· 

Prawda czy mit?

Uśmiechałam się od ucha do ucha. Właśnie dostałam informację od Alessy, że aby dostać awans, muszę tylko wyśledzić jakiegoś zwierzaczka i opisać dokładnie co robi, jak się zachowuje itd. Jak mu było? Ach tak, Almiraj. Uważałam to za dość łatwe zadanie, dlatego w drodze do miejsca, gdzie (tak jak słyszałam) można go najczęściej spotkać. No dobra, widziany był tylko cztery razy, ale tutaj aż trzy z nich. Dlatego właśnie uśmiech ni schodził z mojego pyska, gdy przedzierałam się poprzez ostre rośliny. Moje ucho zarejestrowało jakiś szelest, bardzo cichy, i automatycznie zniknęła. Mój oddech przyspieszył, a ja przypomniałam sobie słowa Alessy:

- Pamiętaj, Almiraj to bardzo płochliwe zwierzę i ma zaskakujące magiczne zdolności.

 

Powoli odwróciłam się w stronę wcześniej zarejestrowanego dźwięku i zastygłam w bezruchu. Wiedziałam, że zwierzak i tak nie będzie mógł mnie zobaczyć, ale każdy ruch i szelest i tak mógł zdradzić moje położenie. 

 

A do tego nie mogłam dopuścić.

 

Ponownie usłyszałam szelest, tym razem trochę bliżej. Krew buzowała mi w żyłach, starałam się wszystkie myśli skupić na jednym celu: aby zwierzak nie uciekł. Razem z moim awansem.

Wiatr przywitał do mnie zapach, którego nigdy wcześniej nie poczułam. Tak, to musiał być Almiraj. Napięłam mięśnie, starając nie wydać żadnego dźwięku ani w żadnym wypadku się nie poruszyć. Krzaki po mojej lewej zatrzęsły się i wyskoczyło z nich przedziwne zwierzę. Wyglądało ono jak zająć z rogiem, który (róg, nie zając) mienił się barwnymi kolorami. Róg ten miał też na sobie kilka rysek. Zwierzę miało też zdecydowanie dłuższy ogon od zwykłego zająca. 

Wstrzymałam oddech, tak, aby zwierzę nie zorientował się, że tu jestem. Almiraj poniuchała w powietrzu, ale najwyraźniej nie wyczuł mojego zapachu. Po chwili odkicał gdzieś, a ja odczekałam parę sekund i ruszyłam za nim. Zwierz zachowywał się dość swobodnie, ale z opowieści Alessy wiedziałam, że najmniejszy szelest mógł go spłoszyć. Odnotowała sobie w głowie informacje, które teraz zauważyłam. Kicaj co jakiś czas skręcał, a ja za każdym razem też skręcałam, nadal utrzymując odpowiednią odległość. Nagle zwierz poniuchał i zatrzymał się. Ja także stanęłam, wciąż trzymając się od niego na dystans. Nagle Almiraj popędził przed siebie, a ja natychmiast zerwałam się do biegu za nim. Zapamiętałam kolejną informację: jest cholernie szybki. Za sobą usłyszałam trzask gałązek i na ułamek sekundy odwróciłam łeb, żeby zobaczyć, czego mały tak się wystraszył. Za nami podążał niedźwiedź, tak ogromny, że jego grzbiet ocierał się o gałęzie drzew. Przeklnęłam i dodałam gazu, ale wciąż podążałam za Almirajem. W pewnym momencie przebiegły zwierzaczek wskoczył do norki, zostawiając mnie i niedźwiedzia sam na sam. Kolejna informacja dla Alessy: cholerny tchórz. Wyczuła zapach watahy, lecz w tym samym momencie niedźwiedź zaryczał, a ja zorientowałam się, że już dawno przestałam być niewidzialna. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, wpadając na teren watahy. Z ulgą przebiegłam kilka kolejnych metrów i odwróciłam się. Niedźwiedź ryknął jeszcze eraz i oddalił się, najwyraźniej wyczuwając zapach wielu wilków. Odetchnęłam i po chwili odpoczynku oddaliłam się w stronę swojej jaskini, spodziewają się tego, że Alessa tam będzie. I nie zawiodłam się: wadera siedziała przy drzewku, które rosło w naszej jaskini, patrząc na mnie miłym wzrokiem. Skłoniła się i spojrzałam na nią.

 

- I jak? Czego się dowiedziałaś? - spytała życzliwym tonem. 

- A więc tak - wstałam i podniosłam się - Almiraj jest przede wszystkim szybki. Cholernie szybki. Jest też sprytny, a zauważyłam to dlatego, iż... - i opowiedziałam jej historię z niedźwiedziem. Alessa słuchała mnie uważnie, a gdy skończyłam mówić, zapytała:

- A czy on nie powinien stać się niewidzialny podczas tego pościgu?

Zawachalam się. W tym momencie przypomniałam sobie ryski i na rogu i powiedziałam o tym Alesse. Wadera tylko skinęła głową i powiedziała:

- Dobrze możesz iść. Dostaniesz ten awans.

Z godnością ukłoniłam się Alesse i wyszłam z jaskini. Gdy znalazłam się poza obrębem jej ścian, zapiałam z zachwytu.

 

 

KONIEC