· 

Bogowie #1

Zaczęło się od burzy.

 

Padało tak strasznie, że całą watahą zastanawialiśmy się, czy po tym nie będziemy musieli nurkować za zwierzyną, oraz czy kiedykolwiek będą jeszcze nam potrzebne jakiekolwiek opady. Ja rozumiem, że kwiecień to w kwietniu lubi padać i tak dalej, no ale bez przesady!

 

Takim oto sposobem spędziliśmy parę dni w swoich jaskiniach, żywiąc się tym, co przyniosła nam Vixen, jako że potrafi chodzić po wodzie, oraz wilki wody i inne powiązane z tym żywiołem. Łowcy, którzy nie radzą sobie szczególnie wybitnie w wodzie zostali chwilowo zawieszeni w swoich obowiązkach.

 

Co ciekawe, słychać było grzmoty, ale żaden z wilków nie widział błyskawic. Jedyne co byliśmy w stanie zauważyć to przebłyski nad chmurami, które wydawały się rozjaśniać niebo na krótką chwilę i od razu gasnąć.

 

Dodatkowo, wszelki kontakt z bogami się urwał, nie mogli się z nimi kontaktować nawet Wybrańcy, a także Alessa i Vesna, mimo że same są boskimi wilkami.

 

To wszystko kompletnie nam się wszystkim nie podobało.

 

Pewnego razu do mojej jaskini przyszłą Vixen. Ucieszyło mnie to. Lubię Vixen, ostatnimi czasy dobrze się dogadujemy, a ponadto uwielbia ją Dremurr. Mała natychmiast pobiegła ku niej i wskoczyła jej na grzbiet. Ta tylko się roześmiała i trąciła Dream pyskiem, uprzednio wypuszczając z niego kunę. Vixen podeszła do mnie i wtuliła  moje czarne futro, a ja podrapałem ją zębami po karku. Wiedziałem, że to lubiła, bo za każdym razem cicho mruczała, a ja czułem ukłucie satysfakcji.

 

Staliśmy tak jeszcze przez dłuższą chwilę, gdy Dremurr powiedziała:

 

- Ekhem, nie chcę wam przeszkadzać ale ja naprawdę lubię być jedynaczką.

 

Vixen zaśmiała się, wtulała we mnie jeszcze przez moment, a później zrobiła parę kroków do tyłu.

 

- Dobra jest – uśmiechnęła się, patrząc na skaczącą po skałach Dream.

 

- To ja ją tego nauczyłem – powiedziałem, przypatrując się fioletowookiej waderze.

 

- Robisz jej lekcje z bycia cwaną, gdzie siadacie przy biurku i czytacie o tym podręcznik?

 

Teraz to ja się zaśmiałem.

 

- Dokładnie.

 

Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie, aż nagle wybuchliśmy śmiechem. Nakręcaliśmy się wzajemnie, tarzając się po lodzie, pełniącym funkcję podłoża w jaskini i co chwilę na nowo wybuchaliśmy śmiechem. Już nawet nie wiedzieliśmy, z czego się śmiejemy po prostu to robiliśmy.

 

- Wariaci – skwitowała nasze zachowanie Dremurr – Pasujecie do siebie.

 

Ja nie przejąłem się komentarzem mojej podopiecznej, jednak Vixen od razu przestała się śmiać. Odchrząknęła, wstała i powiedziała niepewnym, ale chłodnym głosem:

 

- Em, przyszłam tu w konkretnej sprawie.

 

Ruszyła w stronę drzewa rosnącego na środku jaskini, starając się dotrzeć tam jak najszybciej, lecz nie dać tego po sobie znać. Lód ma jednak to do siebie, że im szybciej się po nim idzie, tym bardziej się ślizga, a wilczyca zdecydowanie walczyła z upadkiem. Dogoniłem ją i spytałem cicho:

 

- Co się stało?

 

Podejrzewałem, że to słowa Dremurr ją zdenerwowały, i miałem rację.

 

- Chetan – Oczy wadery zaszkliły się.

 

Moje serce, będące według mnie z kamienia, zaczęło się kruszyć. Powoli, okruch po okruchu. Myślałem, że o nim zapomniała! Spojrzałem na Dream, stojącą nadal w tym samym miejscu, przekazując jej wiadomość: Nie martw się, to nie twoja wina. Chyba zrozumiała, bo pokiwała głową i poszła zjeść kawałek upolowanej przez Vixen kuny.

 

Trąciłem waderę pyskiem w geście pocieszenia. Wskoczyliśmy na drzewo i przez chwilę siedzieliśmy na nim w milczeniu. Przypatrywałem się wilczycy, która uparcie starała się unikać mojego wzroku. Skanowałem jej czarne, połyskujące futro, skarpetkę na lewej tylnej łapie, tatuaż z imieniem mamy, białą plamkę na pysku i ukochane przeze mnie ametystowe oczy.

 

- Coś jest nie tak z bogami – Rozpoczęła Vixen.

 

Wstała i wskoczyła na inny konar, w skoku zrywając owoc i zjadając go ze smakiem. Położyła się na nim i skrzyżowała przednie łapy, przypatrując się swoim pazurom.

 

- W jakim sensie? – Spytałem, bacznie obserwując każdy ruch wadery. Jej ruchy były… urzekające.

 

- W takim sensie, że… - Urwała – nie wiem i mam zamiar się dowiedzieć.

 

Z powrotem wskoczyła na konar, na którym siedziałem i zbliżyła się, patrząc mi w oczy.

 

- I właśnie dlatego przyszłam do ciebie.

 

Zeskoczyła z drzewa i zgrabnie wylądowała na ziemi. Spojrzała na mnie jeszcze raz i skierowała się w stronę wyjścia jaskini.

 

Nie myśl, że nie czuję jak mi się przypatrujesz – Usłyszałem jej głos w mojej głowie – I nie myśl, że mi się to nie podoba.

 

I kto tu jest cwany – pomyślałem, a wadera odebrała wiadomość i odeszła.

 

C.D.N.

 

<Vixen?>