Obudziłem się. Ziewnąłem przeciągle. Jak to dobrze, że zima minęła - pomyślałem. A skoro jest wiosna to łowy powinny być udane. Wybrałem, więc się na polowania.
Gdy byłem już gęściej w puszczy zauważyłem jaskinie. Była zbyt mała, by wilki w niej mogły mieszkać, ale dałoby się swobodnie wejść. Nie, nie, nawet o tym nie myśl, wiesz jak to się kończy - przypomniałem sobie bójkę z niedźwiadkiem. Serce mi przyspieszyło jak zza kaszaka wyskoczył Fire - mój ojciec.
- No i co synu? Przemyślałeś decyzję? - zapytał wilk o błękitno pomarańczowej sierści.
- Jestem samotnikiem. Wolę być sam - powiedziałem lojalny wobec własnej watahy.
- Ale przemyśl to jeszcze, to ogromna szansa...
- Nie - powiedziałem stanowczo - Przepraszam tato, ale to mój wybór.
Fire zrobił grymaśną minę. Zastanawiałem się, czy mam być lojalny wobec watahy, czy rodziny...
Soczewki ojca zrobiły się większe i uciekł.
- Zwiewaj! Bo cię opęta! - Zawołał za sobą.
Spojrzałem na niebo. Zrobiło się ciemno. Jedynym światłem był księżyc. Nagle opętała mnie jakaś mgła. Poczułem zapach dymu i jednocześnie.
- Myślałeś, że taka mgła mnie wystraszy!? - rzekłem szyderczo, lecz coś w duszy chciało skryć się pod ziemie i wrócić jak to wszystko się skończy.
- Jak już to myślałaś - poprawił jakiś głos wadery
Zrobiło mi się głupio.
- Taaak... Ale przyznaję, że dobre wrażenie to sprawiło - mówiłem do niej, choć nawet nie wiedziałem gdzie jest - Jeden wilk się wystraszył.
Mgła zniknęła i zobaczyłem piękną, młodą wilczycę. Można byłoby powiedzieć, że ma białą sierść, ale
właściwie to była przezroczysta.
- Tak, jestem duchem - odpowiedziała moje myśli wadera - I mam na imię Felis.
AUTORA UPRASZA SIĘ O CZYTANIE OPOWIADAŃ PRZED ICH WYSŁANIEM, PONIEWAŻ ZAWIERAJĄ ONE WIELE LITERÓWEK. CO WIĘCEJ, LITERA ''i'' ORAZ LITERA ''j'' RÓŻNIĄ SIĘ OD SIEBIE I NIE POWINNY BYĆ UŻYWANE PRZYPADKOWO! NIE MAMY CZASU NA TO, ABY POPRAWIAĆ KAŻDE OPOWIADANIE. W PRZECIWNYM WYPADKU, OPOWIADANIE ZOSTANIE ODESŁANE DO KOREKTY.
C.D.N