· 

Od Florence CD Jake'a

- Smutno mi z powodu twojej rodziny-ze współczuciem zerknęła na basiora i również posmutniała na myśl o swoich bliskich.

Żeby przebić ten przykry nastrój rzekła:

-Wszystkiego nauczymy w swoim czasie! Napewno będę świetnym nauczycielem i wierze, że ty będziesz równie dobrym uczniem-uśmiechnęła się na samą myśl, że będzie mogła się popisać przed basiorem. 

-Okej-odparł zakłopotany.-Bede się starał jak mogę. 

-No ja myślę-zaśmiała sie przyjaźnie.-Zacznijmy od razu. Od podstaw. Teraz. 

Jake pokiwał głową i ze skupieniem słuchał jej słów. Usiedli naprzeciwko siebie. Flo uśmiechnęła się z zadowoleniem, wyprostowala grzbiet i jak na doświadczonego wilka przystało, przybrała poważny ton:

-Zawsze jak na coś polujesz, musisz sobie znalezc najslabszego osobnika. Zabijanie dajmy na to dorodnego samca mijaloby sie z celem. Nie dosc, ze nameczylbys sie strasznie to jeszcze pozbawilbys zycia przyszlego ojca-wytłumaczyła starannie. Nigdy wcześniej nie była dla nikogo nauczycielem. Rzadko kiedy ktokolwiek doceniał to, co robi. Przez długi okres czasu spędzonego w laboratorium, nie miala w swoim życiu jeszcze okazji sie popisac. Zgrywanie wyrafinowanego wilka bylo dla niej nie lada wyzwniem. Jednak, w dalszym ciagu kontyuowala, a basior od czasu do czasu zgodnie przytakiwał głową.

-Musisz pamietac o przemyślanej strategii. Dobrym sposobem jest zakradniecie sie w krzaki badz wysoka trawe i obserwowanie ofiary z ukrycia. Pozniej, zalecam poszukanie slabych punktow i obmyslenie tego jak je wykorzystac przeciwko wroga.

-Całkiem logiczne-rzekł Jake.-Coś jeszcze?

-Bym zapomniala!-wykrzyknela.-Zawsze wstaraj sie wgryzc w kark lub szyje ofiary. To najszybciej pozbawi ją zycia. I jeszcze jedno! Nigdy nie atakuj od tyłu. Nigdy. Chyba, że masz ochote oberwać dorodnego kopa w szczękę. 

-Zapamietam-powiedzial i przelknal z zaniepokojenia sline na sama mysl o bolesnym ciosie.

-A teraz, przetrenujmy to w praktyce.

-Bedziemy polowac?-zamerdał wesoło ogonkiem.

-Jeszcze nie-odparla.-Najpierw szybki sprawdzian. 

Flore zaprowadzila Jake’a na Puszczę Życzeń. 

-Ja bede twoja ofiara-oznajmila.-Masz tak zaatakowac, zeby przewalic mnie na ziemie, oczywiscie bardziej chodzi o sam sposob a nie sile. Nie zycze sobie zadnego gryzienia.

-Ty?-zdziwil sie.-Przeciez bedziesz wiedziala, ze chce na ciebie zapolowac i jestes duzo bardziej doswiadczona ode mnie! 

-Nie bój nic; dam ci fory. Tu chodzi o samą technikę. Chcę załapać czy załapałeś-zaśmiała się przyjaźnie.

Basior skrzywil sie. Pomysl brzmial dosc absurdalnie. 

Flore stanela na samym srodku łąki. Aby wczuć się w role, spuscila leb i poczela skubac trawe. Musiala wygladac naprawde komicznie. 

-Atakuj!-zawolala.

 

Zbyt dlugo nie musiala czekac, Rozpedzony wilk wskoczył na jej grzbiet tak, ze z hukiem upadla na ziemie. Silna masa przykula ja do ziemi. Probowala wstac, lecz nie byla w stanie. Zrzucanie też nie dało rady. Basior zablokowal jej łapy i do tego mocno napierał na kregoslup. 

 

-Wy...wystarczy-wydusiła. 

Predko zeskoczyl z jej grzbietu.

-I jak?-spytal podekscytowany

-Nieźle, ale juz nastepnym razem nie bede cie traktowac ulgowo!-powiedziala zgrywajac mistrza od polowania, choć naprawde była pod wrazeniem potencjalu basiora.

-Co teraz?-spytal pelny energii.

-A co ma być?-spytala ironicznie.-Leć na coś zapolować!

Niechetnie zmarszczyl brwi.

-Nie powinnienem sie jeszcze podszkolic?-spytal.

-Nie lubie sie powtarzac...-prychnęła zgrywając urażoną, ale momentalnie ryknęła chichotem.-Biegnij! 

-Dziękuję za wszystko, Florence-odparł miło. 

-Podziękujesz jak uda ci się zapolować! 

 

<Jake? Bardzo przepraszam, że tak długo. Proszę Cię o wyrozumiałość, ponieważ miałam bardzo zabiegany wrzesień>