· 

Bogowie #5

Pocałowałem ją.

 

Na początku wadera nie odwzajemniła pocałunku, ale zaraz się do mnie przyłączyła. Nie całowaliśmy się długo, jednak dla nas była to cała wieczność. Oderwaliśmy się od siebie z uśmiechami na pyskach.

 

Położyliśmy się na trawie i patrzyliśmy w oczy. Nie wysilaliśmy się mówieniem, czy nawet przekazywaniem sobie myśli. Po prostu cieszyliśmy się chwilą. Pocałowałem Vixen jeszcze raz, a ona to odwzajemniła. Naprawdę, nigdy nie czułem się lepiej. 

Nie chcieliśmy przerywać naszych pieszczot, lecz w którymś momencie zgodnie postanowiliśmy, że musimy to zrobić. Powoli ruszyliśmy w stronę mojej jaskini. Szliśmy maksymalnie blisko siebie, ciągle pragnąc swojej bliskości. Czułem to, jak Vixen walczy z wtuleniem się w moje futro. Panowała cisza, jednak przyjemna cisza, pozwalająca pomyśleć nad wcześniejszym zdarzeniem. Pięknym zdarzeniem. 

Doszliśmy do mojej jaskini, gdzie natychmiast przywitała nas Dremurr. Wiedziałem, że Vix to trochę zirytuje, ale rozumiała to, że nie mogłem jej zostawić samej. Co prawda, są opiekunowie, ale jednak wolę się nią zajmować sam. Chciałem, by mi ufała i przynajmniej lubiła.

 

Dream spojrzała się na nas, a na jej pysku pojawił się coraz bardziej narastający uśmiech. Okrążyła nas.

 

- Idę do Ketosa, ciocia Alessa mi pozwoliła się z nim pobawić. – Rzuciła i wyszła z jaskini.

Vixen wypuściła wstrzymywane powietrze i popatrzyła się na mnie. 

- Czyżby właśnie Dremurr powstrzymała się od komentarza?

- Dokładnie – zaśmiałem się, i spojrzałem waderze w oczy, przybliżając się do niej. Ta jednak odsunęła się i poszła wgłąb jaskini.

 

Wiem, że to idealny moment, a twoja wyobraźnia działa teraz na pełnych obrotach, ale musimy zrobić coś, co kazała nam zrobić Juna, choć niekoniecznie wiem co to jest.

Westchnąłem.

No niech ci będzie.

 

 

<Vixen, liczę na inwencję twórczą hah>