Wieczór. Niby nic zwyczajnego. Red siedziała nad rzeką i patrzyła w taflę wody. W pewnym momencie zobaczyła obok siebie drugie odbicie, ale było ono całkowicie czarne. Miało tylko białe, duże oczy. Red uderzyła w taflę wody, ale odbicie nie znikało. Zerknęła na miejsce w którym powinien znajdować się właściciel odbicia. Jednak nic tam nie było. Red trochę się zaniepokoiła. Napiła się wody i odeszła od rzeki.
Zauważyła sarnę w oddali. Zaczęła się skradać. Czuła, że ktoś za nią idzie. Zignorowała to i wyskoczyła na sarnę. Przed oczami dostrzegła cień. Przerażający cień o pustych białych oczach. Upadła na ziemię, a sarna się spłoszyła i uciekła.
-Cholera! - Wykrzyczała zła
- Nie krzycz. Nie pomoże ci to - odpowiedział głos.
Obróciła się dookoła, ale nikogo w okuł nie było
- H-halo? Ktoś tu jest? - spytała wystraszona Red.
- Może tak...Może nie...Czy to ważne? - zapytał głos.
-Dla mnie tak. I to bardzo! - wadera odpowiedziała wystraszona.
Na co owy rozmówca zaczął się głośno i demonicznie śmiać.
Po raz kolejny Red obróciła się nerwowo krzycząc:
- Wyłaź! Pokaż się! To nie jest śmieszne!
- Dla mnie jest i to bardzo - odpowiedział opryskliwie głos.
Red zaczęła uciekać. Tak szybko jak ją łapy poniosły.
- Nie uciekniesz przede mną. Nie da się uciec przed własnym koszmarem! - Odezwał się tajemniczy rozmówca.
Red biegła dalej. Zauważyła wysokie drzewo nad urwiskiem. Zaczęła się na nie wspinać. Położyła się na wysokiej gałęzi starając się uspokoić. Zasnęła. Miała koszmarne sny. Ciągle się kręciła. Kiedy się obudziła pomyślała, że to wszystko był tylko straszny sen. Zeszła z drzewa i udała się na polane na której znajdowały się sarny. Złapała jedną... Drugą... Później trzecią i czwartą. Najdziwniejsze było to, że nawet ich nie jadła. Wciąż było jej mało. Kiedy się zmęczyła, poszła nad wodospad odświeżyć się. Weszła do wody i wlazła pod wodospad. Opłukała się i wytrzepała z wody. Wciąż miała wrażenie że ktoś na nią patrzy, ale zwyczajnie to ignorowała.
Ciąg dalszy nastąpi ^-^