· 

Bogowie #2

 Czułam wyraźnie na sobie wzrok basiora. Nie byłam tym zażenowana ani zdenerwowana. Tak właściwie to schlebiało mi to. Odebrałam wiadomość od wilka i odeszłam. Lecz mimo wszystko, w mojej głowie ciągle był ten jeden wilk, przez którego runęło prawie całe moje życie - Chetan.

 

 Deszcz przyjemnie moczył mi futro. Podniosłam łeb do góry i mruknęłam z rozkoszą. Krople wody spadały na całe moje ciało, przez co futro przypominało teraz coś w rodzaju wodospadu. Zanim zdążyłam ruszyć dalej, usłyszałam za sobą krzyk i dojrzałam Nukę, który płynął w moją stronę. Fuknęłam na niego i podbiegłam do basiora. Ten tylko wyszczerzył do mnie zęby. Przewróciłam oczami i eskortowałam go w stronę najbliższej, malutkiej jaskini. Nuka wlazł niezdarnie na brzeg i ponownie się uśmiechnał. Kiedy na niego spojrzałam, nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się głośno śmiać. Basior wyglądał wręcz komicznie: futro zwisało z niego jak  jakieś prześcieradło, ale jego uśmiech dodawał uroku temu obrazowi nieszczęścia i rozpaczy. Wilk też się zaśmiał i skoczył na mnie. Nie zdążyłam zrobić uniku, z resztą jaskinia i tak była za mała na tego typu manewry, więc stoczyliśmy się razem na sam dół jaskini. Zamknęłam oczy, ponieważ piekły mnie od łez spowodowanych wybuchem śmiechu. Gdy w końcu rozchyliłam powieki, ujrzałam leżącego na mnie Nukę, który przypatrywał się mi z rozczuleniem.

Nuka, nie patrz tak.

A co, przeszkadza ci to?

 Zarumieniłam się pod futrem. Tak naprawdę to mi to nie przeszkadzało, ale czułam się tak jakoś...niezręcznie? No bo co by było, gdyby ktoś nas teraz zauważył? Nuka pochylił swój pysk nad moim i delikatnie zlizał kroplę deszczu, która dziwnym trafem właśnie teraz zagościła na moim nosie. Moje rumieńce tylko się nasiliły. Bardzo chciałam już tak pozostać, ale...

Zejdź ze mnie. 

Basior uśmiechnął się figlarnie.

A co jeżeli nie zejdę?

Proszę?

Nuka podniósł się i pomógł mi wstać. Kiedy już pewnie staliśmy na nogach, basior pokazał mi język, a ja szturchnęłam go w bok.

- Ekhem - usłyszeliśmy znany nam głos. Jak na komędę poderwaliśmy pyski do góry i spojrzeliśmy na sylwetkę małego wilka. Dremurr wyłoniła się z cienia - Czy ja wam chwilę temu nie mówiłam, że nie mam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek rodzeństwo?!

 Ponownie się zarumieniłam, ale Nuka w ogóle nie zareagował. Czego ta mała nie rozumiała? Ja i Nuka byliśmy przyjaciółmi. Bardzo bliskimi przyjaciółmi... Westchnęłam i oddaliłam się w głąb jaskini. Znowu miałam w myślach Chetana. Przypomniały mi się wszystkie cechy jego wyglądu.

Vixen? Wszystko okej?

Basior zrównał się ze mną i spojrzał na mnie z troską. Nie powiedziałam nic. Jedyną moją reakcją było przyspieszenie kroku. W pewnym momencie Nuka zepchnął mnie na ścianę i zagrodził drogę jakiejkolwiek ucieczki.   

- Vixen! Nie myśl sobie, że nie widzę, że coś jest nie tak. 

 Próbowałam się wydostać, ale Nuka nie pozwolił mi uciec. Wiedziałam, że nie puści mnie, dopóki nie powiem mu, co się stało. Tyle że ja bardzo nie chciałam mu tego mówić. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nie zamierzała mu nic powiedzieć, a widząc, że nie wypuści mnie bez mojego wyjaśnienia, użyłam mocy kamuflażu i wymknęłam się najpierw spomiędzy jego łap, a potem z jaskini, korzystając z drugiego wyjścia.

 

  Biegłam samotnie przez pełen wody las. Wspomnienie troski w głosie Nuki cały czas rozbrzmiewało mi w głowie. Zamknęłam oczy i biegłam dalej. Nagle uderzyłam w drzewo i zdezorientowana upadłam na zad. Otrząsnęłam się i rozejrzałam. Drzewa rosły gęsto, więc mowy nie było, że Firenzo do mnie dołączy. Zmęczona opadłam na wodę pod drzewem i ze zrezygnowaniem zaczęłam wpatrywać się w las. Przypominałam sobie wyjątkowo upojne chwile z dzieciństwa i zatęskniłam za byciem szczeniakiem. Deszcz ciągle padał, a ja rozpamiętywałam czasy swego dzieciństwa. Zapadałam już w drzemkę, gdy nagle przede mną zmaterializował się wilk. 

 

<Nuuuuka! Coś czuję, że szybko nam to pójdzie😁I przepraszam, że takie króciutkie>