· 

Czarna, trująca plama na jeziorze [1/2]

Lato, woda w jeziorze aż kusi, by schłodzić się po całodniowym chodzeniu w upale słońca. Jak każdy szanujący się opiekun dziś chciałem, poświęcić ten dzień mojemu ukochanemu Preculiari. A gdzie najlepiej spędzać dzień z morskim towarzyszem? No oczywiście, że w jeziorze, razem polując, bawiąc się czy też może wylegiwać się na skałach.

Upolowałem dla niego dorodną sarnę i przyszedłem nad wodę. Słońce było wysoko, a ja wezwałem mego przyjaciela. Zaniepokoiło mnie to, że nie pojawił się w przeciągu następnych pięciu minut, wezwałem go jeszcze raz, lecz nadal nic. Zacząłem się lekko denerwować. Wezwałem go raz jeszcze, tym razem gwizdając z całych sił. Cisza. Po trzech minutach usłyszałem przerażony i zrozpaczony ryk Preculiariego, w tej sekundzie wiedziałem, że coś się musiało złego stać mu, lub jezioru.

Zostawiłem sarnę na brzegu i od razu skoczyłem do wody szukając hipokampa. Płynąłem coraz dalej w głąb jeziora, jednak zaniepokoiła mnie jedna rzecz, wszystkie stworzenia morskie gdzieś się pochowały a woda pachniała dziwnie, nawet z biegiem odległości zaczęła walić czymś co bardzo drażniło mój nos ioczy. Po około kilometrze wypatrzyłem czarnego stwora, który ruszył na mnie od razu gdy mnie zobaczył, ruszał się on flegmatycznie, a coś utrudniało mu ruchy. Coś kazało mi uciekać, jednak ja zostałem z ciekawości możliwe, że potrzebował on mojej pomocy. Zamknąłem oczy i czekałem na dalszy rozwój sytuacji.

Czułem już po stworzenie na karku, jednak przyjaźnie trącił mnie nosem.

- Preculiari!! - zdziwiony wykrzyczałem zapominając o tym że byłem pod wodą

- A widziałeś tu jakiegoś innego hipokampa? - usłyszałem jego odpoweidź - Chwyć sie mnie wpłyniemy na powieszchnie. - Preculiari nadstawił grzbiet

Chwyciłem się go bez wahania, a on w mgnieniu oka wypłynął na powieszchnie.

- Co ci się stało? Czemu jesteś taki brudny? - w tym momencie wziąłem głęboki wdech nosem - I co tu tak okropnie cuchnie? - miałem dużo pytań

- Coś strasznego sie dzieje, woda stała sie czarna, czarna jak kosmos. To jej boją się ryby, to ona tak śmierdzi i to ona mnie tak wybrudziła, krępuje moje ruchy i osłabia moje zmysły. - stanowczo mi odpowiedział

- Jak to czarna woda? - zostałem zszokowany - prowadź mnie do niej

- Żaden problem, ale po wszystkim mnie porządnie umyjesz dobra? - odezwała się żyłka negocjatora w Preculiari

- Z wielką przyjemnością przyjacielu - odpowwiedziałem mu momentalnie

- Zatem trzymaj sie mocno - po tych słowach ruszył do przodu szybko, jednak nie zawsze tak szybko jak zwykle

Widok, który zobaczyłem kilka chwil później sparaliżowała mnie ze strachu jak i zdziwienia. Zobaczyłem ogromną czarną plamę, a w niej kilka martwych ryb.

- Na Jowisza co tu się stało, za co nas karacie bogowie? - Wydarłem sie w niebogłosy

- Musimy coś z tym zrobić, nie możemy, nie mogę pozwolić by mój dom został zniszczony - Preculiari błagał mnie o pomoc

- Nawet bez twego proszenia coś bym musiał ł z tym zrobić, choć poszukajmy źródła tej katastrofy - zaproponowałem

- Nie musisz powtarzać drugi raz - odpowiedział hipokamp

 

C.D.N