Beztrosko sobie rozmawialiśmy zapominając o tym, że mamy znaleźć Giftygi. Po długich chwilach zrozumieliśmy, że się zgubiliśmy. Zatrzymaliśmy się, aby pomyśleć gdzie się skierować. Nagle z krzaków zabrzmiał czyiś głos:
- Proszę nie zjadajcie mnie.
- Kto to mówi? - zapytała Telisha
- Pokaż się - powiedziałem
Z krzaków wyskoczył mały królik. Ze zdziwieniem zapytałem:
- Jesteś królikiem?
- Tttak. - odpowiedziała ze strachem
- Jak się z nami komunikujesz? Królik z wilkami?.
- Telepatia. Słyszeliście kiedyś o tym?
- Nie. - odpowiedzieliśmy razem.
- Wogóle, przyszliście polować?
- Nie, zgubiliśmy się.
- Hmmm... czy jesteście członkami watahy?
- Tak. - znów razem
- To chyba wiem gdzie iść. Często jestem na waszym terytorium, bo tylko u was rosną różnorodne rośliny. Dalej nic nie ma. Zaprowadzę was do tego miejsca, do którego chodzę.
- To prowadź.
Zaprowadziła nas (bo to była królica) do Zapomnianych Ruin, po czym powiedziała:
- Jesteśmy na miejscu.
- Widzę! - krzyknęła Telisha
- Co widzisz? - zapytałem
- Giftygi!!
Od razu pobiegła pozrywać te rośliny. Ja natomiast chciałem jeszcze porozmawiać z królicą:
- Żyjesz sama?
- Niestety.
- Może będziesz ze mną. Przy mnie nic cię nie skrzywdzi.
- Jesteś pewien? - zapytała z niepewnością
- Oczywiście. Nikt z mej watahy cię nieruszy. Nawet żadne zwierzę.
- Dobra, będę takim twoim pupilem.
- Cieszę się bardzo.
Pod koniec rozmowy podeszła jeszcze Telisha, dała mi parę roślinek i powiedziała:
- Trzymaj. Teraz idę je wykorzystać. - uśmiechnęła się i poszła.
Ja natomiast z nową towarzyszką zrobiliśmy spacer wokół watahy, aby się lepiej poznać.
Koniec