· 

Wataha północy #1

Siedziałem sobie na polanie. Zimny wiatr muskał mi futro. Zauważyłem, że moja sierść stała się dłuższa i gęstsza, tak jak w każdą zimę. Usłyszałem szelest. Spojezałem w stronę źródła dźwięku. Zobaczyłem jakieś dziwne, błękitne światło. Pobiegłem tam. Światło zaczęło ode mnie uciekać.

 

- Ten wilk, który jest za to odpowiedzialny, niech się pokaże - powiedziałem znużonym głosem, jednak nikt się nie pokazał - Nie warto ze mną pogrywać.

Zaczęło mnie to denerwować, ale zauważyłem że światło czeka na mnie. Szłem za nim, by sprawdzić o co chodzi. Nagle światełko zniknęło. Poczułem zapach wilka, nawet wilków, lecz nie z naszej watahy. Podeszłem bliżej i skryłem się za ośnieżonym, ogolonym z liści krzewem. Podsłuchiwałem.

 

- Naprawdę myślisz, że przyjdzie? - odezwał się jakiś głos.

- Przyjdzie, narazie rób co ci każę - powiedział błękitno szary wilk.

- Czuję go! Jest gdzieś nie daleko! - to był głos białej wadery.

Nie wiedziałem co robić. Czy się pokazać, czy ukryć. Jednak postanowiłem.

- Kim jesteście i czego ode mnie chcecie!? - powiadziałem z małym niepokojem.

- A jednak pszyszedłeś - powiedział basior - Odważny jesteś.

Wcale nie byłem, tylko udawałem, jak zawsze.

- Jestem Zira - powiedziała biała wilczyca - To jest Fire - wzkazała na błekitno szarego wilka o pomarańczowych ojcach.

- Ty jesteś wilkiem zła, tak? - zapytał Fire.

- Tak, ale chyba nie myślicie, że wyciągniecie ode mnie jakieś informacje? - chciałem ustalić z nimi o co chodzi.

Fire podniódł łapę, po chwili przedemną pojawił się wielki ogień, nawet śnieg go nie ugasił. Ogień był błękitny. Zbliżał się do drzew. Wiedziałem, że może spalić kawałek lasu, więc jednym trzepnięciem łapy zatrzymałem ogień.

- Więc jednak jesteś również wilkiem ognia - powiedział Fire - odziedziczyłeś go po ojcu.

- Mój ojciec ma moc ziemi, nienawidzi ognia. A ty nawet nie wiesz kim on był, więc po co wygadujesz bzdury? - wykrzyknąłem.

- Pewnie nie uwierzysz - zaczął - Ale jestem twoim prawdziwym ojcem.

 

C.D.N.