Spędzanie popołudni z Samaelem mogłoby stać się jej codziennością. Lubiła przebywać w towarzystwie czarnego basiora, stał się jej pierwszym przyjacielem w watasze. Czuła, że jest godny zaufania, dlatego nie miała przed nim wielu tajemnic, o ile w ogóle coś przed nim ukrywała. Rozmawiali sobie spokojnie na Beztroskiej Polanie. Telisha nawet lubiła to miejsce. Kwiaty wypełniały powietrze słodkich zapachem, trawa wydawała się jakby bardziej miękka. Jedynym problemem tego miejsca był brak drzew, więc i brak cienia. Kiedy słońce stało się nieco nieznośne, a Samael zaproponował by zmienić zajęcie, Telisha od razu wyskoczyła z pomysłem, aby schłodzić się w pobliskim Jeziorze Dusz. Owy zbiornik wodny był dla niej pewnego rodzaju odskocznią i inspiracją. Błyskające tu i ówdzie niebieskie światło dodawało temu miejscu niezwykłego klimatu. A Telisha lubiła je również dlatego, że niebieski to jej ulubiony kolor. Samael nie miał ochoty zbliżać się do wody, najwyraźniej czuł do niej jakiś niewyjaśniony niesmak. Postanowiła jednak nie wywierać presji na Samim i zrozumieć go, przecież zdążyła już przywyknąć do samotnych kąpieli. Szli tak kawałek pochłonięci rozmową. Z początku rozmawiali na dość poważne tematy, lecz kiedy stały się one nieco luźniejsze basior przyspieszył nieco kroku. Telisha nie próbowała zrównać z nim chodu. Basior co jakiś czas odwracał głowę w jej kierunku, zwykle wtedy, gdy się wypowiadał. Gdy byli właśnie w trakcie dyskusji o kolorze, który najlepiej pasuje do zieleni Telisha dojrzała jakiś ruch w gąszczu. Chwilę później zorientowała się, że to biegnąca wprost w ich kierunku wadera.
-Uważaj! -Krzyknęła natychmiastowo, sama nie będąc pewna kogo chciała ostrzec przed zderzeniem. Nieznajoma z hukiem uderzyła w Samaela, który usiłował utrzymać się w pozycji stojącej. Jego starania na nic się zdały, chwilę później oboje leżeli na ziemi. Telisha prędko znalazła się obok nich, sprawdzając, czy jeszcze żyją. Wadera podniosła się i bez chwili zwlekania rzuciła:
-Wybacz... -Opuściła głowę w przepraszającym geście.
Jej oczy od razu przykuły uwagę Telishy, fakt, że się różniły bardzo przypadł jej do gustu. Futro wadery też było intrygujące. Najbardziej jednak Teli zazdrościła jej różowiutkiego nosa.
-Jak się nazywasz? I nie ma za co, jestem tylko trochę mokry. To Telisha, a ja jestem Samael. Będę wdzięczny, jeśli wyjaśnisz nam co robisz na terenie Watahy Wilków Burzy.
Wadera wydawała się nieco zmieszana, dlatego Telisha starała się ciepło uśmiechać, aby dodać jej nieco otuchy.
-Nazywam się Florence. Trafiłam tu przypadkiem. Nie wiedziałam, że to czyjś teren.
-W takim razie wpadłaś na komitet powitalny! -Zażartowała Telisha, prostując się niczym lokaj, który otwiera drzwi gościom. Rzuciła też Samiemu porozumiewawcze spojrzenie, by ten poszedł w jej ślady. Prezentowali się naprawdę poważnie i elegancko. Długo tak jednak nie wytrzymali, za chwilę oboje wybuchnęli śmiechem, a chwilę potem dołączyła do nich Florence.
Gdyby ktoś patrzył na nich z boku, mógłby pomyśleć, że są przyjaciółmi od lat.
-Tak, nasza wataha jest bardzo zgrana, z pewnością Ci się u nas spodoba. -Uśmiechnął się serdecznie Samael. -Jeśli oczywiście szukasz watahy, ale jeśli nie, będziemy musieli rozszarpać się na strzępy. -Wyszczerzył żartobliwie kły.
-Tymi ząbkami mógłbyś co najwyżej wyczesać mi futro! -Florence chyba miała podobne poczucie humoru Telishy i Sama. -Szukam watahy, chętnie rozejrzę się tutaj.
Lisha radośnie potaknęła jej głową. Ruszyli więc w kierunku jaskini Alessy, by przedstawić Florence Alfie. W między czasie wywiązała się między nimi dyskusja dotycząca przyszłości. W końcu Telisha i Samael chcieli nieco bliżej poznać nową towarzyszkę.
-Florence, jaka profesja najbardziej by Ci odpowiadała? Jest ich u nas kilka, na pewno znajdziesz coś dla siebie. Ja na przykład zajęłam się medycyną oraz łowiectwem. Sami odnalazł się w roli zwiadowcy, ale jest również opiekunem.
-Opiekunem Telishy, oczywiście! Ta ciamajda nie powinna przemieszczać się sama po terenach, na bank gdzieś by się zgubiła. -Zapewnił żartobliwie basior.
Obie wadery zaśmiały się cicho, lecz gdy Florence zaczęła mówić Telisha starała się pozostać dobrym słuchaczem.
<Flore? :D>