Poszedłem z Yoko na dalsze polowania. Udałem się z nią do Puszczy życzeń.Nagle
zobaczyliśmy kojota, wdrapaliśmy się na drzewo i czekaliśmy, aż sobie pójdzie.
- Chyba daliśmy, by sobie z nim radę, jesteśmy silni, co nie? - zwróciłem się do Yoko.
Przypomniałem sobie tą wczorajszą kłótnię.
- Naprawdę uważasz, że jestem słabszy od ciebie? - zapytałem.
- Masz co do siebie wątpliwości, inaczej byś się pytał.
- Nie mam wątpliwości, że jestem lepszy, tylko chcem byś ty też to wiedziała.
- Śmieszny jesteś - odpowiedziała Yoko no co ja odwarknąłem.
- Zróbmy pojedynek. Zobaczymy kto wygra. Ja oczywiście przerobię cię w karmę dla wron.
Yoko nie odpowiedziała, tylko machnęła głową na znak zgody.
- Gotowa?
- Tak - mówiła pewnym głosem.
Zaczęła się zawzięta walka, jednak i ja i Yo dawaliśmy sobie "fory", ponieważ mieliśmy się zabijać, tylko pokonać. Pomimo wszystko nie było to takie łatwe. Siostra tak na mnie skoczyła, że myślałem, że się już nie wyrwę. Ze złości chciałem puścić na nią kulę ognia śmierci, jednak ona odskoczyła, a kula dalej poleciała i walnęła prosto w białą wilczycę naszej watahy.
- Sarene! - podbiegłem szybko do niej, jednak brak mi było słów. Sarene leżała na trawie, ale szybko otworzyła oczy, bo kula z daleka ma mniejszą moc. - Słuchaj... Nie chciałem by tak wyszło.
Zdmuchnąłem popiół z jej pięknego futerka. Było mi wstyd, zachowałem się jak szczeniak. Po co w ogóle chciałem tej walki. Yoko patrzała na mnie ze złością, więc na nią zawarczałem, by się nie odzywała. Okropnie wyszła cała ta akcja.
C.D.N.
<Sarene?>