Biegłem w nocy. Chmury delikatnie zasłaniały księżyc. Czułem się cudownie. Pierwszy raz od wielu lat. Byłem wolny. Wolny jak jaskółka na moim ciele. Nawet ona rwała się lotu. Wszedłem do lasu. Chłodny powiew uderzył moje nozdrza. Mignęło mi coś po lewej stronie. - Na Plutona, co to?- po chwili uświadomiłem sobie, że gadam sam do siebie. -Witaj wilku. Zacna dziś noc nie uważasz?- srebrno włosa dziewczyna mrugnęła do mnie. -Eghh, ekkk yyyy.- to ten moment (zdarza się...