· 

Goniąc za marzeniami MS

Mgiełka powoli opadła i wznosiła się. Zapadał już zmierzch, większość wilków udała się już do swych jaskiń. Wszyscy byli zmęczeni, ale nie ja. Wdychałam rzeźkie, letnie powietrze i delektowałam się ciepłem lata. Przypatrywałam się pszczołom, które lądowały na delikatnych główkach kwiatów. Wiedziałam, że jest już późno, lecz z powodu obecnej pory roku nie odczuwałam zmęczenia. Potrząsnęłam głową i wstałam, rozejrzałam się i potruchtałam w stronę Kryształowych Grot. Każdy jeden kryształ dawał światło innego koloru bądź odcienia. Dostrzegłam ogromny rubin i podbiegłam do niego, aby się skąpać w delikatnym, czerwonym świetle. Za sobą usłyszałam łapy, stąpające po podłożu groty, więc natychmiast się odwróciłam. 

 

 Ujrzałam wilka o czarnym futrze i zielonych przebłyskach. Tuż za nim ukazał się kolejny basior, tym razem o futrze koloru ciemnego bzu. Oba wilki wpatrywałysie we mnie, a ja w nich. Po chwili ciszy, nie niezręcznej, tylko ciszy wywołanej szokiem i niedowierzaniem, rzuciliśmy się na siebie i uściskaliśmy. Bardzo trudno mi było uwierzyć, iż naprawdę tu są, iz stoją przede mną, nie jako posągi wyciosane przez wspomnienia, nie jako niewyraźny duch wywołany z marzeń, tylko dwa prawdziwe, żywe ciała, zbudowane z krwi i kości, umiejące się poruszać o własnych siłach...

Leo i Ulric też wydawali się mile zaskoczeni naszym spotkaniem i też przypatrywali mi się. Po długim czasie rozłąki po prostu nasze spotkanie było cudem. Brakowało mi Wastii, oczywiście, lecz spotkanie z dwójką przyjaciół wypchnęło ją z mojej głowy, a moje myśli zaprzątnęły różne niepotrzebne pytania.

- Hej Vixen - odezwał się Leo po kolejnej chwili ciszy, pozwalającej na ocenienie zmian w wyglądzie dwóch pozostałych.

- Cześć, Leo - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, a on odwdzięczył się tym samym - I część Ulric - odwróciłam się w stronę drugiego basiora.

- Hej... - wydukał. Najwyraźniej zdarzenia z podniebnego pałacu sprawiły, iż ma jakiś problem z wymową. Ale cóż, każdemu napędziły stracha.

 

 Cały dzień spędziliśmy razem. Poszliśmy na polowanie, kąpaliśmy się w strumieniu, opowiadaliśmy sobie o tym, co stało się po naszej pamietnej przygodzie u Aniołów...

Gdy Ulric i Leo odeszli(przy pożegnaniu nie zabrakło łez) ułożyłam się w cieniu grubszy i dumałam nad dzisiejszym zdarzeniami. Gdy zapadałam w sen, przepełniony wspomnieniami, zdałam sobie sprawę, iż me marzenie się spełniło.

 

~opowiadanie posiada silne nawiązanie do mojego innego opowiadania, które jest jeszcze pisane~