Obie wilczyce zgranie pobiegły w wyznaczonym kierunki. Nastał moment zastanowienia. Jak by tu teraz zrobić, żeby jak najmniej się namęczyć i jak najszybciej zapolować?
-To, co robi...-zaczela Flore, lecz towarzyszka jak widać miała inne plany, niżeli zastanawiać sie na strategią.
Zanim Flo zdążyła ją dogonić, ta już była przy sarnie. Raz, dwa wskoczyła na zwierze, przewracajac je. Korzystając z momentu nieuwagi, dobyła sztylet i zrecznie wbiła go, rozrywając gardło samicy. Flo tylko stala obok i wryta patrzyla sie na umiejetnosci towarzyski. Doszła do wniosku, że woli nie zadzierać z Vesną. Sporo jej brakowało do osiagniecia takiego poziomu.
Chciałaby pomoc w polowaniu, ale zdezorientowana nawet nie wiedziała jak. Wszystko działo sie tak szybko, z taką zręcznością. W mig zwierze zdechło z wyczerpania, a wadera bez większego zmeczenia podreptala do nakrapianej wadery.
-Wow-skomentowala Flore.
-Lata praktyki-rzuciła dumnie.
-Nie ukrywam, ze jestem pod wrażeniem-przyznała.-Chociaż myślałam, że to będzie praca zepsolowa.
-Innym razem się pochwalisz. Jemy?-zręcznie zmienila temat.
-Ooo, tak!-wykrzyknęła i aż sie rozpromieniła na samą myśl o jedzeniu.
Złapała w paszczę kawał mięsa, który ze smakiem połknęła. Trzeba było przyznać, iż im bardziej była głodna, tym jedzenie lepiej smakowało. Kąsek wręcz rozpływał się w jej pysku. Czuła pyszniutki aromat rozchodzący się po jej kubkach smakowych.
Skupiła całą swoją uwagę na pochłanianiu zwierzęcia do tego stopnia, że nie zauważyła nawet, iż zapadła między nią a Vesną cisza i żadna z nich nie odezwała się do drugiej ani słowem od paru minut. Jako postać raczej wygadana nie chciała, by fiołkowo-oka poczuła się niezręcznie, więc od razu zagaiła rozmowę:
-Gdzie dobyłaś takie umiejętności?-spytala zaciekawiona.
-To dłuższa historia-przyznała wilczyca.
-Nie wiem jak tobie, ale mi się nigdzie nie spieszy. Mamy czas!-zachęciła ją i tym samym wykazała się zupełnym brakiem wyczucia.
Vesna przewróciła oczami. Mówiąc „to dłuższa historia”, chciała dać towarzyszce do zrozumienia, że nie ma ochoty o tym rozmawiać. Nie dała jednak po sobie poznać rozkojarzenia.
-Lepiej ty mi powiedz, dlaczego tak sie wystraszylas jak zaczelam mowic o ludziach?
-Cooo? Nie!-wyparła się wadera.
-Widzialam, ze cos bylo nie tak. Jak nie chcesz to nie mow, ale nie oszukuj-zaznaczyła wadera.
-Sorki-odparła lekko zawstydzona.-W moim przypadku to też dłuższa historia.
Jej pyszczek momentalnie upodobnił się do buraka. Duży rumieniec ozdobił jej poliki. Zmarszczyła brwi. Ogon powędrował skulony pomiędzy tylne łapy. Poczuła się wyjątkowo niekomfortowo. Nie chciała, aby rozmowa zeszła na ten temat. Samo wspomnienie tych podłych kreatur było dla niej gorsze od ciosu w twarz. Nienawidziła tematu ludzi, a jeszcze bardziej nienawidziła wspomnień z nimi. Zwykle po prostu emocje puszczały, nie umiała wytrzymać i ryczała jak dzieciak. A przecież nie była taka. Smutek przeczył z jej naturą. Zawsze można było zastać ją uśmiechniętą, na ogół brykającą jak szalona.
-Ludzie zranili mnie bardziej niż jakakolwiek istota. Zranili moich bliskich. Przez nich zostałam zupełnie sama-wyznała smutno.-Kiedy inne wilki boją się drapieżnych zwierząt, niebezpiecznych czarów dla mnie najwiekszym koszmarem są ludzie.
-Przykro mi-rzekła ze współczuciem.
-Najgorsze, że gdyby nie ty, zapewne znów wpadłabym w ich pułapkę-ciągnęła z przerażeniem.-Dziękuję za pomoc. No i za zorganizowanie pysznego obiadu!-błyskotliwie dodała.
-Nie masz za co dziękować. Jakbyś chciała pogadać to pamiętaj, iż ze mną zawsze możesz-przyjaźnie rzekła.-Cieszę się, że cie spotkałam. Bardzo mi kogoś przypominasz.
-Tak?-spytała uradowana, a jej ogon mimowolnie zamerdał.
-Tak-odpowiedziała.-Była to dla mnie dosyć ważna osoba, aczkolwiek nasze drogi się rozeszły.
<Vesna? Bardzo bardzo bardzo cie przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. No cóż, wrzesień był dla mnie dość zabieganym miesiącem>