapy i wywróciła na ziemię. Dostałam w głowę jednym z kamieni i zemdlałam. No świetnie. Teraz kiedy wiedziałam, że ona tu jest... Akurat, kiedy miałam szansę ją znaleźć. Obudziłam się na ciemnym, szarym dywanie. Podniosłam głowę. Byłam w pałacu, ale to nie wyglądało na mój świat cieni. Były tam różne kolory. Nie tylko czerń. Przede mną na tronie siedziała kobieta. Człowiek w czarnej sukni z czarnym berłem i koroną. Obok tronu stały dwa czarne smoki, a przy nogach owej królowej siedział czarny kot.
-Iom inaddop iliwóm im o eibot. - Powiedziała kobieta.
Chwilę zajęło mi odwrócenie w głowie tego, co mówi, ale zrozumiałam. „Moi poddani mówili mi o tobie”. To właśnie powiedziała. Czyli ona była królową. Tylko skąd kolory w świecie cieni? Nigdy żadnych tu nie widziałam.
-Ydgin ein ałazdakzsezrp im ajowt ćśoncebo, ela ein śannowop ćazdaworpyzrp ut ałtaiwś. Ot emzceipzebein.
Zaczęło w głowie mi się mieszać od tego mówienia na opak. To było okropne.
- Kiedy tylko ją znajdę, to zabiorę ją stąd. Przysięgam.
Kobieta popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ach, tak. Wy nie rozumiecie. - Powiedziałam pod nosem - Ęroibaz dąts ołtaiwś.
Kobieta popatrzyła na smoki siedzące obok niej i wskazała im berłem na mnie. Smoki rozłożyły skrzydła i wzbiły się w powietrze i podleciały do mnie. Odsunęłam się na krok od nich i zaczęłam warczeć. Znowu dostałam czymś ciężkim w tył głowy. Dostać dwa razy w łeb to nie byle wyczyn.
Obudziłam się pod jednym z mrocznych drzew po nieznanej mi części tego świata. Moja metalowa łapa leżała oderwana w połowie obok mnie. Nie mamy w watasze mechaników ani nikogo, kto, chociażby stał obok mechanika. Cóż, sama będę musiała to naprawić jak tylko wrócę do domu. Chwyciłam łapę w pysk i rozejrzałam się po okolicy. Nie mogłam zapomnieć, że moim głównym celem jest odnalezienie najważniejszej osoby w moim życiu. Romanie. Jednak ja nie znałam okolicy. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie znałam tego miejsca. To wszystko widziałam pierwszy raz w życiu. Romanie mogła być blisko, jak i daleko. Mogła być wszędzie i nigdzie, ale musiałam znaleźć to „wszędzie i nigdzie”. Muszę zwrócić ją normalnemu światu. Musimy tam wrócić. Za dużo byśmy straciły zostając tu. Przyjaciół, Onyinyo, Anake'a. Poza tym czuje, że ten świat wysysa ze mnie energię. Długo tutaj nie wytrzymamy. Potruchtałam przed siebie nieprzyzwyczajona do braku kończyny szukając jakiegokolwiek punktu, który znam, ale zamiast tego spotkałam niewielką bandę mrocznych wilków, którzy mieli chęć zobaczyć co kryje wnętrze wilków z innego wymiaru. Metal jest tu bardzo cenny. Moje kończyny by się nie zmarnowały. Chyba śnią, jeśli myślą, że im się oddam.
- Zgubiłaś się mała? - Zapytał jeden z nich.
Znają moją mowę... Jak...? Czy to możliwe, że te wilki też pochodzą z innego wymiaru...?
Zignorowałam zaczepkę i próbowałam obejść moich mrocznych „znajomych” jednak nic z tego. Jeden z nich zagrodził mi drogę i zaczął się ze mną szarpać. Otoczyli mnie. Moje szanse malały z każdą minutą. Próbowałam się bronić, nie mogłam się poddać. W pewnym momencie, kiedy mieli mnie już jak na dłoni i wystarczyło zadać jeden cios wszyscy uciekli. Wystraszyli się. Nie wiedziałam co to.
>Romanie <3 Wybacz, że tak długo, mam nadzieję, że ci się podoba ; -;<