Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się w zupełnie innym terenie, niż ten, z którego uciekłam. Było tu tak... sucho. Zaczęłam się rozglądać, po czym spojrzałam na siebie. Cóż, najlepiej nie wyglądałam. Czyli dzisiejszy dzień na ogarnięcie futerka, ehh. Szybko się otrzepałam i przystąpiłam do skomplikowanych czynności. Nie było łatwo - sierść strasznie mi się lepiła i nie chciała się rozkleić. Szybko ogarnęłam się do wyglądu "używalnego" i postanowiłam zapolować na śniadanie. Na tą chwilę, nic wokół siebie nie widziałam - prócz piasku. Prychnęłam tylko i zaczęłam się rozglądać. Tylko piasek.. Ruszyłam żwawym truchtem, żeby znaleźć jakiekolwiek pożywienie. W pewnej chwili dostrzegłam jakiś ruch, a gdy wbiegłam na wzgórze moim oczom ukazały się pierwsze drzewa, a wśród nich kilka skaczących zajęcy. Przyczaiłam się w krzakach i obserwowałam moje przyszłe śniadanie. Chociaż, powinnam już powiedzieć - obiadu. Ruszyłam na przykurczonych łapach w stronę jednego, a następnie zaatakowałam, na szczęście pomyślnie. Szybko wzięłam się do pałaszowania mojego posiłku. Po udanej przerwie na jedzonko, postanowiłam, że znajdę jakiś cień i lekko się zdrzemnę. Chociaż mam nadzieję, że nie obudzę się w zupełnie innym miejscu... Wydeptałam sobie kawałek ziemi i błogo walnęłam się na ziemię. Przymknęłam oczy i zaczęłam śnić...
Śniłam o wymarzonej watasze. Pełnej przyjaciół, przyjaźnie nastawionych wilków i pełnej przygód, które mogę odkryć i przeżyć. Nie wiedziałam natomiast, że jeszcze długa droga mnie czeka przed znalezieniem wyobrażonej watahy. Silny podmuch wiatru wyrwał mnie z zamyślenia, a kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że zbliża się noc. Szybko wstałam i rozpoczęłam szukanie jaskini, żeby nie spać na otwartym terenie. Mimo przebudzenia z drzemki chwilę temu, szybko przysnęłam, aczkolwiek spałam czujnie. O dziwo, bez problemu przespałam całą noc. Z rana upolowałam zająca, sprawnie go zjadłam i ruszyłam w dal - szukać watahy. Podróżowałam tak do południa, a kiedy już miałam urządzać sobie popołudniową drzemkę, usłyszałam wycie. Od razu ruszyłam w tamtą stronę, ignorując skwar na dworze. Gdy tam dobiegłam, zaczęłam od boku się im przyglądać, a na mojej bransoletce pojawił się plus i literka A...
C.D.N