· 

Nauka i nowi znajomi #1

Jestem tutaj od niedawna, nie znam tu prawie nikogo, pewnie dlatego, że Lunek bardzo się o mnie boi i nie chce, bym wychodziła na dwór. Siedzę z książkami, jakie przynosi mi mój opiekun oraz z przeuroczym smoczkiem Avemem. Bardzo go lubię, wszczególności, gdy położy się koło mnie i grzeje mnie swym ciałem. Choć wydaje mi się to niesprawiedliwe, on chodzi na te swoje patrole, czy mega ciekawe i pewnie fajne treningi a ja muszę siedzieć w tej pieczarze. Czasem zagląda tutaj pani Alessa, lecz ja się chowam przed nią lub udaję, że śpię, sama nie wiem czemu. Vixen nie wydaje mi się tak straszna, ale do niej też trzymam dystans.

 

Wieczorem, gdy słońce chowało się za krzakami i nie szło już czytać, mój opiekun przyszedł do mnie z dużym zającem, gdy upuścił go, uśmiechnął się i życzył mi smacznego. Byłam tak głodna, że nawet się nie zorientowałam, a z mojej kolacji zostały same kości. Po smacznym posiłku basior usiadł naprzeciwko mnie.

- Jutro idziesz do szkoły, załatwiłem to z moją znajomą. - łagodnie powiedział.

- Szkoły? - zapytałam z zaciekawieniem.

- Tak, to takie miejsce, gdzie uczy się polować, czy znajomości terenów watahy i są tam też inne szczeniaki.- powiedział do mnie Lunek.

- A gdzie ona jest? - ciekawość miałam wymalowaną na pysku.

- Jutro cię zaprowadzę na miejsce zbiórki a za jakieś trzy/cztery miesiące samam będziesz tam chodzić.

Na myśl o samotnym opuszczeniu jaskini aż zaświeciły mi się oczy.

- Już nie mogę się doczekać. - nie mogłam powstrzymać machania ogonem ze szczęścia.

-Robi się ciemno, idź spać. Wrócę z patrolu i położę się do ciebie. - biały wilk, mówiąc to, chwycił mnie za kark i ułożył mnie w jego legowisku, w którym Avem już leżał, czekając na mnie.

Przebudzałam się co chwilę, nie mogłam usnąć na myśl o szkole, cieszyłam się, ale z tyłu łba trzymał się mnie strach.

 

W końcu jednak noc minęła, przed słońcem Lunek wywalił mnie z ciepłego łóżka i razem wyszliśmy na zewnątrz. Jaki świat jest piękny, lód był na drzewach, a zimny biały puch przylepiał się do moich łap. Słońca jeszcze nie było na niebie, księżyca w sumie też nie... Jedynie róż był nad nami. Lunek powiedział, że to oznaka tego, że niedługo wstanie słońce.

 

Po chwili spaceru doszliśmy na polankę, gdzie roiło się od zapachów innych wilków, było ich tak dużo, że aż zakręciło mi się w głowie.

- Witaj Cirillo, miło mi cię poznać. - odezwała się do mnie wadera, która wyszła zza drzewa.

- D... dzień Dobry p..proszę pani. - starałam się zrobić dobre pierwsze wrażenie, jednak nie wychylałam się zza mojego opiekuna.

- Ciri to jest Alice i ona będzie cię uczyć tego, co najpotrzebniejsze.-  ciepło powiedział do mnie basior.

- A co z magią? Ona też umie uczyć magii? - Z łapy na łapę dreptałam w miejscu.

- Na to moja droga jeszcze przyjdzie czas. - basior uśmiechnął się , popchnął mnie ogonem w stronę wadery.

- Zachowuj się dobrze, przyjdę po patrolu. - po tych słowach zniknął.

- A..ale - nie zdążyłam nic powiedzieć.

Szara wadera podeszła do mnie a ja nie wiedziałam co mam zrobić, więc skuliłam się i czekałam na to, co ma się stać.

 

 

 

C.D.N

 

<Alice?>