Tego dnia nie czułem się najlepiej, dlatego też starałem się unikać innych wilków i stresu związanego z rozmowami z nimi. To nie tak że nie lubię ich towarzystwa, czasem gdy bije mi w dekiel muszę sam przemyśleć pewne sprawy. Z tego właśnie powodu łapy pokierowały mnie niemalże automatycznie nad Jezioro Dusz i nim się zorientowałem, rozpościerała się przede mną ogromna, błyszcząca tafla. Woda zdawała się nadal być nieruchoma pod wpływem ostrego wiatru, który mierzwił mi futro na grzbiecie.
Przysiadłem na brzegu i zacząłem rozmyślać nad tym co zasłyszałem w watasze o tym miejscu. Wiele wilków mówiło, że jezioro świeci niebieskim światłem, uwalniając dusze zmarłych stworzeń. Zaczekam i zobaczę, chociaż ciężko mi wierzyć, że głupia woda może świecić. Ale od początku pobytu w watasze ich tereny nie przestały mnie zadziwiać, więc pomimo sceptycznego podejścia coś trzymało mnie w tym miejscu. Spokojnie położyłem się nieopodal brzegu i złożyłem pysk między przednimi łapami.
Upłynęło już około trzydziestu minut, a jedynym ruchem na tej spokojnej powierzchni była wyskakująca z wody ryba. Westchnąłem ciężko i zakryłem pysk łapami z rezygnacją.
Szmer.
Natychmiast nastawiłem uszy i skierowałem wzrok przed siebie.
Struga światła wypryskała z wody. Jednak nie było ono niebieskie.
Było krwistoczerwone, wyglądało bardziej jak ciecz, pożerająca powietrze dookoła siebie.
Na środku promienia rosła czarna kula, z każdym momentem powiększała się, aż w końcu zaczęła pojawiać się w niej sylwetka rosłego wilka.
Patrzyłem osłupiały jak jego futro nabiera barw, oczy błyszczą takim samym kolorem jak światło wokół niego. Nie byłem w stanie się ruszyć, nogi odmówiły mi posłuszeństwa, więc stałem na ziemi przed nim, trzęsąc się ze strachu.
- Czego się patrzysz, kojocie? - basior zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem. Nie f nawet kiedy znalazł się na lądzie obok mnie, a po świetle nie było śladu. Może to tylko moja wyobraźnia. Chociaż przez chwilę nawet myślałem, że to ten bóg śmierci - Pluto, z opowieści moich rodziców.
- No mówić też nie umieją, coraz gorzej z tymi śmiertelnikami. - powiedział na odchodnym i zniknął w chaszczach.
Śmiertelnikami? Czyżby to rzeczywiście był on?
Osłupiałem i po tylu tygodniach dotarło do mnie, że w tym dziwnym miejscu wszystkie magiczne historie są prawdziwe.
Koniec