Burczało mi w brzuchu. Postanowiłem pójść na polowanie. Nie widziałem żadnej zwierzyny, więc poszłem bardziej w głąb lasu, jednak zauważyłem jakiegoś szczeniaka. Nie pachniaj on naszą watahą. Powoli, by go nie wystraszyć zbliżyłem się do niego.
- Ej, ty! Co ty robisz na nie swoim terenie. Kim ty jesteś? - zagadałem do malucha, który patrzał na mnie przerażony.
- Jjesteem... Mam na imię Saphire. Zgubiłem się... - odpowiedział.
- Nie interesuje mnie to Szafirku! Masz z tąd zniknąć, ale już, albo twoja głowa wyląduje w tamtej dziurze! - Odwróviłem swój łeb w stronę wielkiej sadzawki.
Warczałem na niego, piorunując go swoim spojrzeniem.
- Kaito - nagle krzyknęła zza rogu Yoko - Z kim rozmawiasz?
Tak się wystraszyłem, że wpadłem do wspomnianej przez ze mnie sadzawki. Nie było dla mnie problemem wspięcie się, ale trochę się potłukłem, bo dziura była głęboka. Słyszałem tylko głosy "Saphire! Tu jesteś! Przepraszamy że narobił kło...
Nie usłyszałem więcej, bo zaczęło piszczeć mi w głowie.
Jakieś 30 minut później, ocknąłęm się. Wyczołgałem się na górę. Moja siostra była tam. Trzymała w pysku zająca, którego odłożyła na trawę.
- Ten szczeniak był dziwny. Mówił mi, że nie chce żeby jego głowa spadła do ziemi. Co to zdanie w ogóle znaczy!?
- Nie wiem... - powiedziałem tak, że nie dało się rozpoznać, że to moja sprawka - Widzę, że polowałaś! - zmieniłem temat.
- Tak, bo ja sobie przynajmniej radzę, nie to co ty - wzięła królika i podążała z nim do obozu.
- Co ty w ogóle wygadujesz! Ja jestem silniejszy i sprytniejszy! - zawarczałem.
- No nie wiem.
- Jutro się przekonamy. Będziemy razem walczyć i zobaczymy kto jest lepszy.
Yoko tylko popatrzała na mnie, chyba to co mówiła to był żart. Ja i tak chcę jej pokazać na co mnie stać. Nie wygra ze mną!
C.D.N