Ciemna, zimna, rozgwieżdżona noc. Nie mogłam spać. Ciągle o niej myślałam, nie wychodziła mi z głowy, cały czas chciałam być blisko niej. Przytulać ją, patrzeć na nią, znałam ją tak krótko... Jak to możliwe, że aż tak bardzo jej potrzebowałam? Pragnęłam mieć ją blisko? Każdej nocy odkąd... Coś do niej poczułam... Zasypiałam z myślą, że... Następnego dnia zobaczę jej piękne szare futro, fiołkowe oko... Tak bardzo chciałam... Chciałam, żeby była tu ze mną, żeby patrzyła na te gwiazdy ze mną... Robiło się coraz chłodniej, powinnam wrócić do jaskini. Weszłam do groty...
Minęłam ją. Spała spokojnie przytulając swojego podopiecznego Onyinyo... Zarumieniłam się, widząc jak, słodko śpi, po cichu wyszeptałam „Dobrej nocy... Płomyczku...”, a następnie poszłam na swoje stanowisko... I po prostu zasnęłam. W nocy śniła mi się. Romanie odwiedziła w nocy mój sen. Sen? To nie był sen! Tylko koszmar! Śniło mi się, że odchodziła, a ja nie mogłam iść za nią. Nie mogłam jej zatrzymać... To było takie okropnie... Myślałam, że jako wilk koszmaru kontroluje swoje koszmary, ale nie. To zło we mnie je kontroluje. Dobiera się powoli do tego, co boli mnie najbardziej i uderza w moje serce poprzez sen. Obudziłam się nad ranem roztrzęsiona...
Nikogo już w jaskini nie było... Jej też nie... Bałam się, że to nie był sen, że jej na prawdę już więcej nie zobaczę. Na szczęście usłyszałam jej głos. Wyszłam z jamy na dwór. Było jeszcze zimniej niż w nocy. Rozglądałam się dookoła, szukając szarego futra Romy, ale... Nigdzie jej nie było, trochę się rozczarowałam. Cóż... Wiedziałam chociaż, że nie odeszła na zawsze. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, pomyślałam, że powinnam coś zjeść. Podreptałam więc do Puszczy Życzeń, gdyż... Lubiłam to miejsce, a poza tym, było tam sporo zwierzyny. To miejsce było takie ciche... Magiczne... Wierzyłam, że to piękne drzewo spełnia marzenia czystych dusz. To znaczy... Nie moje... Upolowałam, cokolwiek co napatoczyło mi się pod łapę.
Zjadłam zdobycz szybko i ruszyłam do Płomykowego Lasu, dlaczego? Po prostu mnie natchnęło, żeby iść właśnie tam. Co tam ujrzałam? To wspaniałe stworzenie, które skradło mi serce. Kiedy ją ujrzałam, poczułam się... Taka... Bezsilna... Nie umiałam z tym walczyć, nigdy wcześniej nie czułam, czegoś tak niezwykłego. To uczucie rozsadzało mnie od środka... Serce zaczęło mi mocniej walić. Musiałam stamtąd uciekać, bo za bardzo zamotałabym się w rozmowie z nią... Kto wie, jakby zareagowała, gdybym powiedziała jej, co czuje...
Wyśmiałaby mnie pewnie.... Cóż. Przywykłam do bólu zadawanego mi przez życie, ale bólu związanego z uczuciami jeszcze nie. Takie jest życie. Nie zmienię tego. Przez kilka następnych godzin plątałam się po terenach watahy. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Porozmawiać z nią, czy nie? Pod wieczór wróciłam do jaskini, wilki z Jaskini Przejścia powoli szykowały się do snu. Mój świat dosłownie zaczął się trząść, kiedy do jaskini weszła Roma.
Łapy miałam jak z waty, a serce waliło jak oszalałe, chciałam powiedzieć jej tylko... „Kocham cię”, ale... Coś we mnie mi nie pozwalało... Patrzyłam się w jej stronę zarumieniona. Może powinnam z nią pogadać....
C.D.N.
(Romanie? <3)