Biegłem w nocy. Chmury delikatnie zasłaniały księżyc. Czułem się cudownie. Pierwszy raz od wielu lat. Byłem wolny. Wolny jak jaskółka na moim ciele. Nawet ona rwała się lotu.
Wszedłem do lasu. Chłodny powiew uderzył moje nozdrza. Mignęło mi coś po lewej stronie.
- Na Plutona, co to?- po chwili uświadomiłem sobie, że gadam sam do siebie.
-Witaj wilku. Zacna dziś noc nie uważasz?- srebrno włosa dziewczyna mrugnęła do mnie.
-Eghh, ekkk yyyy.- to ten moment (zdarza się bardzo rzadko), kiedy kompletnie nie wiem co opowiedzieć. No, bo co do jasnej Juny się tu wyprawia? Jaki człowiek wchodzi do tego lasu? Tego lasu, w którym umarły setki ludzi.
- Vasefie to ja. Twoja nadzieja, twoja złość, twój smutek.- dziewczyna była bardzo ładna.
-Przyszłam tu nie bez powodu. Znam twoje tajemnice, lęki. Wiem, co cię gnębi. Przyjmij ten naszyjnik ode mnie.
Tu wskazała złoty medalion z wielkim rubinem.
- Po co mi to? Znając was, na pierwszym zakręcie mnie to udusi, prawda?
- Nie. Ochroni cię to przed wszelkimi, wścibskimi wilkami. Tymi, którzy za wszelką cenę chcą poznać twoje tajemnice. Chcesz go czy nie, Vasefie?
W zasadzie mogę go wziąć. Przydałby mi się taki talizman. Ale jedno jest pewne. Ona na pewno nie da mi go za darmo. Unikałem wzroku jej srebrnych oczu, a także rubinu.
- Zatem co za niego chcesz?- siliłem się na znudzony głos.
- Twojego najskrytszego lęku, wspomnienia marzenia. Powiesz mi, dostajesz rubin.
- Posłuchaj mnie dziewczyno, nie po to uciekłem z domu, żeby każdemu napotkanemu człowiekowi opowiadać o tym.- warknąłem. Przestała mi się podobać.
Patrzę na nią i przeżywam szok. Jej srebrne oczy zmieniły się na złote. Temperatura obniżyła się. Było chyba na minusie.
-Vasefie, powiedz mi. Jaki jest twój największy lęk, wspomnienie, marzenie. Powiedz mi. Ten medalion jest stworzony dla ciebie.- wysyczała.
Zacząłem się bać.
C.D.N.