· 

Niespodziewani goście #1

Tak jak umawialiśmy, spotkaliśmy się w tym samym miejscu. Wyszedłem, gdy reszta jeszcze spała. Margaret nie mogła ustać w miejscu. Radośnie powiedziała:

- Kair, Alessa wprowadziła nowy system jaskiń.

- Czyli?

- Każdy wilk z naszej watahy ma mieszkać w specjalnych jaskiniach. Oczywiście one trochę kosztują. Teraz zamierzam przedstawić ci wszystkie z nich.

Przeszliśmy więc po wszystkich jaskiniach. Wszystkie niebyły dość satysfakcjonujące. W końcu Margaret powiedziała:

- Mam dla ciebie jeszcze jedną jaskinię.

- A co jeżeli...

- Cicici... lepiej popatrz.

Podeszliśmy do wyznaczonego miejsca i zobaczyłem jaskinię mieszczącą się wśród pięknych wodospadów. Ze zdumieniem zapytałem:

- Aaaa ile ona kosztuje?

- Ze 350, ale chyba nie kupujesz całej?

- 350pkt za zajęcie miejsca?! To wole tylko miejsce.

- Mądry wybór. - uśmiechnęła się i poszła.

- Pora zwiedzić to miejsce - powiedziałem sam do siebie.

 

Po półgodzinnej przechadzki zamierzałem popływać, ale znikąd, z góry ktoś lub coś spadło. Podszedłem bliżej, aby dokładniej zobaczyć co to. Wynurzyła się biało różowa wilczyca. Podeszła i zapytała się mnie:

- Gdzie jestem?

- Eeee... w mojej jaskini... powiedzmy.

- Pięknie tu.

- Ktoś jest z tobą?

- Tak, koleżanka.

- Pewnie na górze.

- Masz rację.

- A dlaczego spadłaś?

- Uciekałyśmy przed potworem, potknęłam się i wiesz co dalej.

- Jaki potwór?

- Duży, czarny.

- A tak wogóle to jestem Kair, a ty i twoja koleżanka?

- Ja jestem Melanie, a ona to Rose.

- Piękne imiona.

Rozmowę przerwał nam chlust wody. Do niej znów ktoś wpadł. To też była wadera, o kolorze pomarańczowym. Wyszła z wody i powiedziała:

- Melanie! Tu jesteś!

- Ta, jestem.

- A ten tu to kto?

- Właściciel tego miejsca, Kair.

- O, cześć Kair. Byśmy mieli taką małą prośbę.

- Jaką?

- Czy możesz jakoś powstrzymać potwora, który nas prześladuje?

- Mogę sprówać. Tylko muszę wam coś powiedzieć. Jesteście na terenie mojej watahy, więc radzę być schowanym

- Eeeeemm... a nieważne. Gdzie mamy spać?

- Muszę was z kimś zapoznać.

- Prowadź.

Poszliśmy w kierunku jaskini gdzie byli Corf i Riyan. Od razu Riyan się mnie spytał:

- Kto to jest?

- To Melanie, a to Rose. Będziecie razem mieszkać. Na razie.

- Rose.... - powiedział pocichu Riyan do siebie.

- To ja może pójdę po coś do jedzenia.

- Tak, jesteśmy głodni. - powiedział Riyan

- I my też. - powiedziała Rose.

Wyszedłem.

 

Wróciłem ze zdobyczą. Gdy wszedłem do jaskini, zobaczyłem Phana rozmawiającego z wszystkimi. Ja z małym zdenerwowaniem zapytałem:

- Co ty tu robisz?!

- Odwiedzam brata - zrobił ostry uśmiech

- A niby po co?

- By zobaczyć jak się czujesz.

- Możesz już....

- Możesz nam pomóc przegonić potwora? - przerwała mi Rose

- Oczywiście.

- Uhh.. - westchnąłem

- Jemy i idziemy spać - powiedział Phan

 

Gdy wszyscy pożywiliśmy się, rozdzieliliśmy się. Ja poszedłem do swej jaskini, a Phan, Rose, Riyan, Corf i Melanie do innej.

 

W nocy coś mnie obudziło. To była Melanie. Z rumieńcami zapytałem:

- Co tu robisz?

- Tak trochę się zlękłam leżeniem tam, że aż przyszłam do ciebie.

- Tu nic ci nie grozi. A jak cię skrzywdzi czy Rose to ja mu pokażę.

- Jesteś taki odważny.

- Wie...............

 

Ona........ ona...... ona... mnie pocałowała. Siedziałem jak wryty w podłoże. Ona jeszcze dodała:

- Czy mogę dziś z tobą spać?

- Nnnnniema pppproblemu.

- Dobranoc.

 

Z samego rana przybiegli Corf, Riyan i Rose. Phana nie było. Od razu razem powiedzieli:

- Melanie zaginęła!!!

- Spokojnie, śpi obok.

- Och jaka ulga. - znów powiedzieli w tym samym czasie.

- A kiedy ona przyszła? - zapytała Rose

- W nocy.

- Tak sama?

- Na naszych terenach jest dość spokojnie.

- Ale chodzi mi o tego potwora.

- A ten ,,potwór" skrzywdził was wogóle?

- Tylko straszył.

- Czyli to chyba on.

- Czyli kto? - znów razem

- Nieważne, zostańcie tu na chwilę.

Szybko pobiegłem do jaskini gdzie miał być Phan, ale go nie było. Natychmiast zamierzałem wrócić, lecz w połowie drogi spotkałem całą trójkę wraz z Melanie. Rose zaczęła szybko mówić:

- Tam!! Potwór!! Straszny!!!

- Gdzie?

- Tam u ciebie!

Błyskawicznie (prawie, bo nie miałem sił) pobiegłem w kierunku mej jaskini. Nikogo tam nie było. Teraz wolno wróciłem do tamtej jaskini, a tam leżał Phan. To było bardzo podejrzane.

 

Noc druga, od przyjścia Melanie i Rose. Gdy miałem już zasnąć właśnie Melanie znowu przyszła. Znów mówiła, że tam czuje się źle. Ja już lekko zdenerwowany poszedłem z nią pokazać jej, że nic tam nie ma. Gdy już przyszliśmy zaczęły trząść się liście drzew. Melanie spanikowana mówiła:

- Co to jest?! To chyba potwór?!

Powoli z drzewa zeszła mała wiewiórka. Ona zawstydzona wróciła na swoje miejsce spania, a ja do swojego. Rano i przez resztę dnia nic ciekawego się nie działo. Dopiero w nocy. Melanie zaproponowała, abym spał tam. Mimo ciasnoty można było zasnąć. Niestety nie na długo. Obudziłem się, Phan i Melanie też. Coś hałasowało koło wejścia. Wyszliśmy po cichu i zobaczyliśmy zwykłą sarenkę skubiącą owoce z krzaku. Ja i Melanie wróciliśmy spać, a co z Phanem to nie wiem.

Wszyscy obudziliśmy się. Jak wyszliśmy widać było zaschniętą krew na trawie Kilka metrów dalej stał Phan. Spytałem go:

- Phan, powiedz mi SKĄD TA KREW!!

- A zabiłem tę sarenkę. I tak by zginęła.

- A gdzie ciało?

- Potwór zabrał.

- Koniec!! Phan, przyznaj się!! To ty jesteś tym potworem!!

- Ja? No co ty.

- Taki sam jak w podróży.

- Taki jestem - i zrobił szeroki uśmiech

- Patrzcie, ślady!! - powiedziała Rose

- Bystra jesteś - skomplementował Riyan

- Nie są podobne do moich łap.

- Pewnie zrobiłeś je jakimś kawałkiem drewna czy czymś!!

- Proszę, idź pierwszy.

- Nie!! Ty idź, chcę cię mieć na oku!!

- No dobra. Reszta niech zostanie.

Poszliśmy za śladami. Na końcu nich była czarna jak Phan i OGROMNA jak te słowa. Od razu mój brat pełen odwagi powiedział:

- Odwróć się na kilka sekund, a pokonam tego stwora.

- Skoro tak mówisz.

Odwróciłem się. Zacząłem słyszeć odgłosy walki. Po kilku minutach stanął i powiedział:

- Tadaaaa... ała.

- Nielepiej by było, gdybym ci....

- Ta mi pomóc z tą bestią.

- Przynajmniej to nie ty byłeś....

- Rozumiem, dlaczego mnie podejrzewałeś.

- A gdzie.... nieważne.

- Gdzie byłem, gdy biegałeś w te i we wte? Poszedłem się napić. Jesteś trochę za.... wolny.

- Będzie dobrze jak odpoczniesz.

- Racja. A możemy być od teraz normalnymi, ufającymi sobie braćmi?

- Niech będzie.

Wróciliśmy do reszty. Razem chórem zapytali:

- I co z potworem?

Phan bez słowa poszedł się położyć, a ja odpowiedziałem:

- Phan go zabił.

- Nareszcie!! - powiedziały Rose i Melanie

- Teraz sobie pójdziecie, czy zostaniecie?

- I tak nie mamy celu. Możemy zostać.

 

 

CDN

(Może ktoś by chciał?)