Ruszyłam pośpieszne w stronę hałasu, zostawiając mojego potencjalnego kolegę z tyłu. Byłam prawie na 100% pewna, że wiedziałam, co to było. Samael ruszył za mną pośpiesznie. Zatrzymałam go cichym szeptem. Byłam schowaną w krzakach. Okazało się, że to, co wydawało ten specyficzny dźwięk, to był smok... Mały smok, który prawdopodobnie się zgubił... Nie często czułam to uczucie, ale zwyczajnie zrobiło mi się go żal. Popatrzyłam na Samael'a dając mu znak, że ma tam iść. Nie jestem do końca pewna czy spodobał mu się ten pomysł więc, poszłam sama. Spojrzałam na smoka. Był bardzo wystraszony. To było widać... Smok nie miał zamiaru nic nam zrobić. Był tak samo wystraszony, jak my. Samael wyszedł do nas i z uśmiechem popatrzył na smoka. Smok z entuzjazmem podbiegł do niego i przytulił się do jego łapy.
-Chyba cię polubił... Smoki są ciekawe... W każdym dostrzegają najlepsze strony... Zwłaszcza te małe.
-Chyba masz rację.- powiedział, wpatrują się w smoka
-Zgubił się... Trzeba odstawić go do domu... Nie często to mówię i szczerze sama nie wierzę, że to powiem, ale czy masz ochotę na wspólną przygodę?
-Tak! Z chęcią... Znaczy, jeśli ty masz ochotę.
-Wiesz może, gdzie te smoki mieszkają?
-Wydaje mi się, że... Wulkaniczne zbocza? Tam chyba one zamieszkują.
-Ale wiesz, że smoki nie są zbyt przyjaźnie do nas nastawione? Prawda?
-Niestety zdaje sobie z tego sprawę.
-No, więc jeśli mamy tam dotrzeć szybko trzeba się ruszyć - powiedziałam, chwytając smoka za kark i dając małego na grzbiet mojemu nowemu potencjalnemu koledze. Ruszyłam, a on ruszył za mną. Po jakimś czasie wędrówki zauważyłam, że smok zasnął. Uśmiechnęłam się tylko w ich kierunku, po czym zatrzymałam się, patrząc w dal, próbując określić czas, po jakim powinniśmy tam dotrzeć. Westchnęłam, po czym podreptałam dalej.
Samael?