· 

Koszmary #1

 

Wielka dziura w ziemi do której wpadało wszystko. Drzewa, głazy, zwierzęta. Obserwowałem jak to zjawisko zaczyna niszczyć coraz większe tereny.

Było tam coś jeszcze, wilk. Podbiegłem

Aby pomóc, gdy byłem blisko zorientowałem się kto to. Irni.

Zamarłem. Rzuciłem się na pomoc.

Wadera ledwo trzymała się brzegu.

Złapałem ją za obie łapy i starałem się ją wyciągnąć. Jednak na marne, gdy nie miałem już siły, wadera puściła mnie i spadła w czarną otchłań obdarowując mnie ostatnim uśmiechem. Zaraz po niej w czarną otchłań spadłem i ja.

 

Obudziłem się cały spocony i zdyszany. Oddychałem głęboko zadając sobie pytanie: co to do cholery było?

Rzadko mi się coś śni, gdy już taki sen się u mnie pojawi to napewno nie jest to dobry znak.

Czułem że muszę jak najbardziej porozmawiać z Irni. Jak poparzony wybiegłem z jaskini na poszukiwania wadery. Dobrze wiedziałem gdzie ją znajdę gdyż wiele razy widziałem jak wilczyca leży na jednej z gałęzi niedaleko znajdującego się drzewa. Od razu udałem się w tamto miejsce. Tak jak myslałem, leżała i robiła coś ze się swoim kryształem. Obiegłem drzewo od tyłu i następnie za pomocą skrzydeł wdrapałem się na gałąź tuż obok wadery, ona gdy tylko mnie zobaczyła ze zdziwioną miną spytała.

 

- potrzebujesz czegoś? - uśmiechnąłem się szeroko co odwzajemniła.

 

- może nie znamy się za dobrze... - powiedziałem trochę przygaszony. - rozmawialiśmy parę razy ale teraz musimy porozmawiać na poważnie. - zrobiłem poważną minę i gestem pokazałem abyśmy zeszli na ziemię.

 

Wadera była zaskoczona pewnie tym że mam jej coś do przekazania w końcu nie rozmawiamy często. Zeszliśmy na ziemię powoli udaliśmy się na krótki spacer. Patrzyłem się prosto przed siebie nie okazując żadnych emocji. Nie wyobrażam sobie że mogło by jej coś się stać. Po parunastu metrach zacząłem rozmowę.

 

- słuchaj. - westchnołem i popatrzyłem w piękne niebieskie oczy Irni. - ostatnio sen miałem przed śmiercią moich rodziców, w tym śnie spadli oni w czarną otchłań i... - zatrzymałem się na wspomnienie rodziców i w moim oku zakręciła się łza którą jak najszybciej odogoniłem. Niebieskooka musiała to zauważyć bo popatrzyła się na mnie zmartwionym wzrokiem. - i parę dni później  zostali zamordowani, dziś w nocy śniło mi się... - opowiedziałem szczegółowo sen a wadera słuchała przy okazji analizując sobie wszystko w głowie.

 

- znam się trochę na snach i koszmarach.... Obawiam się że może nam coś zagrażać.  - odpowiedziała z przejęciem.

 

C.D.N.

 

< Irni?>